NBP popiera surcharge mimo że Polacy go nie chcą

Eugeniusz TwarógEugeniusz Twaróg
opublikowano: 2013-02-01 09:35

NBP ma badania, które wyraźnie mówią, że Polacy nie chcą płacić prowizji od wypłat gotówki i płatności kartą w sklepach. A mimo to popiera surcharge.


Od tego tygodnia handlowcy w 40 stanach USA mogą przerzucać na klientów koszty prowizji od płatności kartami kredytowymi. To efekt porozumienia między sprzedawcami, Visą i Mastercardem. Nie obowiązuje ono w 10 stanach (w tym w Nowym Jorku) i nie dotyczy kart debetowych i przedpłaconych. Maksymalny interchange jaki może zapłacić posiadacz karty kredytowej to aż 4 proc. wartości transakcji.

Stany wpisały się w ten sposób na krótką jak na razie listę krajów, gdzie istnieje możliwość stosowania surcharge, czyli obciążania kosztami transakcji klienta.
Prawdopodobnie w tym doborowym gronie już niedługo znajdzie się też Polska (w sejmie jest 6 projektów nowelizacji ustawy o usługach płatniczych). Tylko, że jak przystało na nasz ambitny naród wprowadzimy od razu wszystkie rozwiązania wymyślone na świecie: surcharge w sklepach, górny pułap interchange na wszystkie karty, odejście od zasady honorowania wszystkich kart (sklepikarz będzie mógł decydować płatności jakimi kartami akceptuje) i wreszcie dodatkowe prowizje od wypłat gotówki z bankomatu. Wszystko dla dobra konsumenta, za które to dobrodziejstwo sam konsument w dużej mierze zapłaci. I wbrew jego życzeniom.
Wprowadzenie surcharge raczej społeczeństwu się nie spodoba, na co wskazują badania przeprowadzone w 2011 r. Wyniki można znaleźć w "Materiałach i studiach", zeszyt 256 wydawanych przez NBP. Autorami są dr Michał Polasik, Jerzy Marzec, Piotr Fiszeder, Jakub Górka.

Na pytanie czy użytkownik karty gotów byłby zapłacić dwuzłotową prowizję od płatności bezgotówkowej 15 proc. odpowiedziało twierdząco. jednak aż 62,7 proc. ankietowanych powiedziełoby sprzedawcy „dziękuję”. Spośród nich 22,8 proc. poszłoby do innego sklepu, gdzie nie ma opłat, a 39,9 proc. zapłaciłoby gotówką. Przy okazji badania wyszło na jaw, że co piąty posiadacz karty (18,8 proc.) na co dzień w ogóle nią nie płaci. Surcharge raczej nie skłoni ich do sięgnięcia po plastik.

Co zrobisz jeśli sklep zażąda prowizji za płatność kartą


 

 


Polacy nie mają też zamiaru płacić za wypłatę pieniędzy z bankomatu. 34,8 proc. badanych poszuka bezprowizyjnego urządzenia, 16,9 proc. po prostu zrobi jedną dużą wypłatę w miesiącu. 18,7 proc. odpowiedziało, że zrezygnuje z gotówki na rzecz płatności kartą, a 16,4 proc. pójdzie do oddziału bankowego po pieniądze. Tylko 11,2 proc. ankietowanych zachowałoby stoicki spokój w obliczu prowizji bankomatowych im korzystałoby z wypłat tak samo jak obecnie.

Co zrobisz jeśli bankomat zażąda prowizji za wypłatę gotówki

 

Chyba zeszyt z tymi badaniami zawieruszył się gdzieś w archiwach NBP, skoro bank centralny popiera wprowadzenie surcharge w sklepach i bankomatach. Na moje oko ankieta wskazuje raczej, że dodatkowe prowizje nie zniechęcą Polaków do używania gotówki i częstszego korzystania z karty, a taki jest jeden z celów przygotowywanych zmian.

Ciekawe są badania zachowań klientów w reakcji na wprowadzenie dodatkowej opłaty w Holandii. Niestety, dość leciwe, bo z 2006 r.. Przytacza je dr Michał Polasik w opinii na temat potencjalnych skutków wprowadzenia surcharge w Polsce. Opracowanie pochodzi z 2007 r. Otóż  75 proc. Holendrów stwierdziło zdecydowanie, że nie zapłaci prowizji rzędu 0,10-0,15 euro (średnia stawka na rynku wynosiła 0,23 EUR) i sięgnie po gotówkę, albo pójdzie do innego sklepu. Potwierdzają to inne badania. U handlowców stosujących surcharge 36 proc. zakupów klienci opłacali kartą, tam gdzie prowizji nie było – 51 proc. Sklepy, które zrezygnowały z opłaty odnotowały wzrost liczby klientów o 6 proc.

Prowizje od płatności kartowych wprowadziło 22 proc. sklepów, głównie małych.
Trzeba dodać, że Holendrzy o lata świetlne wyprzedzają nas jeśli chodzi o korzystanie z kart płatniczych. W czasie, gdy prowadzono badania siedem lat temu, na karty przypadało 35 proc. płatności. W Polsce królowała i nadal rządzi gotówka. W 2007 r. jej udział w płatnościach wynosił 94 proc. W ciągu tych lat spadł poniżej 90 proc.

Na koniec warto dodać, że surcharge bez żadnych specjalnych regulacji na całego stosowany jest w Polsce – w Internecie. Chcesz zapłacić za towar kartą, proszę bardzo – cena towaru rośnie zazwyczaj o 2 proc. Dotyczy to zwłaszcza sprzętu elektronicznego, gdzie marże sprzedawcy są bardzo niskie. I to jeszcze można zrozumieć, bo kupujący ma do wyboru przelew, albo kupno za pobraniem. Prawdziwego zdzierstwa dopuszczają się linie lotnicze. Tu biletu za gotówkę ani przelewem nie kupisz. Surcharge za płatność kartą sięga natomiast 5 proc. Ja się pytam gdzie są organizacje kartowe Visa i Mastercard, dopuszczając do takiego rozboju? Gdzie jest Unia Europejska gotowa do regulowania wszystkiego co da się wyregulować?