NAJSZYBSZE TNT, NAJTAŃSZE SERVISCO

Małgorzata Zgutka
opublikowano: 1998-10-19 00:00

NAJSZYBSZE TNT, NAJTAŃSZE SERVISCO

W niektórych firmach kurierskich można wybrać dogodną dla siebie opcję zapłaty za usługę — z podatkiem VAT lub bez

Najlepszy kurier to taki, który przesyłkę dostarczy szybko i tanio. „Puls Biznesu” sprawdził, która firma kurierska proponuje właśnie takie usługi. Postawiliśmy na linii startu kurierów z różnych firm. Pocztex odpadł w przedbiegach.

Tego samego dnia z czterech oddziałów „Pulsu Biznesu” mieszczących się w Poznaniu, Gdańsku, Szczecinie i Katowicach wysłaliśmy do Warszawy, na koszt odbiorcy, nasze gazety zapakowane w kopertę A-3. Z każdego miasta tę samą przesyłkę do siedziby naszej gazety miało dostarczyć siedem różnych firm kurierskich. Każdej stawialiśmy ten sam warunek — przesyłka ma dotrzeć do adresata jak najszybciej. Kurierów wzywaliśmy telefonicznie od godziny 11.00 w 15-minutowych odstępach. Aby było sprawiedliwie, w każdym mieście zmienialiśmy kolejność wzywanych firm.

Kto pierwszy

Następnego dnia pierwszy w siedzibie naszej gazety stawił się o godzinie 8.50 kurier TNT. Jako drugi, 20 minut później, przesyłki dostarczył Masterlink. Trzeci był DHL. Niewiele później przybyła Stolica. Półtorej godziny po niej dotarł UPS. Przedostatni był Pocztex. On jednak przywiózł nam przesyłkę tylko z jednego miasta. W trzech pozostałych kurierzy tej firmy nie chcieli przyjąć od nas przesyłki płatnej przy odbiorze. Jako ostatnie dotarło Servisco.

Jak za zboże

TNT przyjechało najszybciej. Ta szybkość kosztowała jednak sporo — 240 zł za cztery przesyłki. Masterlink dotarł zaledwie 20 minut później, a cena jego usługi okazała się znacznie niższa — 161 zł. DHL pod względem szybkości nie był najlepszy, ale znalazłby się na pierwszym miejscu, gdybyśmy sporządzali raport o najdroższych firmach. Za dostarczenie czterech kopert zainkasował 456 zł.

Zdaniem Joanny Regińskiej z DHL, firma nie nastawia się na klientów w obrocie krajowym. Twierdzi, że jeżeli ktoś zamówi u nich dostawę w Polsce, to oczywiście nie odmawiają. Zdają sobie jednak sprawę z tego, że w usługach krajowych są szybsi i tańsi od nich.

Kurier Stolicy, która gwarantowała, że dostarczy przesyłki przed godziną 12.00, dotarł 1,5 godziny wcześniej. Zapłaciliśmy za to 140 zł.

UPS przyjechał 1,5 godziny później — tak jak zapewniał, punktualnie o 12.00. Był jednak tańszy — kosztował 123 zł.

Z kwalifikacji w ogóle wypadł Pocztex. Dostarczył nam tylko jedną kopertę i zwykle nie chciał wykonywać usługi na koszt odbiorcy.

— Za dostarczenie przesyłki przez naszą firmę trzeba zapłacić z góry. Nie ma możliwości, by opłatę uiścił odbiorca — wyjaśnia Agnieszka Dębska z Pocztexu.

W Szczecinie kurier tej firmy poinformował, że przecież inna osoba odbiera przesyłkę, a inna dostarcza ją w Warszawie. Dziwił się, jak więc może zapłacić odbiorca. W Katowicach — nim zdążyliśmy cokolwiek powiedzieć — pracownik Pocztexu od razu ostrzegł, że koperty będą szły kilka dni. Dodatkowo okazało się, że tam również musi zapłacić za nią już nadawca. W Gdańsku krótko i rzeczowo oświadczono: teraz Pocztex zajęty jest wyborami i jeżeli chcecie wysłać przesyłkę, to sami musicie pofatygować się na pocztę. Jedynie w Poznaniu przyjęto zlecenie. Jednak musieliśmy stanowczo nalegać, by za usługę mógł zapłacić odbiorca. W końcu okazało się, że jest to możliwe.

— Można wysłać przesyłkę za pobraniem. Nadawca wypełnia przekaz i płaci. W momencie gdy odbiorca pokryje koszt usługi, pieniądze wracają do nadawcy. Kosztuje to dodatkowo 0,8 proc. opłaty zasadniczej, jednak nie mniej niż 2 zł — wyjaśnia urzędniczka na poczcie.

Swoją drogą, inne firmy nie widziały żadnego problemu, że za usługę zapłaci dopiero odbiorca. W Poczteksie wszystko zależy od dobrej woli kuriera.

Machinacje z VAT-em

Zastanowiła nas sprawa podatku VAT. Do rachunku za usługę jedne firmy doliczały ten podatek, inne nie. TNT nie doliczyła.

— Jest to usługa kurierska, zwolniona z tej opłaty — wyjaśnił nam kurier TNT.

Tymczasem Masterlink, który dostarczył przesyłki zaledwie 20 min później uznał, że nie jest to już przesyłka kurierska i do rachunku doliczył VAT.

— Wszystkiemu winne są niejasne przepisy. W 1995 r. usługi kurierskie zwolniono z VAT-u. Przy tym wprowadzono nieprecyzyjną ich definicję — podkreśla Grzegorz Grodecki, prezes Masterlinka.

Twierdzi on, że wszystko uzależnione jest od tego, jak pojęcie usługi kurierskiej wytłumaczy sobie urzędnik w urzędzie skarbowym.

— By nie płacić kary, lepiej spytać jak ta kwestia regulowana jest w podporządkowanym firmie urzędzie. Co pół roku piszemy do urzędu skarbowego obsługującego naszą firmę zapytanie, czy usługi Masterlinka kwalifikują się do zwolnienia z VAT-u. Urzędniczka interpretując przepisy zleca nam naliczać ten podatek. Nie będę z nią dyskutował. Tak już jest, że jeden urząd może rozumieć to tak, drugi inaczej — tłumaczy Grzegorz Grodecki.

Rozdwojenie jaźni

O tym, że kwestia VAT-u w firmach kurierskich jest skomplikowana, przekonaliśmy się odbierając przesyłki od UPS. Przyszły one do firmy w tym samym czasie i były to cztery identyczne koperty. Do dwóch przesyłek UPS doliczył VAT, dwie pozostałe zwolnione były z podatku.

— Mamy dwa rodzaje usług. Do kurierskich, w których dokładnie gwarantujemy godzinę dostarczenia przesyłki, nie doliczamy VAT-u. Drugą jest usługa transportowa, obciążona podatkiem. Tu zaznaczamy, że przyjedziemy jak najszybciej, ale nie podajemy konkretnej godziny — wyjaśnia Konrad Ciechomski z UPS.

Przypuszcza, że w naszym przypadku dwóch nadawców zaznaczyło, że chcą mieć gwarancje, że przesyłka dojdzie do 12.00. Dwóch pozostałych nie domagało się takiej gwarancji. A nasi pracownicy określili tylko przewidywaną godzinę przybycia i była to również godz. 12.00.

Jego zdaniem, dzieląc usługi na dwa rodzaje UPS chce również pójść na rękę swoim klientom. Bowiem jedne firmy wolą mieć doliczony VAT, inne chcą być z niego zwolnione. Po prostu wybierają odpowiednie usługi.

Swoje usługi na kurierskie i transportowe dzieli również Stolica. DHL i Servisco nie uważają się za firmy kurierskie, lecz transportowe i świadczą tylko usługi obłożone VAT-em.

— Firmy uciekają od określenia kurierskie i nazywają się transportowymi. Tak naprawdę rozwijające się podmioty wolą do swoich usług doliczać VAT — mówi Grzegorz Grodecki.

Według niego, przepis o zwolnieniu z podatku usług kurierskich został wprowadzony dla Poczty Polskiej, która nie poradziłaby sobie na rynku, gdyby do swoich usług doliczała jeszcze VAT.

— Chciano utrzymać monopol Poczty Polskiej. Przeliczono się. Na rynku utrzymały się inne firmy kurierskie. I mimo bzdurnych przepisów prężnie się rozwijają — dodaje Grzegorz Grodecki.