Nieśpieszny oddział GDDKiA

Kamil KosińskiKamil Kosiński
opublikowano: 2012-11-16 16:52

Warszawski oddział GDDKiA powoli realizuje specustawę autostradową. Dla przedsiębiorców ma to wady i zalety.

W poniedziałek 12 listopada na koncie firmy Krzysztofa Kurowskiego z Serocka pojawiły się pieniądze z Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad (GDDKiA). Otrzymał je w konsekwencji specustawy autostradowej mającej ratować podwykonawców przed konsekwencjami nieregulowania zobowiązań przez generalnych wykonawców.

- We wtorek pieniędzy już nie było. Spłaciłem urząd skarbowy i ZUS, ale co dalej? Tylko na OC potrzebuję 35 tys. zł miesięcznie. Mógłbym próbować szukać innych zleceń, ale żeby uruchomić firmę na samo paliwo do pięciu ciężarówek potrzebuję 100 tys. zł. Nikt nie da mi tankować na krechę, bo na stacji benzynowej też byłem kupę pieniędzy winien. A na budowach nie płacą gotówką. Trzeba dwa tygodnie jeździć i czekać miesiąc na przelew – wzdycha Krzysztof  Kurowski.

Jego historia będzie kanwą programu „Państwo w państwie”, który w najbliższą niedzielę wyemituje Telewizja Polsat. Będzie on dotyczył tego jak warszawski oddział GDDKiA realizuje wypłaty zaliczek dla podwykonawców na podstawie ustawy o spłacie niektórych niezaspokojonych należności przedsiębiorców, wynikających z realizacji udzielonych zamówień publicznych.

Krzysztof Kurowski był podwykonawcą Dolnośląskich Surowców Skalnych (DSS), której budowę autostrady GDDKiA zleciła bez przetargu. Przedsiębiorca z Serocka na budowę wysłał kilka samochodów i ładowarkę. W krytycznym momencie zaległości DSS wobec jego firmy wynosiły ponad 500 tys. zł. Z trudem odzyskał część pieniędzy. Pozostało 252 tys. zł, które chciał rozliczyć z pomocą GDDKiA. Każdy dzień miał znaczenie, bo urząd skarbowy, ZUS instytucje finansowe, które kredytują bądź leasingują auta, naliczają przecież odsetki za zwłokę.

Podpis u notariusza

Krzysztof  Kurowski na pieniądze czekał nieco ponad dwa miesiące od złożenia wniosku. A i tak wygląda na szczęśliwca wśród tych co złożyli wnioski w warszawskim oddziale GDDKiA. W dniu, w którym zlecono przelew na konto serockiej firmy, na stronie internetowej warszawskiego oddziału GDDKiA pojawiło się oświadczenie, z którego wynika, że do oddziału wpłynęło 121 wniosków, na kwotę prawie 80 mln zł. Oddział miał wypłacić 45 przedsiębiorcom 11,2 mln zł. Nie wszyscy jednak wierzą.

- Złożyłem pismo, żeby ujawnili komu wypłacili i jakie kwoty. Sam złożyłem wniosek 8 sierpnia i zaliczki dotąd nie otrzymałem – mówi Konstanty Sochacki z Komitetu Protestacyjnego Przedsiębiorców Poszkodowanych przy Budowie Autostrad.

Na pewno zaś warszawski oddział GDDKiA stosuje specyficzne procedury załatwiania spraw. Żona serockiego przewoźnika – formalnie właścicielka firmy – musiała notarialnie potwierdzić swój podpis.

- Po co? Przecież gdyby podpisał się ktoś inny to dokonałby fałszerstwa i odpowiadał karnie. Poza tym, zarząd DSS złożył w sądzie listę wierzycieli, na końcu której jest zdanie, że zawarte w niej dane są prawdziwe pod rygorem odpowiedzialności karnej. 13 sierpnia przekazałem kopię tej listy do warszawskiego oddziału GDDKiA. Przy okazji napisałem, że jak mi nie wierzą to mogą wystąpić do sądu i tę listę dostać. Wystąpili i dostali. Więc dysponują listą wierzycieli DSS – opowiada Konstanty Sochacki.

Czas leci

O tym, że GDDKiA oczekuje notarialnego uwierzytelnienia podpisu Krzysztof Kurowski i jego żona mieli się zresztą dowiedzieć dopiero po pięciu tygodniach od złożenia wniosku o wypłatę zaliczki.

- Reprezentuję kilka firm i w związku z tym mam kontakt z różnymi oddziałami GDDKiA. Gdy wysłałem pismo do Lublina, to cztery dni od nadania miałem odpowiedź. Podobnie jest w Rzeszowie, Krakowie i Łodzi. Oznacza to, że ktoś od razu zajmuje się sprawą. Bo to, że GDDKiA może oczekiwać uzupełnienia jakichś dokumentów to mogę zrozumieć. Nikt nie jest nieomylny i zawsze można coś we wniosku o wypłatę zaliczki pominąć – mówi Konstanty Sochacki.

Małgorzata Tarnowska z warszawskiego oddziału GDDKiA zwraca jednak uwagę, że informacja na ten temat wymagania notarialnie uwierzytelnionego podpisu pojawiła się na stronie internetowej warszawskiego oddziału agencji dwa tygodnie przed tym jak firma z Serocka złożyła wniosek o wypłatę zaliczki.

Krzysztofa Kurowskiego o uzupełnienie jednej faktury poproszono dopiero trzy dni przed wypłatą pieniędzy, czyli dzień przed upływem dwóch miesięcy od złożenia wniosku o wypłatę zaliczki.

-Działania podejmowane przez naszych pracowników wskazują na rzetelność, dokładność i dbałość o interesy przedsiębiorcy. W tym konkretnym przypadku, dzięki skrupulatności pracowników, umożliwiono właścicielowi firmy uzyskanie dodatkowej kwoty, ponad tą, która wynikała z wniosku złożonego do GDDKiA – zaznacza Małgorzat Tarnowska.

- Faktycznie nie dostarczyliśmy od razu tej faktury – przyznaje Krzysztof Kurowski.

Nurtuje go przy tym zasadniczy problem.

- W dalszym ciągu nie wiem kto wypłaci mi resztę pieniędzy. DSS czy GDDKiA – zastanawia się przedsiębiorca z Serocka.


Krzysztof Kurowski
Krzysztof Kurowski
None
None