PKB Polski w trzecim kwartale tego roku wzrósł najmocniej od sześciu lat. Prognozowane tempo wzrostu w całym 2017 r. - z lekkością przekraczające 4 proc. - błyszczy na tle 2,9 proc. z roku ubiegłego. Stopa bezrobocia jest najniższa od początku lat 90., a nastroje konsumentów najlepsze od co najmniej dwóch dekad. Mateusz Morawiecki przejmuje stery w czasach prosperity. Gorzej, że najlepsze prawdopodobnie mamy za sobą.



- Naszym zdaniem, szczyt koniunkturalny jest już za nami [mowa o tempie wzrostu PKB w trzecim kwartale tego roku – red.], czego jednak nie należy mylić z gwałtownym spowolnieniem w kolejnych kwartałach. Oczekujemy, że w przyszłym roku PKB wzrośnie o około 4 proc. r/r, a to w dalszym ciągu bardzo dobry wynik. Nie spodziewamy się jednak, by gospodarka dalej przyspieszała – mówi Marcin Luziński, ekonomista BZ WBK.
Obszary ryzyka
W perspektywie kilkuletniej w kość da nam w szczególności niedobór siły roboczej.
- Obecnie dysponujemy jeszcze zasobami osób nieaktywnych zawodowo, które rosnące zarobki mogą zmotywować do podjęcia zatrudnienia, ale perspektywie kilu lat ten zapas się wyczerpie – mówi Marcin Luziński.
Czkawką może się też odbić brak inwestycji w latach 2015 i 2016. Sprzęt, którym dysponują polskie firmy, na tle Europy pozostawia wiele do życzenia. Dwa lata nieinwestowania mogą więc zaszkodzić naszej produktywności.
- W dłuższej perspektywie problemem może być zarówno wzrost ekstensywny, oparty na zwiększaniu zasobu siły roboczej, jak i intensywny, bazujący na innowacjach i nowych technologiach – podsumowuje ekonomista BZ WBK.
Gospodarcza mapa Polski ma jednak więcej ciemnych punktów.
- Oprócz inwestycji głównym wyzwaniem na najbliższe lata będzie demografia oraz budowanie oszczędności krajowych – uważa Grzegorz Maliszewski, główny ekonomista Banku Millennium.
Rządowe trzy gorsze
Co nowy rząd może zrobić, aby chronić gospodarkę przed tymi problemami?
- W przypadku rynku pracy liczą się odpowiednie regulacje - w szczególności zachęcające do aktywizacji zawodowej - oraz ułatwienia w zatrudnianiu cudzoziemców. Obniżka wieku emerytalnego to ruch pod prąd – mówi Marcin Luziński.
Jeżeli chodzi zachęcenie sektora prywatnego do inwestowania, obowiązuje zasada: po pierwsze, nie przeszkadzać.
- Przeszkadzanie to częste nieprzewidywalne zmiany w prawie, które sprawiają, że firmom ciężko jest planować i zakładać jakiekolwiek scenariusze – mówi Grzegorz Maliszewski.
- Korzystny wpływ rządu na inwestycje sektora prywatnego to raczej mit. Moim zdaniem, rząd ma więcej możliwości hamowania niż stymulowania inwestycji w tym segmencie – dodaje Marcin Luziński.
Złota recepta na problemy demograficzne to wcale nie 1000 zł w miejsce dotychczasowych 500 na drugą i kolejną latorośl, ale przede wszystkim zapewnienie lepszej opieki nad dziećmi, co ułatwi kobietom łączenie pracy zawodowej z macierzyństwem.
- Program 500+ zrobił dużo dobrego w zakresie zmniejszania ubóstwa i poprawy sytuacji najuboższych rodzin, ale jeżeli chodzi o problemy demograficzne, bardziej efektywne, a jednocześnie mniej kosztowne, byłoby np. rozwijanie sieci żłobków – twierdzi ekonomista Banku Millennium.
Lepiej bez szoków
Zwalnianie tempa wzrostu gospodarki w kolejnych latach, jeśli nie będzie gwałtowne, nie powinno budzić większego niepokoju. Bardziej martwi to, że budżet państwa (mimo notowanych dotychczas rekordowych nadwyżek) nie jest przygotowany na gorsze czasy.
- Rząd wykorzystał dobrą koniunkturę głównie na zwiększanie wydatków publicznych. Jak wstępnie szacujemy, budżet zyskał około 10 mld zł dzięki uszczelnianiu VAT, ale został obciążony dodatkowymi sztywnymi wydatkami, takimi jak 500+ czy niższy wiek emerytalny. Państwowa kasa dotkliwie odczułaby nagłe załamanie gospodarcze, bo przez ostatnie dwa lata jej odporność na szoki raczej się pogorszyła – mówi Marcin Luziński.