Po testach systemu w sklepie Biedronki przy ul. Dolnej w Warszawie z udziałem około 100 osób, zaczynają się próby z udziałem kilkutysięcznej grupy użytkowników w Poznaniu. Dla wszystkich zainteresowanych mobilne płatności w Biedronce prawdopodobnie będą dostępne już od kwietnia.
Miałem okazję przyjrzeć się aplikacji Cashload, bo tak nazywa się program firmy CPI Polska do płacenia telefonem, która przygotowała cały system dla sieci dyskontów. Rzeczywiście jest bardzo prosta i łatwa w obsłudze. Przed uruchomieniem trzeba oczywiście wpisać pin kod. Potem do wyboru jest kilka zaledwie funkcji, w tym płatności na pierwszy miejscu, a dalej przelewy i ustawienia. Płatność odbywa się w taki sposób, że przed podejściem do kasy naciskamy odpowiednią ikonkę, wtedy aplikacja generuje kod kreskowy i numer. Kasjer albo wpisuje numer, albo skanuje kod.
Wbrew informacjom PRnewsa, z banków w odpaleniu płatności mobilnych weźmie udział tylko BZ WBK. O Aliorze na razie nie ma mowy. W projekcie bierze udział jeszcze jeden bank – BRE, a właściwie pion korporacyjny, który obsługuje przepływy płatności w Biedronce.
Z czasem do partnerstwa w siecią dyskontów przystąpią pewnie inne banki, bo właściwie czemu nie. Skoro BZ WBK „zdradził” brać bankową i poszedł na współpracę za darmo z Biedronką, to pewnie w jego ślady pójdą inni. „Bezet” przekalkulował sobie, że jeśli do sklepów z tym szyldem dziennie przychodzi 3 mln osób, to statystycznie co dziesiąty jest jego klientem, bo jego udziały rynkowe to około 10 proc. 300 tys. ludzi to już jest niezły tłumek, który wyciąga pieniądze z bankomatów „Wubeku”, żeby zapłacić za zakupy czym tylko naciąga go na koszty. Poza tym bank nie wie na co gotówkę wydają. Aplikacja Cashload pozwoli śledzić gdzie pieniądz płynie.