TIM boi się odpływu kadry, co szczególnie dotkliwe przy planach wzrostu sprzedaży i zysków. Będą opcje menedżerskie.
Na najbliższym walnym zgromadzeniu akcjonariuszy TIM, notowanej na giełdzie sieci hurtowni ze sprzętem elektrotechnicznym, ma zapaść decyzja o programie opcji menedżerskich.
— Widać ryzyko związane ze znalezieniem odpowiednich fachowców. Dlatego chcemy 35-40 osób włączyć do programu motywacyjnego — mówi Krzysztof Folta, prezes i jeden z akcjonariuszy TIM.
Rozłożona na trzy lata emisja ma opiewać na 620 tys. akcji.
Wczoraj TIM przedstawił także szczegóły dotyczące podziału ubiegłorocznego zysku. Z ponad 15 mln zł 5 mln zł trafi do akcjonariuszy. Część pieniędzy udziałowcy spółki już otrzymali w ramach zaliczki. 12 groszy na akcję wpłynie na ich konta 8 sierpnia, a resztę pieniędzy spółka chce przeznaczyć na kapitał zapasowy i rezerwowy. Tegoroczne inwestycje mają sięgnąć 5 mln zł.
— Musimy kupić grunty we Wrocławiu pod rozbudowę magazynów oraz maszyny i urządzenia. Chcemy usprawnić pracę magazynierów — zapowiada Krzysztof Folta.
TIM planuje w tym roku 300 mln zł sprzedaży (prawie o 20 proc. więcej niż przed rokiem), 25 mln zł zysku operacyjnego (wzrost o 19 proc.) i 18,5 mln zł zysku netto (lepiej o 22 proc.). W pierwszym kwartale sprzedaż i zysk netto wzrosły o 43 proc. — do 61 mln zł i 2,9 mln zł. Powód do uaktualnienia prognoz?
— Gwałtowny wzrost ceny miedzi owocuje większymi zyskami i sprzedażą, ale koszty paliwa niekorzystnie wpływają na finanse. Takich zależności jest więcej. Nie odważyłbym się teraz zmieniać szacunków, które i tak są ambitne —odpowiada prezes TIM.
Warto jednak pamiętać, że pierwszy kwartał to najgorszy okres dla spółki w całym roku. W kolejnych miesiącach wyniki są lepsze, szczególnie pod koniec roku. We wzroście może też pomóc rozbudowa sieci sprzedaży. Po otwarciu oddziałów w Olsztynie i Szczecinie ich liczba wzrośnie do 30.