Nadchodzi kryptorewolucja

Stanisław BorawskiStanisław Borawski
opublikowano: 2025-07-16 20:00

Kryptotydzień w amerykańskim Kongresie może wywrócić do góry nogami nie tylko rynek kryptowalut, ale i cały globalny system płatności - twierdzi Daniel Kostecki, główny analityk rynków w polskim oddziale CMC Markets.

Z tego artykułu dowiesz się:

  • Czym są stablecoiny
  • Dlaczego mogą zrewolucjonizować rynek kryptowalut i system płatności
  • Co sądzą o tym eksperci finansowi
Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

W poniedziałek bitcoin przebił próg 123 tys. USD, a od początku roku notowania cyfrowego złota wzrosły o prawie 30 proc. Za rajdem częściowo stoją oczekiwania inwestorów wobec rezultatów kryptotygodnia, w trakcie którego amerykańscy kongresmeni debatują o przyszłości mniej znanych, choć równie ważnych aktywów cyfrowych – stablecoinów. Stablecoiny to tokeny, które są powiązane bezpośrednio z dolarem amerykańskim w stosunku jeden do jednego (jeden token = jeden dolar).

Debata toczy się wokół trzech kluczowych projektów. Pierwszy, o nazwie Genius Act, ustala, że każdy emitent stablecoinów musi zabezpieczyć tokeny dolarami bądź obligacjami krótkoterminowymi. Drugi to Clarity Act, mający na celu rozstrzygnięcie, które kryptowaluty są papierami wartościowymi, a które towarami. Ostatni to Anti-CBDC Act, ustawa blokująca możliwość emisji cyfrowego dolara przez Rezerwę Federalną (Fed).

Żegnamy SWIFT, witamy Blika dla korporacji

Daniel Kostecki, główny analityk rynków w polskim oddziale CMC Markets, wskazuje, że uwaga inwestorów skupia się przede wszystkim na tej pierwszej ustawie, która już została przegłosowana w Senacie i może mieć ogromne skutki nie tylko dla branży krypto, ale i dla globalnego systemu płatności.

- Jest to eksperyment transformacji systemu płatności, gdzie mamy przejść z dolara papierowego na dolara cyfrowego. W teorii stablecoiny mają być ulepszoną wersją systemu SWIFT, czyli wyeliminować pośredników z transakcji – na czym firmy zaoszczędzą miliony dolarów – oraz działać 24 godziny na dobę, siedem dni w tygodniu. Wszystkie transakcje są rejestrowane na blockchainie – tłumaczy ekspert CMC Markets.

Zaznacza, że wielkie korporacje amerykańskie – np. Walmart czy Amazon – rozważają wprowadzenie korporacyjnych stablecoinów jako opcji płatności dla klientów. Kierunek ten, polegający na emisji własnych kryptowalut, mógłby potencjalnie ograniczyć miliardowe koszty, jakie giganci handlu detalicznego ponoszą z tytułu opłat za transakcje kartami kredytowymi.

- Można to porównać do Blika dla korporacji. Różnica w tym, że mowa o gigantycznych kwotach. Załóżmy, że wielka korporacja amerykańska musi się rozliczyć z podwykonawcami. Zwykle ponosi koszty za przewalutowanie oraz za wykonanie przelewu. W teorii, jeśli wypuści własnego stablecoina i podwykonawcy go kupią, te koszty znikną i będą mogli się rozliczać w kilka sekund. Co prawda firmy tworzące stablecoiny – jak Tether – pobierają mały procent, ale ciekaw jestem, czy w ramach zachęty te aktywa będą dla firm oprocentowane jak depozyty – wyjaśnia Daniel Kostecki.

Tether to firma stojąca za wydanym w 2014 r. stablecoinem USDT, którego kapitalizacja wynosi około 160 mld USD. To ponad dwie trzecie całej kapitalizacji rynku, który na razie jest na wczesnym etapie rozwoju, ale eksperci JP Morgan przewidują, że w kilka lat jego wartość wzrośnie do ponad pół biliona dolarów. Jeszcze większym optymistą jest Scott Bessent, sekretarz skarbu USA. Twierdzi on, że stablecoiny są na drodze do osiągnięcia ponad 3,5 bln USD kapitalizacji do 2030 r., czyli o bilion więcej niż wynosi obecna wycena rynkowa bitcoina.

Dobre wieści dla amerykańskiego długu?

Zapowiedzi Scotta Bessenta nie biorą się znikąd. Stablecoiny mają spełnić ważną rolę w odciążeniu budżetu amerykańskiego skarbu państwa.

- Jeden stablecoin ma odpowiadać jednemu dolarowi. To znaczy, że emitenci stablecoinów musieliby zabezpieczyć tokeny płynnymi aktywami, m.in. rezerwami dolarowymi w bankach oraz krótkoterminowymi obligacjami amerykańskiego skarbu państwa. Tym samym rząd amerykański zapewnia sobie popyt na dług, co pomaga sytuacji budżetowej. Dlatego według mnie rządowi zależy, żeby te ustawy przepchać jak najszybciej. Zyskuje też na tym dolar, który jest niezbędny do funkcjonowania całego systemu – wyjaśnia Daniel Kostecki.

Innego zdania jest Vincent Mortier, dyrektor inwestycyjny Amundi Asset Managmenet, który twierdzi, że przyjęcie stablecoinów jako normalnej metody płatności zmniejszy znaczenie dolara w globalnym systemie płatności. Zdaniem eksperta stablecoiny mogą stać się quasi-bankami, ponieważ ludzie będą deponować w nich środki, zakładając, że mogą je w każdej chwili wypłacić.

„To może potencjalnie zdestabilizować globalny system płatniczy. Nie jestem pewien, czy to dobry pomysł” – powiedział specjalista w wywiadzie z agencją Reuters.

Z dystansem do projektu podchodzą też eksperci z Banku Rozrachunków Międzynarodowych (BIS). Zwracają uwagę, że odpływy kapitału ze stablecoinów podnoszą rentowności obligacji skarbowych USA dwa do trzech razy silniej, niż napływy je obniżają, co naraża ten rynek na potencjalną falę gwałtownych wyprzedaży w przypadku masowego wykupu jednego z największych stablecoinów. Ich zdaniem obecne modele mogą wręcz niedoszacowywać zagrożenie dla stabilności finansowej