Eksperci Centralnego Instytutu Ochrony Pracy (CIOP) prowadzą badania, których celem jest ustalenie właściwych norm temperatury w pracy. Zleciło je Ministerstwo Rodziny Pracy i Polityki Społecznej (MRPiPS). Agnieszka Dziemianowicz-Bąk, szefowa tego resortu, podkreśla, że coraz częściej pracodawcy zastanawiają się, jak zgodnie z prawem powinni reagować na wysokie temperatury w pracy.
Odwodnienie organizmu
Prof. Jolanta Walusiak-Skorupa, dyrektor Instytutu Medycyny Pracy (IMP), zwraca uwagę na negatywny wpływ upałów na zdrowie pracowników - szczególnie na odwodnienie ich organizmów.
– Efektem tego są problemy z koncentracją. Wspomniany stan jest szczególnie groźny dla osób starszych, które mają choroby układu krążenia i nerek. Mam nadzieję, że stworzone przez nas rekomendacje zwiększą troskę pracodawców o zdrowie pracowników – zaznacza prof. Jolanta Walusiak-Skorupa.
MRPiPS chce wspólnie z Państwową Inspekcją Pracy (PIP), CIOP i IMP wypracować przepisy, które będą skutecznie chroniły pracowników w upały. Mają one zacząć obowiązywać już w przyszłym sezonie letnim.
Warto zwrócić uwagę na to, że obecne regulacje nie określają maksymalnej temperatury, w której może być wykonywana praca. Brak takiego rozwiązania jest bardzo niekorzystny dla pracowników. W przepisach BHP zapisano tylko minimalną temperaturę. Jest ona zależna od wykonywanej pracy.
– Dzięki nowym przepisom inspektor pracy będzie miał realne narzędzia, żeby przeciwdziałać zagrożeniu dla zdrowia pracownika, które wynika z wysokiej temperatury – podkreśla Marcin Stanecki, szef PIP.
Posiłki i napoje
Specjaliści od rynku pracy nie mają wątpliwości co do tego, że istnieje pilna potrzeba dostosowania obecnych przepisów do zmieniających się warunków klimatycznych i rosnących letnich temperatur.
– Zgodnie z Kodeksem pracy szefowie mają obowiązek nieodpłatnie zapewnić pracownikom zatrudnionym w warunkach szczególnie uciążliwych odpowiednie posiłki i napoje - oczywiście pod warunkiem, że jest to niezbędne ze względów profilaktycznych. Także rozporządzenie Rady Ministrów z dnia 28 maja 1996 r. przewiduje wymóg zapewnienia nieodpłatnych napojów osobom zatrudnionym w warunkach gorącego mikroklimatu, kiedy wartość wskaźnika obciążenia termicznego przekracza 25 st. C. Dotyczy to również sytuacji, w której temperatura na stanowiskach pracy przekracza 28 st. C – zaznacza Łukasz Wawrzyniak, ekspert ds. bezpieczeństwa pracy w firmie doradczej W&W Consulting.
Poznaj program kongresu "HR Summit 2024" >>
Przepływ powietrza
Łukasz Wawrzyniak chwali zainicjowane przez szefową MRPiPS prace nad zmianą przepisów, których celem jest wyznaczenie maksymalnej temperatury w miejscu pracy, a także obligatoryjnych, płatnych przerw na ochłodę i skrócenie godzin pracy.
– Sposób określenia maksymalnej, dopuszczalnej temperatury powinien uwzględniać m.in. warunki zewnętrzne, w tym przepływ powietrza i jego wilgotność, a także indywidualne cechy pracowników. Osoby powyżej 50. roku życia mają większe trudności z tolerancją wysokich temperatur. Duże wahania tych ostatnich mogą stanowić poważne zagrożenie dla zdrowia starszych pracowników – wskazuje Łukasz Wawrzyniak.
Eksperci podkreślają, że pracodawcy mają sporo wątpliwości dotyczące tego, jak skutecznie chronić osoby zatrudnione w ich firmach przed negatywnymi skutkami upałów. Wielu szefów nie wie, jakie mogą podjąć działania i w jakich sytuacjach powinni zwolnić podwładnych z obowiązku świadczenia pracy lub skrócić im godziny pracy.
– Brakuje jednoznacznych wytycznych. To prowadzi do niepewności i obaw szefów przedsiębiorstw przed podejmowaniem nieodpowiednich decyzji. Unia Europejska również nie wdrożyła wspólnych przepisów dotyczących maksymalnej dopuszczalnej temperatury w miejscu pracy. W Słowenii ustawodawcy wprowadzili maksymalną temperaturę w pomieszczeniach - wynosi ona 28 st. C. W innych państwach zależy ona od charakteru wykonywanej pracy. Ponadto osoby zatrudnione w wielu krajach mają prawo do płatnej przerwy lub odpoczynku w chłodnym pomieszczeniu, jeżeli temperatura przekroczy określony poziom – mówi Łukasz Wawrzyniak.
Ekspert zwraca uwagę na popołudniową przerwę w pracy, czyli sjestę, która jest praktykowana w krajach południowej Europy, m.in. we Włoszech i Hiszpanii.
– Polska, podobnie jak cały Stary Kontynent, boryka się z rosnącymi temperaturami. Choć nie są one tak ekstremalne jak w południowych krajach, warto rozważyć adaptację wspomnianego zwyczaju – uważa Łukasz Wawrzyniak.