Nowy projekt powiela stare błędy
TRZEBA ZMIAN: W projekcie pojawiły się zagadnienia, które wymagają dopracowania, m.in. restrykcyjne ograniczanie udziału kapitału zagranicznego w spółkach telekomunikacyjnych czy zablokowanie operatorom dostępu do połączeń międzynarodowych aż do 2003 r. — twierdzi Stanisław Piątek, prof. UW i współautor projektu ustawy Prawo Telekomunikacyjne. fot. Grzegorz Kawecki
Projekt ustawy Prawo Telekomunikacyjne może spowolnić długo oczekiwaną, pełną liberalizację rynku tych usług w Polsce. Nowe przepisy tworzone były z założeniem zniwelowania dystansu dzielącego polską telekomunikację od standardów obowiązujących w UE. Są natomiast — z małymi wyjątkami — powieleniem nie dostosowanej do potrzeb rynku ustawy z 1990 r.
Jeżeli konkurencja, która zdecyduje o rozwoju rynku ma być skuteczna w warunkach silnej dominacji TP SA, to prawo powinno chronić operatorów wchodzących do gry. Chociażby przez ingerencję w działalność operatora dominującego i arbitraż w sprawach umów o przyłączenie do sieci tego operatora. W projekcie nie znalazł się taki zapis. Prawo telekomunikacyjne daje natomiast ministrowi i organowi regulacyjnemu możliwość szerokiej ingerencji. Prywatni operatorzy obawiają się, że zarówno Urząd Regulacji Telekomunikacji, jak i minister będą ograniczać swobodę ich działalności. Na domiar złego szczegółowe uregulowania dotyczące możliwej ingerencji pozostawione są do przyszłego określenia w rozporządzeniach ministra lub Rady Ministrów. W projekcie zapisano ponad 40 tego typu delegacji, które w dowolny sposób mogą zniekształcić obowiązującą ustawę.
Projekt ustawy podtrzymuje ograniczenia udziału kapitału zagranicznego przy wydawaniu koncesji i zezwoleń. Wydaje się, że nie ma uzasadnienia dla utrzymywania restrykcyjnych ograniczeń udziału kapitału zagranicznego w przedsięwzięciach telekomunikacyjnych, biorąc chociażby pod uwagę zamierzoną prywatyzację TP SA czy możliwości dostępu do środków inwestycyjnych przekraczające wydolność krajowego rynku kapitałowego. Zapis jest ukłonem w stronę TP SA i w praktyce oznacza dalszą monopolizację usług telekomunikacyjnych przez narodowego operatora.
Tomasz Siemieniec