Nuklearny Grad

Magdalena GraniszewskaMagdalena Graniszewska
opublikowano: 2012-06-29 00:00

Były minister skarbu będzie szefem atomowego biznesu PGE. Potencjał stanowiska duży, podobnie jak ryzyko.

Po miesiącach spekulacji wreszcie wiadomo, co będzie robił Aleksander Grad. Były minister skarbu, który odszedł z resortu w listopadzie ubiegłego roku i był od tego czasu zwykłym posłem, zostanie szefem nowej spółki odpowiedzialnej za program jądrowy w PGE. Informację potwierdziły nam źródła zbliżone do zarządu PGE. Sam Aleksander Grad nie precyzował przyszłości zawodowej. Wczoraj złożył natomiast mandat poselski.

— Ogłoszenia nominacji Aleksandra Grada można się spodziewać w ciągu kilku dni — zapowiedział Rafał Grupiński, szef klubu parlamentarnego Platformy Obywatelskiej.

PGE pełni rolę inwestora w państwowym programie jądrowym. W planach ma wybudowanie dwóch elektrowni o mocy ok. 3 tys. MW każda. Projekty jądrowe prowadzą w ramach grupy PGE dwie spółki: PGE Energia Jądrowa i PGE EJ1. Ich szefem była do niedawna ta sama osoba — czyli Witold Drożdż, były wiceministerspraw wewnętrznych i administracji. Można więc przypuszczać, że Aleksander Grad również dostanie pod opiekę oba te podmioty. Niewykluczone nawet, że połączone (o planach połączenia jądrowych spółek PGE pisał branżowy portal wnp.pl).

W kręgach politycznych i biznesowych od dawna dyskutowano na temat przyszłości Aleksandra Grada. Widziano go m.in. w fotelu prezesa PGE, zwłaszcza po odwołaniu Tomasza Zadrogi z tego stanowiska. W skarbie Grad miał zresztą pod skrzydłami energetycznego czempiona. Spekulowano też na temat udziału byłego ministra w projekcie tworzenia Krajowego Funduszu Majątkowego, w którym miałyby zostać skupione udziały państwowych spółek o znaczeniu strategicznym, a także o możliwej roli w projekcie zakładającym poszukiwanie i wydobycie gazu z łupków.

— Stanowisko szefa biznesu atomowego w PGE jest z pewnością prestiżowe i ważne dla gospodarki, ale obarczoneteż dużym ryzykiem — zauważa Stanisław Poręba, ekspert z Ernst & Young. Przypomina, że na świecie wciąż ścierają się zwolennicy i przeciwnicy programu atomowego, a dla ostatecznej decyzji o budowie elektrowni jądrowej kluczowe znaczenie będzie miało poparcie społeczne.

— Tu widzę zadanie dla Aleksandra Grada — doświadczonego polityka, obytego również w kręgach międzynarodowych — twierdzi Stanisław Poręba. Zauważa jednocześnie, że program jądrowy nigdy nie uzyska poparcia, jeśli powiodą się projekty łupkowe.