Dwudniowy spadek indeksu technologicznych blue chipów zza oceanu Nasdaq sprzed tygodnia był najsilniejszy od września. To wzbudziło obawy przed początkiem załamania notowań w sektorze, który był motorem obecnej fali rynku byka na giełdzie nowojorskiej. Inwestorzy, przynajmniej na razie, nie muszą jednak obawiać się o powtórkę z załamania po hossie lat 90., uważa David Kotok, założyciel i główny zarządzający Cumberland Advisors.
„Choć nie uważamy, żeby wyceny na giełdzie nowojorskiej były okazyjne, to jednak na razie nie dostrzegamy cech bańki na wzór tej z 1999 r.” – napisał w nocie do klientów David Kotok, według którego indeks S&P500 sięgnie w ciągu czterech lat 3000 punktów, czyli zyska około 24 proc.
W czasie ostatniej bańki wiele spółek technologicznych nie miało zysków, a te zyskowne były notowane przy astronomicznych wycenach. Wówczas na szczycie spółki bez zysków odpowiadały za 7 bln USD przyrostu kapitalizacji giełdy nowojorskiej. Tymczasem obecnie w górę rynek ciągną spółki, które notują przyzwoite zyski, zauważał David Kotok. Dość wysokie wyceny uzasadniają tym razem znacznie niższe niż pod koniec lat 90. stopy procentowe. Koszt pieniądza jeszcze długo powinien utrzymywać się na obniżonych poziomach, a giełdową koniunkturę wspierać powinny także niska inflacja oraz stabilny, choć powolny, wzrost gospodarczy, zauważał specjalista.
