Najtrudniejsza jesień w dziejach

Bartłomiej MayerBartłomiej Mayer
opublikowano: 2020-07-05 22:00

Zabiegamy o rządowe dofinansowanie udziału MŚP w krajowych targach — mówi Grażyna Grabowska, prezes Targów w Krakowie i wiceprezes Polskiej Izby Przemysłu Targowego.

„PB”: Czy czuje się pani reprezentantką branży, która z powodu koronawirusa tonie?

Grażyna Grabowska: Jak najbardziej. Od 1994 r. pracuję w targach, od 1996 r. jestem prezesem. Wydaje mi się, że wszystkie problemy znam albo z autopsji, albo ze słyszenia…

…a tu się pojawiły zupełnie nowe?

Tak. Takiego problemu jeszcze nie było. Dlatego nie wiemy, jak i kiedy się skończy, jak będą wyglądały najbliższe miesiące. I to jest chyba najbardziej deprymujące.

Może są jakieś widoki na ratunek?

Muszą być, choć niektóre firmy z naszej branży już utonęły… W Polsce jest dziesięć, jedenaście firm, które mają w kalendarzu targi z różnych branż. To może nie jest bardzo dużo w skali całego kraju, ale realizacja targów to jest cały łańcuch firm powiązanych — projektujących, aranżujących i budujących stoiska, wyposażających je, prowadzących kampanie reklamowe itd. Szacujemy, że łącznie jest ich około 500 i zatrudniają one około 50 tys. pracowników. Miesięczne straty tylko członków Polskiej Izby Przemysłu Targowego (PIPT) to 150 mln zł, natomiast strat wszystkich podmiotów, które do tej pory uczestniczyły w targach, wystawiały się, pozyskiwały kontakty, nawiązywały kontakty, zdobywały nowych klientów, są nie do oszacowania. Przez ostatnie trzy, a właściwie już prawie cztery miesiące nie było w Polsce żadnej imprezy targowej. Zima, a także lato są dla naszej branży czasem martwym. A to oznacza, że w tym roku po okresie, który nie dawał żadnych przychodów, weszliśmy niemal od razu w okres pandemii i kwarantanny spowodowanej koronawirusem. Teraz przed nami tradycyjnie martwe wakacje i wystartujemy dopiero we wrześniu. Straty są naprawdę ogromne.

Wiele imprez targowych zostało przeniesionych z wiosny na jesień. Są też targi, które od początku były planowane jesienią. Czy te wszystkie imprezy da się upchnąć w jednym czasie?

Nie da się. Część imprez przeniesiono, ale bardzo wiele zostało odwołanych. W Polsce jest niewiele profesjonalnych obiektów targowych na europejskim poziomie. Targi odbywają się zazwyczaj pod koniec tygodnia. Nie da się zmieścić wszystkich imprez w tych kilku obiektach. Jesień będzie bardzo trudna, firmy będą musiały wybierać spośród nie dwóch, ale trzech czy nawet czterech imprez w swojej branży. Chętnych do uczestnictwa na pewno będzie mniej. Spotykamy się też z dużymi obawami zwiedzających. Musimy ich przekonać, wytłumaczyć, że targi można zorganizować bezpiecznie, zgodnie ze wszystkimi przepisami sanepidu. Mimo to wciąż nie wiemy, jak ogromne będą konsekwencje społeczne, psychiczne, psychologiczne tego kryzysu.

Czy gdy imprez będzie znacznie mniej, którakolwiek z firm organizujących targi, zakończy ten rok dodatnim wynikiem finansowym?

Moim zdaniem to nierealne. Przychody pierwszego półrocza dla większości firm były zerowe lub bliskie zera. Jednocześnie trzeba było ponosić koszty utrzymania firmy, ludzi, w przypadku części podmiotów także obiektów targowych. Bardzo dużą pomocą były zawarte w tarczach dofinansowania czy abolicje podatkowe, ale te kredyty trzeba będzie spłacić. Spodziewamy się więc jesienią mniejszych przychodów i większych obciążeń podatkowych.

Czy te koła ratunkowe spełniają wasze oczekiwania?

Nie ma takiej formy pomocy, która spełni w całości wszystkie oczekiwania. Natomiast koła ratunkowe były bardzo istotne. Pomogły na trzy, cztery miesiące, ale nie pozwolą na przetrwanie do końca roku. Dlatego nasza izba cały czas rozmawia z przedstawicielami rządu o dodatkowym wsparciu. Chodzi zarówno o przedłużenie tarcz, których działanie kończy się w czerwcu lub lipcu, jak też o wsparcie celowe, konkretnie dla naszej branży i dla branż pokrewnych. Chcemy również, aby funkcjonujące od lat i co roku zabudżetowane dofinansowanie udziału polskich firm w zagranicznych targach przesunąć na udział w targach regionalnych i krajowych: w Krakowie, Kielcach, Poznaniu, Gdańsku czy gdziekolwiek. Chodzi o wsparcie dla małych i średnich przedsiębiorców. Zależy nam na tym bardzo, bo nasza działalność to najlepsze koło zamachowe całej gospodarki. Dzięki targom można przyspieszyć odmrażanie gospodarki i wychodzenie z kryzysu. O takie wsparcie nasza izba poprosiła przedstawicieli rządu.

Jak w branży targowej będzie wyglądał 2021 r.?

Na pewno będzie trudny, ale wierzę, że będzie lepszy od obecnego.

Wywiad jest skróconym zapisem rozmowy z odcinka podcastu „Puls Biznesu do słuchania” pt. „Branże, które toną”.