Jesienią 1988 r. po kolejnej fali strajków w Polsce już bardzo mocno trzeszczały lody tzw. realnego socjalizmu. Wyleciał wtedy rząd Zbigniewa Messnera, wysadzony przez ciśnienie społeczne — co samo w sobie było szokiem. Nowy premier Mieczysław F. Rakowski był dla PRL-owskiego establishmentu ostatnią deską ratunku. W jego gabinecie zaś taką rolę odgrywał pragmatyczny minister Mieczysław Wilczek. Kierował jedynie przemysłem — istniały wtedy resorty np. rynku wewnętrznego oraz współpracy gospodarczej z zagranicą — ale uzyskał rangę nieformalnego wicepremiera. Po przełamaniu lodów politycznych, o których minister wspomina na str. 3, poszło już gładko. Projekt Rady Ministrów został poddany szybkiej obróbce w komisjach Sejmu PRL, 23 grudnia automatycznie przegłosowano, Senatu nie było, ustawę od ręki podpisano w Radzie Państwa (to kolektywna głowa PRL), po świętach wydrukowano w Dzienniku Ustaw z datą 28 grudnia i od 1 stycznia 1989 r. weszła ona w życie.
W pierwszych miesiącach 1989 r. zadziałała jednak dość umiarkowanie. Polakom do wyzwolenia przedsiębiorczości były potrzebne także przemiany polityczne, zapoczątkowane wyborami z 4 czerwca 1989 r. I dopiero w tych okolicznościach ustawa Wilczka zadziałała z całą mocą — budząca się gospodarka rynkowa miała już gotową konstytucję biznesową, pozostawioną w spadku przez najbardziej światłych decydentów upadającego ustroju…