W porannym handlu wycena kontraktów terminowych na globalny benchmark Brent z opcją realizacji w sierpniu zniżkuje o około 0,8 proc. oscylując na poziomie około 77,76 USD a baryłkę po tym jak w poniedziałek została przeceniona o 3,4 proc.
Z kolei futures na amerykańską odmianę WTI z opcją odstawy w lipcu tracą około 0,9 proc. wahając się na pułapie 73,56 USD/b.
Tak znacząca korekta notowań ropy jest następstwem informacji, że sojusz producentów z kartelu OPEC i kilku niezależnych, na czele z Rosją, zamierza wcześniej niż zakładano zmniejszyć ograniczenia w produkcji surowca. Pierwsze wycofywanie cięć produkcyjnych ma nastąpić już w październiku. Zostało to odebrane przez handlujących ropą, jako ponowny wzrost ryzyka nadpodaży surowca.
A wszystko to w otoczeniu niejasnych perspektyw związanych z przyszłym zapotrzebowaniem na surowiec, biorąc pod uwagę problemy z jakimi mierzą się czołowe gospodarki świata.
Oczekuje się, że do grudnia na rynek ponownie wejdzie ponad 500 tys. baryłek dziennie, a do czerwca 2025 r. łącznie 1,8 mln baryłek dziennie. Oznaki słabości gospodarczej w USA, które są największym konsumentem ropy na świecie, również odbiły się na cenach ropy.
W maju aktywność produkcyjna w USA dalej spadała. Co więcej, na rynki ropy w ostatnim czasie wywierana jest presja ze strony obaw, że Rezerwa Federalna Stanów Zjednoczonych nie obniży w tym roku stóp procentowych, co potencjalnie spowolni wzrost gospodarczy i zmniejszy popyt na ropę.
W krótkim terminie kluczowe dla ropy mogą okazać się cotygodniowe raporty o zmianie stanu zapasów surowca i jego destylatów w amerykańskiej gospodarce.