Miranda broni się przed kryzysem

Radosław Grzelak
opublikowano: 1998-11-20 00:00

Miranda broni się przed kryzysem

Ponad 10-proc. redukcja zatrudnienia w Turku

Kryzys finansowy w Rosji dotknął polskie firmy przemysłu tekstylnego. Wartość produkcji Zakładów Przemysłu Jedwabniczego Miranda w Turku spadła o 60 proc. Firma poszukuje nowych rynków zbytu, jednak pracowników nie ominą zwolnienia. W najbliższym czasie pracę straci 127 z 1050 osób załogi.

Produkcja krajowych zakładów tekstylnych trafiała na rynek rosyjski bezpośrednio i poprzez handel bazarowy. Od momentu rozpoczęcia w Rosji kryzysu finansowego, na tamtejszy rynek trafiają minimalne ilości tekstyliów. Sytuację firm tej branży pogarsza fakt sprowadzania do kraju używanej odzieży oraz import z Dalekiego Wschodu po zaniżonych cenach. Tymczasem przedsiębiorstwa skupione w Polskiej Izbie Przemysłu Tekstylnego domagają się od rządu wprowadzenia takiej samej ochrony rodzimego rynku, jaka istnieje w państwach Unii Europejskiej.

Ograniczyć koszty

Jedną z ofiar krachu za naszą wschodnią granicą jest Miranda. Teraz poszukuje nowych rynków, jednak w wypadku przedsiębiorstwa z Turka wymaga to zmiany profilu produkcji.

— Intensywne działania marketingowe przyniosły już efekty w postaci pozyskania nowych rynków w Europie Zachodniej, to jednak utrata 60 proc. sprzedaży na rynku wschodnim była dla nas wielkim i niespodziewanym ciosem. Przecież nawet najwięksi analitycy, którzy mają doskonałą orientację na rynku kapitałowym, nie przewidzieli takich rozmiarów kryzysu. Dla polskiej gospodarki dobra współpraca z rynkiem rosyjskim będzie bardzo ważna. Wiemy, że kryzys kiedyś się skończy i znów będziemy handlować. Jednak obecnie zadaniem zarządu spółki jest wyprowadzenie zakładu z zapaści.

— Musimy maksymalnie ograniczyć koszty, zdobyć nowe rynki oraz przystosować ofertę do wymagań zachodnich klientów — deklaruje Paweł Gawron, prezes Zakłądów Przemysłu Jedwabniczego Miranda.

Nowy profil

Zdobycie rynków zachodnich możliwe byłoby poprzez przygotowanie oferty towarów wysoko przetworzonych. Dlatego w Mirandzie trzeba będzie przestawić produkcję na nowe technologie i zrezygnować z tych, które były przeznaczone dla odbiorców w Rosji. Ponadto istotny będzie też rynek krajowy. Firma — oprócz produkcji wyrobów dla masowego odbiorcy —zamierza wypuszczać krótkie serie o nietypowym wzornictwie i kolorystyce. W ramach redukcji kosztów spółka zamierza sprzedać kilka hektarów gruntu oraz biurowiec i stołówkę. Obecnie 74 proc. akcji spółki z Turka należy do Próchnika, 25 proc. — do Skarbu Państwa, a 1 proc. pozostał w rękach pracowników. Ministerstwo Skarbu Państwa ogłosiło, iż ma zamiar zbyć swoje udziały.

TRUDNE KROKI: Szefostwo Mirandy podjęło dramatyczną próbę zmiany rynków zbytu. Związane z tym procesem cięcia kadrowe są drastyczne. fot. Borys Skrzyński