W planie debaty o lotnictwie przyszłości znajdowała się np. analiza, jak przewoźnicy poradzą sobie bez przestrzeni rosyjskiej i korytarzy nad Syberią – a tu problemem dominującym okazało się możliwe od 1 maja gwałtowne ograniczenie przestrzeni… polskiej. Podobnie skażony został cały blok energetyczny EKG. Jednym z poruszanych wątków była m.in. korelacja między dostawami gazu a zapotrzebowaniem na węgiel. Pod koniec drugiego dnia nadeszła jednak wieść, że Gazprom od zaraz zrywa dostawy do Polski oraz kilku innych państw. Oczywiście niedogodności dla dyskutantów to pikuś wobec gigantycznych problemów wspomnianych branż, ale zarazem znak, że w niepewnych czasach trudno sensownie rozmawiać o przyszłości. Działalność biznesowa potrzebuje przede wszystkim przewidywalności, tymczasem obecnie znajdujemy się po gorszej stronie mocy.
W Europie robi się coraz cieplej, na horyzoncie już lato. Akurat dla wspomnianych dwóch dziedzin gospodarki ta okoliczność ma znaczenie przeciwstawne. Przewoźnicy lotniczy optymistycznie planowali silne odbicie w sezonie turystycznym po zapaści covidowej, tymczasem konflikt rządowej agencji z kontrolerami ruchu lotniczego niweczy te nadzieje. Zapotrzebowanie na gaz natomiast generalnie latem spada, dlatego uzupełnianie zapasów w magazynach będzie łatwiejsze. Rzecz jasna nie dotyczy to odbiorców przemysłowych, którzy ze względów technologicznych całorocznie zużywają stałe wolumeny paliwa. Im bardzo realnie grożą ograniczenia, chociaż raczej po sezonie letnim. Mimo gazowego optymizmu, którym tryskają władcy kraju, zapisane w tytule tego tekstu życzenie dla gospodarki i całego społeczeństwa jest bardzo zasadne. Niech to będzie generalny wniosek z debat XIV EKG.
