Dobra koniunktura w 2004 r. sprawiła, że Kętom trudno teraz poprawiać wyniki. Są gorsze, choć prognozy pozostają bez zmian.
Grupa Kęt, lider na krajowym rynku przetwórstwa aluminium, zwalnia. Wyniki za pierwszy kwartał są gorsze niż w analogicznym okresie roku ubiegłego, choć przedstawiciele firmy mają wytłumaczenie.
— Ubiegły rok, a szczególnie pierwsze cztery miesiące, są nieporównywalne. Wówczas mieliśmy do czynienia z bardzo silnym popytem przed wejściem Polski do Unii Europejskiej. Teraz mamy rok taki sam jak każdy inny — twierdzi Michał Malina, członek zarządu Grupy Kęty.
Przedstawiciele spółki zwracają też uwagę na czynniki makroekonomiczne — znacznie mniej korzystny kurs złotego, droższe aluminium oraz mniejsze tempo wzrostu gospodarczego w tym roku.
— W drugim kwartale powinniśmy pokazać lepsze wyniki. W dłuższej perspektywie zwracam uwagę na olbrzymi potencjał wzrostowy rynku, na którym działamy. W Polsce zużycie aluminium sięga 5 kg na osobę, w Europie zbliża się do 20 kg — dodaje Dariusz Mańko, pełniący obowiązki prezesa (19 maja rada nadzorcza prawdopodobnie wybierze go na prezesa).
Przez trzy miesiące spółka zarobiła 17,4 mln zł, 25 proc. mniej niż przed rokiem. Sprzedaż spadła do 166 mln zł, czyli o 7,4 proc. (ilościowo wzrosła o 5 proc.).
— Podtrzymujemy prognozę zakładającą osiągnięcie w tym roku 102 mln zł zysku netto — mówi Dariusz Mańko.
— Wiem, że zostawiam spółkę w dobrej kondycji i z perspektywami — dodawał Jan Kryjak, odchodzący po 12 latach pracy w Kętach prezes.
Analitycy nie ukrywają, że w realizację tegorocznej prognozy finansowej coraz bardziej powątpiewają. Zwracają uwagę na konkurencję i ogólne pogorszenie kondycji gospodarki.