Po 11 miesiącach 2020 r. rynek nowych aut tracił do wyników z 2019 r. aż 24 proc. W grudniu ruch w salonach nieco się wzmógł, ale o odbiciu mowy nie ma. Dane z całego roku (styczeń - 20 grudnia 2020 r.) mówią o spadku liczby rejestracji o jedną piątą w porównaniu do 2019 r. Oznacza to, że urzędy wydały o blisko 130 tys. mniej dowodów rejestracyjnych dla nowych samochodów.
„Przewidywanie jest bardzo trudne, szczególnie jeśli idzie o przyszłość” - to cytat z duńskiego fizyka Nielsa Bohra. To, co działo się na rynku motoryzacyjnym w 2020 r., jest potwierdzeniem jego słów. Pod koniec rekordowego 2019 r., kiedy zarejestrowano 625,5 tys. nowych samochodów, czyli o ponad 4 proc. więcej niż rok wcześniej, prognozowano spadek liczby rejestracji. Ale nie tak drastyczny.
– Wówczas zakładaliśmy, że w 2020 r. zarejestrowanych zostanie około 590 tys. nowych aut. Prognozowane spowolnienie wynikało z ogólnoeuropejskiej tendencji spadkowej. Pierwsze miesiące tego roku wydawały się potwierdzać nasze przepuszczenia, ale potem nastąpił lockdown - mówi Wojciech Drzewiecki, prezes Instytutu Badań Rynku Motoryzacyjnego Samar.
Przełamana passa
Rynek nowych aut rósł w Polsce nieustannie od 2013 r. Po styczniu i lutym 2020 r. odnotowano pierwsze spowolnienie, spodziewane - rynek stopniał o 13 proc. Kolejne cztery miesiące przyniosły nieoczekiwane załamanie - w kwietniu spadek sięgnął rekordowych 67 proc. Od połowy roku sytuacja zaczęła się stabilizować, ale na poziomie danych z 2017 r.

Analitycy Samaru zakładają, że grudzień przyniesie wzrost, ale raczej w ujęciu miesięcznym niż rocznym.
– Ostatnie miesiące roku to tradycyjnie okres wyprzedaży rocznika. Obecna wiąże się również wejściem w życie nowej normy [ Euro 6d FCM - red.] , zobowiązującej producentów do wyposażania samochodów w urządzenia monitorujące zużycie paliwa lub energii elektrycznej. Pojazdy, które nie są w nie wyposażone, nie będą mogły być już rejestrowane. Mając to na uwadze, szacujemy, że 2020 r. zakończymy z wynikiem około 425 tys. zarejestrowanych nowych aut osobowych i 58 tys. dostawczych - mówi Wojciech Drzewiecki.
Aktualne szacunki dotyczące przeszłego roku zakładają, że rynek zacznie odrabiać straty. Samar szacuje liczbę rejestracji nowych aut osobowych w 2021 r. na około 467 tys., a dostawczych - na 63 tys. Łącznie to 530 tys. rejestracji. Podobnie prognozują importerzy nowych aut. Większość z 14 zapytanych przez Samar firm zajmujących się dystrybucją zakłada wzrost między 8,2 a 12,9 proc. w porównaniu do 2020 r. - tę odpowiedź wskazało dziewięciu importerów. Wzrost przekraczający 12,9 proc. jest realny zdaniem przedstawicieli dwóch firm, a wzrost mniejszy niż 8,2 proc. przewidują trzy.
Napęd z przyszłością
Jedynym segmentem polskiego rynku motoryzacyjnego, który nie zwolnił w pandemii i ma się dalej rozpędzać w 2021 r., jest nisza aut elektrycznych.
- Mimo pandemii liczba rejestracji osobowych samochodów elektrycznych od stycznia do listopada 2020 r. wzrosła o 120 proc. [zarejestrowano ich ponad 8,1 tys. - red.].Wynik mógłby być jeszcze lepszy, gdyby programy wsparcia uruchomione przez NFOŚiGW były lepiej dostosowane do standardów rynkowych. W 2021 r. wchodzimy z nadzieją, że legislacyjno-finansowy system wsparcia zeroemisyjnego transportu zostanie zoptymalizowany. Niezależnie od tego sprzedaż samochodów elektrycznych w Polsce będzie dalej rosnąć, głównie ze względu na coraz atrakcyjniejszą ofertę modelową oraz stopniowe wyrównywanie się cen elektryków i pojazdów konwencjonalnych - mówi Maciej Mazur, dyrektor zarządzający Polskiego Stowarzyszenia Paliw Alternatywnych.
Poza liczbą rejestracji aut na prąd w 2020 r. rosły w motoryzacji już tylko ceny. Na koniec listopada 2020 r. średnia ważona cena sprzedaży nowego samochodu osobowego wyniosła 122,53 tys. zł i była o 10,6 proc. wyższa niż przed rokiem. Nic nie wskazuje na to, że nadejście nowego roku zatrzyma wzrost. Ma to związek nie tylko z nowymi normami emisji i bezpieczeństwa, ale też z rosnącym udziałem w rynku droższych aut - z segmentu premium i napędzanych energią elektryczną.