Ostatni dzwonek w szkole już dawno przestał oznaczać dla polskich dzieci koniec edukacji w danym dniu — ambitni rodzice z zapałem organizują im popołudniami kursy językowe czy korepetycje, najczęściej z przedmiotów ścisłych. Na poszerzającej się niszy uzupełniających i rozszerzających wiedzę zajęć pozaszkolnych postanowiła skorzystać brytyjska grupa Helen Doron, która od końca lat 90. prowadziła w Polsce szkoły języka angielskiego. Teraz jej franczyzobiorcy zaczynają rozwijać sieć MathRiders — szkoły prowadzące wyłącznie kursy z matematyki. Według Małgorzaty Grymuzy, masterfranczyzobiorcy programu w województwie mazowieckim, zapotrzebowanie jest bardzo duże, bo polskie dzieci i młodzież z matematyką mają problem.
— Od kilku lat matura z tego przedmiotu jest obowiązkowa. Mimo że z roku na rok zadania są prostsze, w 2013 r. nie zdało jej 15 proc. podchodzących do egzaminu. Chcemy dzięki MathRiders wyeliminować ten problem i dać absolwentom realny wybór między kierunkami humanistycznymi i matematycznymi. Uczniowie nie powinni iść na te pierwsze tylko dlatego, że nie radzą sobie z matematyką — mówi Małgorzata Grymuza.
MathRiders ma w Polsce 14 placówek, pięć ruszyło w tym roku. Działają m.in. w Warszawie, Trójmieście, Szczecinie, Kielcach, Krakowie i Wrocławiu.
— Założenie nowej szkoły wiąże się dla franczyzobiorcy z kosztem około 30 tys. zł — to cena licencji, pomocy dydaktycznych i lokalu. W każdym z centrów docelowo ma uczyć się 100-200 dzieci — i choć dopiero rozkręcamy działalność, te założenia udaje się realizować z nawiązką. W porównaniu z ubiegłym rokiem liczba kursantów zwiększyła się trzykrotnie. Na razie to w 90 proc. dzieci w wieku 4-11, ale prowadzimy też zajęcia dla młodzieży do 18. roku życia — mówi Małgorzata Grymuza. MathRiders chce podbierać uczniów korepetytorom, z których usług korzysta — według szacunków, bo oficjalnych danych nie ma — nawet co piąty gimnazjalista i co drugi maturzysta. Zgodnie z ofertami korepetytorów na witrynie ekorki.pl, średnio za godzinę lekcji u nich uczniowie płacą około 30 zł.
— Rodzice masowo wysyłają dzieci na korepetycje, podczas których dziecko często „wiesza się” na nauczycielu i nie uczy się samodzielnego myślenia. My kładziemy nacisk na czytanie zadań ze zrozumieniem, pracę nad zagadnieniami w małych grupach — 4-8 osób i rozwiązywanie indywidualnie dopasowanych testów. Będziemy konkurować cenowo z korepetytorami — mówi Małgorzata Grymuza.