W piątek (26.02), czyli w ostatni, handlowy, dzień lutego na rynkach akcji w USA panował względny spokój. Indeks S&P 500 zakończył dzień neutralnie, a NASDAQ stracił pół procent. W Europie (w tym i w Polsce) indeksy spadły, bo Wall Street na początku sesji nie wykazywała grama optymizmu.
Zwracało uwagę to, co działo się na rynku walutowym i na rynku obligacji. Na rynku walutowym bardzo mocno (około jeden procent – dla walut to dużo) spadł kurs EUR/USD. Mocno wzrósł indeks dolara (DX.F) pokonując znowu linię trendu spadkowego i dając wstępny sygnał kupna dolara. Piszę „znowu”, bo na początku lutego już raz zrobił, ale potem szybko pod linię powrócił.
Tak potężne umocnienie dolara miało dwa skutki. Po pierwsze, ale nie co do znaczenia dla rynków, doprowadziło do spadku cen surowców (złoto pokonało wsparcie i zanurzyło się głębiej w bessie). Po drugie dolar tak bardzo się umocnił, bo zagranica rzuciła się na obligacje USA (z powodu wysokiej rentowność – niskiej ceny) i wymieniała swoje waluty na dolara. Duży wzrost popytu na obligacje połączony z poprzednim, wręcz historycznym wzrostem rentowności, doprowadził do spadku rentowności z 1,55% do 1,42%.
W piątek to nie miało wielkiego wpływu na rynek akcji, ale w poniedziałek, czyli w pierwszy dzień marca, już miało. Wystarczyło, że centralny bank Australii przeprowadził akcję masowego skupu obligacji obniżając znacznie rentowność, żeby gracze doszli do wniosku, że takie ruchy pojawią się też i na innych rynkach. To odpowiadało za dużą skalę zwyżek indeksów.
Za skalę, bo same zwyżki i tak zapewne by się pojawiły dlatego, że po pierwsze nie umarła zasada „kupuj spadki”, po drugie, że rozpoczął się nowy miesiąc, co często pomaga bykom, po trzecie, że szczepionka Johnson & Johnson została dopuszczona w USA, a firma ma błyskawicznie dostarczyć 100 mln dawek, po czwarte dlatego, że w USA opublikowano bardzo dobre dane makro (indeks PMI dla przemysłu wzrósł tak jak tego oczekiwano, a ISM wzrósł zdecydowanie mocniej od oczekiwań) i w końcu po piąte dlatego, że w sobotę plan pomocy gospodarce o wartości 1,9 bln USD został przyjęty przez Izbę Reprezentantów .
NASDAQ zyskał ponad trzy, a S&P 500 blisko dwa i pół procent. Wyglądało to jak zamiana paniki w euforię (według mnie bezpodstawną), która doprowadziła indeks S&P 500 w okolice rekordowego poziomu i dzięki której NASDAQ ocalił wsparcie techniczne.
We wtorek rano, kiedy pisałem powyższy tekst, nastroje na rynkach akcji były słabe. Powodem między innymi było to, że w Chinach regulator ostrzegł przed rosnącymi na rynkach bańkami spekulacyjnymi, ale to był chyba raczej pretekst, bo tych ostrzeżeń z dużo bardziej poważanych źródeł było już mnóstwo i nigdy nie działały.
Być może jednak zaczęło niepokoić to, że w okolicach Nowego Jorku wykryto mutację wirusa, która (podobno) nie poddaje się wytworzonym przez szczepionki przeciwciałom. Prawdę mówiąc wykryto ją już wiele tygodni temu, ale tytuły w dużych agencjach informacyjnych zaczęła robić dopiero teraz. Jeśli prawdą jest, że rzeczywiście szczepionki na tę odmianę nie działają i zacznie się ona szerzyć to co prawda problem wysokich rentowności obligacji zniknie, ale niepokój powróci na rynki finansowe.
Link do komentarza tygodniowego: