Nie bójmy się mówić o sobie

Monika Zamachowska, redaktor prowadząca ranking „100 Kobiet Biznesu 2015”
opublikowano: 2015-12-10 22:00

To już piąta edycja rankingu „100 Kobiet Biznesu”, a my wciąż mamy poczucie, że dużo jest jeszcze do zrobienia.

Oddajemy w Państwa ręce kolejne fascynujące historie liderek biznesu w Polsce. Jak zawsze są to jednocześnie historie ciężko pracujących zwykłych kobiet, matek i żon. Wciąż przewijają się w tych opowieściach komentarze: „Kobieta w biznesie musi być dwa razy zdolniejsza od każdego mężczyzny w firmie i pracować trzy razy ciężej, żeby coś osiągnąć”. Albo: „Musiałam nauczyć się mądrego milczenia w trakcie telekonferencji z prezesami w centrali, a potem umieć wyegzekwować swoje racje tak, żeby to wyglądało na pomysły moich kolegów”. Na szczęście ten katalog to także świadectwo istnienia mądrych partnerów biznesowych, szefów, którzy postawili na kobiety w firmie, i mężów, którzy są szczęśliwi, gdy ich żony realizują swoje pasje i spełniają marzenia.

Klimat biznesowy jest trudny, pieniądze unijne przestały na razie spływać do Polski nieprzerwanym strumieniem, ślady kryzysu są wciąż mocno odczuwalne w kondycji finansowej firm. To jest czas trudnych decyzji, ekspansja bywa okupiona zachwianiem stabilności kapitałowej, wzrost zatrudnienia bywa wysiłkiem na granicy akceptowalnego ryzyka. Przed biznesem w Polsce stoi mnóstwo znaków zapytania i coraz mniej oczywistych posunięć. Nasze bohaterki rzadziej wspominają o kobiecej intuicji, coraz częściej powołują się na rzetelną analizę.

W pewnym sensie to dobry znak, jest mniej przypadkowości w historiach sukcesu i łatwiej czerpać przykład z opowieści o spokojnym, a nawet mozolnym wspinaniu się na szczyt. Czasami ta droga to „dwa kroki w przód, trzy kroki w tył”: znalezienie nowego partnera biznesowego albo nowego rynku zbytu jest kontrowane wprowadzeniem nowych ograniczeń w przepisach, udana transakcja odbywa się w cieniu fiaska na polu badań i rozwoju.

Jedno jest pewne: kobiety biznesu w Polsce wiedzą już, że nic nie jest za darmo — „there are no free lunches” — jak mówią anglosascy mentorzy biznesowi. To cenna lekcja. Może się mylę, ale wydaje mi się, że nieco lepiej radzą sobie kobiety z łączeniem wszystkich swoich życiowych zadań. To prawda, że osiągnięcie idealnej równowagi między życiem zawodowym i prywatnym jest niemożliwe.

Ale jakąś wartością jest to, że mniej zżera nas ambicja bycia perfekcyjną. Jesteśmy bardziej świadome własnych ograniczeń, niektóre z nas podjęły decyzję o bezdzietności i nie czują potrzeby, by się z tego tłumaczyć. Inne bez wahania zostawiły mężów na urlopach ojcowskich, bo w firmie był akurat trudny moment.

Singielki i późne debiutantki, które wkraczają do biznesu po odchowaniu dzieci, kobiety w wolnych związkach i konserwatywne tradycjonalistki siedzą obok siebie przy biurkach i w kaskach chodzą na budowy. Pewnie trudno całkiem pozbyć się uprzedzeń, ale to jest dobra droga i warto się jej trzymać. Życząc miłej lektury, zostawiam Panie z małym życzeniem: nie bójmy się mówić o sobie. To jest i zawsze był jedyny sposób, by pomóc innym nie popełnić naszych błędów. Nie żyjemy przecież tylko dla siebie.