Morze - rubież strategiczna

Marcin DobrowolskiMarcin Dobrowolski
opublikowano: 2017-02-10 13:48

Budowanie niepodległej Polski po zakończeniu wojny światowej w 1918 roku było zadaniem ambitnym i nieco szalonym. Wymagało odwagi i szybkiego działania wojsk, których młode państwo polskie nie posiadało. Dostęp do morza i jego portów był jednak warunkiem niezbędnym do istnienia wolnej politycznie i gospodarczo Rzeczypospolitej.

Aby zrozumieć spór, musimy cofnąć się do XVI wieku. Po powstaniu na gruzach państwa zakonnego czysto świeckich, luterańskich Prus Książęcych, ich racją stanu stało się połączenie z Brandenburgią. Idea ta stawała się coraz groźniejsza, gdy te dwa państwa połączyły się będąc rządzonymi przez jednego księcia z dynastii Hohenzollernów. 

Obraz Zaślubiny Polski z Bałtykiem autorstwa Wojciecha Kossaka
Obraz Zaślubiny Polski z Bałtykiem autorstwa Wojciecha Kossaka

Koncepcja ta została zrealizowana w pierwszym rozbiorze, przez co na niemal 150 lat Pomorze znalazło się w rękach państwa pruskiego. 

Na mocy Traktatu Wersalskiego Polska odzyskała dostęp do Morza Bałtyckiego na odcinku 147 km: brzeg Półwyspu Helskiego - 74 km, morze otwarte - 24 km i brzeg Zatoki Puckiej - 49 km. W jej granicach nie znalazł się jednak żaden większy port. Gdańsk, miał być Wolnym Miastem, pozostającym pod protektoratem Ligi Narodów. Obejmowanie przyznanych jej terenów Rzeczpospolita mogła rozpocząć dopiero po wejściu w życie postanowień wersalskich, tzn. od 10 stycznia 1920 r.

Do tego zadania skierowano najlepsze polskie jednostki. 18 stycznia do Torunia wkroczyły oddziały 16 Pomorskiej Dywizji Piechoty, obok niej wkraczała również 15 Wielkopolska Dywizja Piechoty. Całością operacji dowodził gen. Józef Haller, mianowany dowódcą Frontu Pomorskiego. Niewielki opór jednostek niemieckich pod Gniewkowem, Wygodą i Brennem złamano jednym uderzeniem Pomorskiej Dywizji Strzelców. 

W wyniku operacji Wojsko Polskie zajęło bogate, żyzne tereny z dostępem do Wybrzeża. Już 10 lutego do Pucka przyjechał gen. Haller z ministrem spraw wewnętrznych Stanisławem Wojciechowskim by uczestniczyć w uroczystościach dziękczynnych.

Podobno Zatoka Pucka była skuta lodem, co Kaszubi uznali za dobry znak. Przed mszą dziękczynną delegacja polskich gdańszczan przekazała Hallerowi dwa platynowe pierścienie. 

W czasie mszy duchowni poświęcili polską flagę, którą uroczyście wciągnięto na maszt jako symbol polskiej straży nad Bałtykiem. Jednocześnie straż zdawał Kaszub - szyper Jakub Myślisz. W trakcie ceremonii 21 razy rozbrzmiały salwy armatnie.

Po tej ceremonii generał Haller wjechał konno między rozkruszony lód Bałtyku i wrzucił w wodę pierścień, mówiąc: 

"(...)...oto dziś dzień krwi i chwały. Jest on dniem wolności, bo rozpostarł skrzydła Orzeł Biały nie tylko nad ziemieami polskimi, ale i nad morzem polskim (...) zawdzięczamy to przede wszystkim Miłosierdziu Bożemu, a potem wszystkim, którzy w walce nie ustawali."

Wrzuceniem pierścienia do wody generał wykonał gest, który zapadł w pamięć jako "zaślubiny Polski z morzem".

Zdobycie dostępu do Bałtyku okazało się zbawienne dla rozwoju polskie gospodarki. Dzięki temu rząd RP nie musiał oglądać się na współpracę z gdańskimi portami zdominowanymi przez Niemców o nastrojach nacjonalistycznych. Budowa polskiego portu w Gdyni i jego wykorzystanie udowodniły siłę naszego przemysłu. Port w Gdyni był przed II wojną światową najważniejszym portem Bałtyku.