Wczoraj Moody’s przestrzegł, iż wciąga rating USA na listę obserwacyjną i nie zawaha się go obniżyć, jeżeli politycy nie dojdą szybko do porozumienia. Moody’s słusznie zauważa, że USA nie będą mogły w takiej sytuacji wywiązywać się ze swoich zobowiązań po 2 sierpnia. Czas biegnie szybko, tymczasem do porozumienia jest nadal daleko. Republikanie nie chcą się zgodzić na propozycje Demokratów, którzy w ramach zwiększenia przychodów budżetu w najbliższych latach, chcieliby podnieść podatki. Obie strony na tyle upierają się przy swoich opiniach, że sytuacja zaczyna robić się patowa, gdyż żadna ze stron nie ma wystarczającej legitymizacji do przeforsowania własnego projektu.
Agencja Reutersa doniosła, iż podczas wczorajszego spotkania prezydent Obama powiedział ponoć „wystarczy!” i skrytykował republikańskich liderów za uprawianie politycznej obstrukcji. Spekuluje się też, iż miał opuścić spotkanie. Z kolei przewodniczący Izby Reprezentantów (Republikanin John Boehner) odrzucił propozycje cięć wydatków proponowanych przez Demokratów, porównując je ze sztuczkami księgowymi. Robi się gorąco, więc być może rzeczywiście konieczny okaże się plan „B”, który jak spekuluje rynek, miałby być przygotowywany przez Sekretarza Skarbu Timothy’ego Geithnera. Bo, żeby ustawa podwyższająca limit zadłużenia USA od 2 sierpnia weszła na czas w życie, konieczne jest osiągnięcie politycznego kompromisu do 22 lipca, a zatem został tylko tydzień…
Wczoraj agencja Fitch obniżyła rating Grecji do śmieciowego CCC. Reakcja
rynku była ograniczona, gdyż po rynku krążyły wcześniej spekulacje na ten temat,
podsycane przez grecką prasę. Analitycy Fitcha zagrozili również, iż uznają
Grecję za bankruta, jeżeli okaże się, że inwestorzy prywatni wezmą udzial w
drugim pakiecie pomocowym dla tego kraju (wcześniej przestrzegał przed tym
S&P). Decyzja Fitcha sprawiła, iż po rynku zaczęły krążyć nieformalne
plotki, jakoby europejscy politycy rozważali przesunięcie na przyszły tydzień
zaplanowanego na jutro spotkania na szczycie, które miało być poświęcone
szczegółom pomocy dla Grecji. To rano sprawiło, iż euro znów zaczęło tanieć.
W najbliższych godzinach kluczowe będą dane z USA z godz. 14:30, a także
kolejne wystąpienie szefa FED. O ile wczoraj reakcja na słowa Bena Bernanke, iż
nie wyklucza on możliwości wprowadzenia dodatkowych działań stymulujących,
jeżeli sytuacja w gospodarce miałaby się pogorszyć i pojawiłoby się ryzyko
deflacji, była dość gwałtowna, to dzisiaj rynek może dokładniej przemyśleć słowa
szefa FED. Bo wprowadzenie QE3 (a raczej jakiejś jego modyfikacji) w
perspektywie najbliższych miesięcy nie jest wcale tak oczywiste. Poza danymi z
USA warto będzie śledzić losy przetargu włoskich obligacji, a także każde
spekulacje nt. ewentualności przesunięcia jutrzejszego spotkania polityków na
szczycie ws. Grecji. Więcej o dzisiejszych publikacjach piszę w subiektywnym
kalendarzu.
EUR/PLN: Wczoraj po południu nie udalo się trwale naruszyć strefy wsparcia
4,01-4,02, stąd też dzisiaj rynek zdaje się znów podejmować próbę zwyżki. Ważny
może być opór 4,04-4,0450. Jego naruszenie będzie implikować ruch powyżej
ostatniego maksimum w rejonie 4,06 w kolejnych kilkudziesięciu godzinach.
Wszystko będzie zależeć od tego, jak rynki finansowe odbiorą ewentualne
potwierdzenie informacji nt. przesunięcia unijnego szczytu ws. Grecji i
jutrzejsze wieczorne publikacje wyników testów wytrzymałościowych dla
europejskich banków. Spekulacje wokół ratingu USA mają bardziej długofalowy
wymiar, chociaż oczywiście też w jakimś stopniu podwyższają poziom globalnego
ryzyka.
USD/PLN: Wczorajsze osłabienie się dolara na świecie musiało przełożyć się na
silny ruch w kraju. Spadliśmy z okolic 2,89 do 2,81, jednak dzisiaj rano rynek
podejmuje znów próbę zwyżki w ślad za spadającym EUR/USD. Kluczowe będzie teraz
wyjście ponad 2,84-2,85. To otworzyłoby drogę do powrotu w stronę 2,88-2,90 w
przeciągu kolejnych kilkudziesięciu godzin. Oczywiście kluczowe będzie tutaj
zachowanie EUR/USD, który musiałby wtedy pokazać większą falę spadkową, niż ta,
którą obserwujemy od kilku godzin z okolic 1,4280.
EUR/USD: Jeżeli dzisiejsze dane z USA za bardzo nie rozczarują, to rynek dojdzie do wniosku, że FED nie będzie się spieszył z ewentualnością kolejnego programu „QE”, czego nie wykluczył wczoraj szef FED. Tym samym dolar mógłby się umocnić. Z kolei euro może znów tracić przez obawy wokół przedłużających się rozmów ws. pakietu pomocowego dla Grecji, a także zbliżającej się publikacji wyników testów wytrzymałościowych dla europejskich banków. Włochy zdaje się, że pomału schodzą ze świecznika, stąd też wyniki dzisiejszej aukcji obligacji mogą nie być aż tak istotne. Wydaje się, że powrót w okolice 1,41 dzisiaj po południu jest całkiem realny. W krótkim okresie rynek poszedł za wysoko (1,4280).
GBP/USD: Wczorajsze osłabienie się dolara na fali spekulacji dotyczących
polityki FED było chyba nieco nadmierne. Kurs GBP/USD wzrósł o blisko 300 pipsów
podchodząc pod okolice 1,62. Niemniej już dzisiaj rano wróciliśmy w okolice 1,61
i wydaje się, że rynek ma szanse zejść głębiej. Możliwy jest test okolic 1,6050,
które będą teraz kluczowe. Zejście poniżej będzie sygnałem powrotu do spadków w
kolejnych dniach. Z kolei jego obrona może sugerować wejście w konsolidację
1,6050-1,6150 na kolejne dni.
Sporządził: Marek Rogalski – analityk DM BOŚ (BOSSA FX)