MSP chce upadłości Bumaru-Łabędy
Pracownicy bankrutującego przedsiębiorstwa zbrojeniowego grożą strajkiem
Resort skarbu zamierza doprowadzić gliwicki Bumar-Łabędy do upadłości, by na jego gruzach powołać nową spółkę. Takiemu scenariuszowi sprzeciwiają się pracownicy. Strajk wisi na włosku.
Ani resort skarbu, ani przedstawiciele firmy nie chcą ujawnić wysokości zadłużenia Bumaru-Łabędy. Wiadomo natomiast, że w tym roku straty firmy sięgną 39 mln zł. Sposobem na uratowanie przedsiębiorstwa ma być doprowadzenie go do stanu upadłości. Majątek padłego Bumaru miałaby następnie przejąć specjalnie do tego celu powołana spółka Skarbu Państwa (podobny scenariusz jest realizowany w Mielcu).
Zamierzenia resortu były prawdopodobnie bezpośrednią przyczyną złożenia w ostatnim czasie dymisji przez prezesa Bumaru i wiceprezesa ds. operacyjnych spółki.
Wielka niewiadoma
Pozostali członkowie zarządu mają dwie różne koncepcje rozwoju spółki.
— Pierwsza dotyczy skoncentrowania produkcji na dochodowych działach i sprzedaży majątku nieprodukcyjnego — mówi Zdzisław Goliszewski, szef Solidarności Bumar-Łabędy.
— Druga koncepcja zakłada powołanie holdingu spółek zależnych. Zgadza się na to MSP, zgadzają się związki zawodowe — twierdzi Piotr Zaborowski, wiceprezes ds. marketingu w Bumar-Łabędy.
W ciągu kilku tygodni ma zostać opracowany szczegółowy biznesplan przedsięwzięcia.
— Żadnej zgody nie wyrażaliśmy. Projekt istnieje już od dawna, ale jedynie na papierze. Przy specyfice naszej produkcji struktura holdingowa niczego nie załatwia, a może jedynie zwiększyć koszty naszej działalności — mówi Zdzisław Goliszewski.
Zapowiada też, że po złożeniu przez resort skarbu wniosku o upadłość firmy, pracownicy rozpoczną strajk.
Indyjskie złoto
Zadłużone przedsiębiorstwo ma podpisany kontrakt, wart 130 mln zł, na dostawę 44 pojazdów wspomagania technicznego dla indyjskiej armii. Sześć transporterów powinno trafić do Indii jeszcze w tym roku, pozostałe — w 2000 r.
— Dotychczas wyprodukowaliśmy zaledwie cztery pojazdy — mówi Zdzisław Goliszewski, szef Solidarności Bumar-Łabędy.
Opóźnieniom, jak twierdzą przedstawiciele zakładu, nie jest jednak winne przedsiębiorstwo, lecz Bank Handlowy, w którym Indie zdeponowały około 40 mln zł zaliczki. Bank nie chce wypłacić pieniędzy, żądając zabezpieczenia wykonania zlecenia. Niewykluczone, że jeżeli pojazdy nie zostaną dostarczone do Indii w terminie, to kontrakt zostanie zerwany.