We wrześniu i październiku notowania niklu spadły o 25 proc., a dno przeceny surowca, wykorzystywanego m.in. w przemyśle motoryzacyjnym, wypadło niewiele powyżej poziomu, z którego w pierwszym półroczu ruszyła dynamiczna hossa. Paliwem dla niej było ograniczenie w wywozie rudy z Indonezji, największego producenta tego metalu.

— Pomimo ograniczonej podaży surowca w kolejnych kwartałach jego ceny spadły, bo chińska gospodarka, główny konsument, zaczęła mocniej hamować, co dobitnie pokazują opublikowane w zeszłym tygodniu dane dotyczące cen nieruchomości mieszkaniowych. To zamortyzowało wpływ niższego eksportu niklu z Indonezji — mówi Paweł Kordala z XTB.
Cena niklu w ostatnich dniach zaczęła jednak znów rosnąć, bo władze indonezyjskie postanowiły przedłużyć embargo na kolejny rok, a po znaczącej nadwyżce podaży na rynku niklu w 2013 r., w tym zapasy topnieją, a w następnym analitycy prognozują większy popyt niż podaż. Na spadek tej ostatniej wpłynąć ma styczniowo-lutowy sezon monsunowy, który mocno uderzy w eksport z Filipin.
— Przyszły rok może być rokiem wzrostu cen wielu metali przemysłowych. W tym roku notowania niklu wzrosły o niecałe 13 proc., nawet po uwzględnieniu jesiennej przeceny tego metalu, a zwyżka cen będzie kontynuowana także w 2015 r. — uważa Paweł Grubiak z Superfund TFI. W nikiel można zainwestować dzięki dostępnym w ofercie rodzimych biur maklerskich kontraktom terminowym oraz ETF.