Nowy podział w RPP

Jacek Kowalczyk
opublikowano: 2010-11-02 00:00

Ekonomiści narzekają na introwertyzm monetarnych decydentów. Muszą poznawać ich po czynach.

Cztery jastrzębie, cztery gołębie i dwie zagadki — to rozkład sił w Radzie Polityki Pieniężnej

Jastrzębie

Andrzej Bratkowski

Zyta Gilowska

Adam Glapiński

Andrzej Rzońca

Zagadki

Andrzej Kaźmierczak

Jerzy Hausner

Gołębie

Marek Belka

Elżbieta Chojna-Duch

Jan Winiecki

Anna Zielińska-Głębocka

Ekonomiści narzekają na introwertyzm monetarnych decydentów. Muszą poznawać ich po czynach.

Wśród członków Rady Polityki Pieniężnej (RPP) krystalizuje się tradycyjny podział na jastrzębie i gołębie. Liczebność frakcji rozkłada się prawie po równo, a to sprawia, że polityka monetarna może nas zaskakiwać. O podwyżce stóp procentowych Narodowego Banku Polskiego (NBP) może decydować głos jednej osoby.

Ptasia bitwa

Dotąd najwyżej trzech członków RPP miało przypięte przez rynkowych ekonomistów łatki. Za jastrzębie, czyli zwolenników dokręcania monetarnej śruby w obawie przed inflacją (głównie przez podnoszenie stóp), uznawano Andrzej Bratkowskiego i Adama Glapińskiego. Umiarkowanym gołębiem, czyli zwolennikiem łagodnej polityki, był natomiast Marek Belka. O poglądach całej reszty trudno było wyrokować.

Więcej światła rzucają raporty NBP pokazujące wyniki głosowań na posiedzeniach RPP. Jak wynika z najnowszego, jastrzębie są w rzeczywistości cztery: oprócz Andrzeja Bratkowskiego i Adama Glapińskiego za zaostrzeniem polityki pieniężnej opowiadają się Zyta Gilowska i Adam Rzońca. To ta czwórka na sierpniowym posiedzeniu głosowała — bez powodzenia — za podwyżką stóp o 0,5 pkt proc.

— Szczególnie zaskakujące są decyzje Zyty Gilowskiej. Dotąd była uznawana przez rynek raczej za gołębia niż jastrzębia — mówi Michał Dybuła, główny ekonomista BNP Paribas.

Za konsekwentnych gołębi uchodzą także czterej członkowie rady. Oprócz prezesa Belki przeciwko dokręcaniu śruby opowiadają się Anna Zielińska-Głębocka, Elżbieta Chojna-Duch i Jan Winiecki. W sierpniu głosowali zarówno przeciwko podniesieniu stóp procentowych, jak i przeciwko podniesieniu stopy rezerwy obowiązkowej, którą banki muszą utrzymywać na kontach NBP.

— Sądzę, że gołębie zdołają utrzymać stopy na niskim poziomie jeszcze przez kilka miesięcy — twierdzi Maja Goettig, główna ekonomistka Banku BPH.

Kłopot w ocenie nadal sprawia Andrzej Kaźmierczak, który najpierw głosował za zaostrzeniem tonu komunikatu po posiedzeniu rady, później był za podniesieniem stopy rezerw obowiązkowych, a na koniec zmienił zdanie i był przeciw podwyżce stóp. Podobną ewolucję przeszedł Jerzy Hauser.

Zamknięci w sobie

Wielu ekonomistów narzeka, że muszą czekać na podawane z dwumiesięcznym opóźnieniem wyniki głosowań, żeby poznać rozkład sił wewnątrz RPP. Większość członków rady prawie nie wypowiada się publicznie na temat polityki pieniężnej.

— Nie mam pojęcia, co kilku członków myśli o inflacji i perspektywach stóp procentowych. To wielki błąd z punktu widzenia polityki informacyjnej, wprowadza dużą niepewność — mówi Michał Dybuła.

Ubogość polityki informacyjnej RPP sprawiła, że w ostatnich miesiącach rozjechały się prognozy dotyczące stóp. Spora część ekonomistów spodziewała się, że już na październikowym posiedzeniu oprocentowanie pójdzie w górę. Jednocześnie istnieją prognozy, według których pierwsza podwyżka nastąpi dopiero w 2012 r.

— Radziłbym członkom rady, by wypracowali w sobie wewnętrzny obowiązek, by choć raz na kwartał, a najlepiej raz na miesiąc wypowiedzieć się publicznie w merytorycznych kwestiach — mówi Michał Dybuła.

O większą wylewność apeluje też Marian Noga, były członek rady.

— Obecnie występuje asymetria w dostępie do informacji. Częstsze publiczne wypowiedzi sprawiłyby, że pogląd mógłby wyrobić sobie każdy, a nie tylko osoby kontaktujące się bezpośrednio z członkami rady — mówi Marian Noga.

Ubogi przekaz płynący z RPP zaskakuje ekonomistów, bo w poprzedniej kadencji rady (skład zmienił się na początku 2010 r.) jej członkowie mówili raczej za dużo niż za mało.

— Wtedy narzekaliśmy na gadatliwość członków rady, co również nie pomagało w wyrobieniu sobie zdania o rozkładzie sił. Tym razem jest o tyle dobrze, że głos lidera — Marka Belki, który najczęściej się wypowiada — jest zgodny z panującą w radzie większością — zaznacza Łukasz Tarnawa, główny ekonomista PKO BP.