MŁ: NOWY UKŁON W STRONĘ TP SA
Niezależni operatorzy nie chcą zmiany rozporządzenia
Resort łączności przedstawił operatorom telefonii stacjonarnej projekt zmiany rozporządzenia o zasadach rozliczeń międzyoperatorskich. Zdaniem części niezależnych graczy, propozycja jest w praktyce usankcjonowaniem opieszałości narodowego operatora w podpisywaniu nowych — mniej korzystnych dla niego — umów o rozliczeniach.
Na mocy rozporządzenia w sprawie ogólnych warunków przyłączania sieci telekomunikacyjnych oraz zasad rozliczeń z 9 września 1999 r. dominujący na rynku operator — TP SA — miał obowiązek podpisania stosownych umów z niezależnymi graczami do 1 kwietnia 2000 r. Proponowana przez resort łączności zmiana — Polska Izba Informatyki i Telekomunikacji została o niej poinformowana 10 listopada — przesuwa ten termin na 30 listopada. W rezultacie TP SA zyskuje siedem miesięcy. W tym czasie powinna się już rozliczać z lokalnymi operatorami na zasadach kosztowych, a nie wskaźnikowych, które nie mają nic wspólnego z realnymi kosztami, jakie ponoszą obie strony, i faworyzują narodowy telekom.
— Rozporządzenie jest nie tylko szkodliwe dla rynku, ale i bezprawne. Prawo nie może działać wstecz, a resort podjął taką próbę. Przedłuża też w ten sposób nierównoprawne traktowanie podmiotów działających na rynku — uważa Leszek Kamiński, radca prawny kancelarii Kulesza i Kamiński.
W uzasadnieniu do projektu MŁ czytamy natomiast m.in.: „uznając potrzebę stworzenia obu stronom realnej szansy na uzgodnienie warunków współpracy i rozliczeń z tytułu realizacji połączeń międzysieciowych, uzasadnione stało się przedłużenie, a tym samym wyznaczenie operatorowi dominującemu ostatecznego terminu dostosowania zawartych wcześniej umów do 30 listopadaŐŐ.
Czeski film
— Proponowana zmiana terminu ustanowionego dla TP SA narusza interesy naszej firmy, w tym również finansowe, ponieważ zgodnie z prawem, TP SA powinna nam zwrócić nadpłaconą według starych zasad kwotę za wzajemne rozliczenia. Przedłużenie terminu pozbawi nas tych wpływów i w praktyce sankcjonuje opieszałość narodowego operatora — uważa Jolanta Ciesielska, rzecznik Netii.
Inni operatorzy dodają, że zamiar wprowadzenia takiej zmiany oznacza, że minister łączności nie dość, że nie wyciąga konsekwencji wobec TP SA za opóźnianie tych działań, to jeszcze ten stan akceptuje. Sprawa nie jest jednak wcale tak oczywista.
— Przez kilka miesięcy staraliśmy się nakłonić szefów TP SA, aby pozwolili niezależnemu audytorowi przeprowadzić analizę jej kosztów i na tej podstawie ustalać realne stawki rozliczeń. Niestety, bezskutecznie. Sprawę w swoje ręce wziął resort, przeprowadził taki audyt i ustalił stawki. Teraz proponuje z kolei zmianę terminu przewidzianego na podpisanie umów. Może liczy, że uda mu się w ten sposób zmobilizować TP SA. Sądzę jednak, że i tak zakończy się na arbitrażu, tak jak w przypadku long-distance — uważa Eugeniusz Gaca, wiceprezes El-Netu.
Wirtualne rozwiązania
— Nie widzę sensu zmiany tego terminu, bo to nic nie daje. Inna sprawa, że regulator ma dosyć ograniczone możliwości. To strony mają uzgodnić i podpisać umowę. Jeśli tak się nie stanie w przewidzianych terminach, należy złożyć wniosek o arbitraż. Wówczas zgodnie z kodeksem postępowania administracyjnego, minister ma maksymalnie 60 dni na rozwiązanie sporu — tłumaczy Stanisław Piątek, profesor UW, specjalista od prawa telekomunikacyjnego.
Okazuje się jednak, że instytucja arbitrażu również nie jest skutecznym rozwiązaniem.
— Wniosek w tej sprawie złożyliśmy w kwietniu. Do teraz, czyli po upływie ponad siedmiu miesięcy, decyzja nie została jednak wydana — mówi Jolanta Ciesielska.
Część spółek nie złożyła takich wniosków i w tych przypadkach minister rzeczywiście może umyć ręce, ale co z pozostałymi, które postąpiły zgodnie z procedurami...
Szukanie korzeni
Warto też przypomnieć wypowiedź Władysława Wilkansa, dyrektora Departamentu Integracji Europejskiej w Ministerstwie Łączności z 5 września 2000 r. Stwierdza w niej, że wszelkie posunięcia MŁ związane z liberalizacją rynku podporządkowane są prywatyzacji TP SA, a obrońcą monopolu jest Ministerstwo Skarbu Państwa.
Wprawdzie narodowy operator został już wzmocniony inwestorem strategicznym, ale nadal nie jest znana pełna treść aneksu do umowy prywatyzacyjnej, dotycząca regulacji rynku telekomunikacyjnego. Ta niewiadoma spędza sen z powiek szefom niezależnych spółek operatorskich. Trudno się też dziwić, że każde kontrowersyjne posunięcie ministra wiążą oni właśnie z treścią tego aneksu.