W ciągu dwóch lat Echo zapracowało na tytuł najbardziej zadłużonego dewelopera na Catalyst. Zamiast odchudzić długi, przejmuje rywala… z gotówką na kontach i niskimi wskaźnikami zadłużenia.
Przyjrzyjmy się transakcji przejęcia kontrolnego pakietu Archicomu przez Echo nieco inaczej niż proponują to komunikaty prasowe (powstaje jeden z największych deweloperów w kraju, zapowiedź konsolidacji rynku, wejście na nowy rynek, wykorzystanie synergii i wspólnej drogi rozwoju etc.). Archicom jest bez wątpienia spółką zarządzaną – od strony bilansu – bardzo konserwatywnie. Przez ostatnich pięć lat wskaźnik długu do kapitału własnego nie wzrósł ani razu powyżej 0,3x, a na koniec września było to 0,14x. Na koniec III kwartału aktywa grupy wyceniono na 1,545 mld zł, a kapitał własny na 638 mln zł. W tym kontekście interesująco wygląda cena sprzedaży – 425 mln zł za 66 proc. akcji oferuje… 1 proc. premii w stosunku do wartości 66 proc. kapitału własnego, czyli aktywów netto Archicomu. Transakcja jest jednak bardziej skomplikowana, właściciele odkupią część biznesu poza Wrocławiem, więc część pieniędzy z transakcji wróci do spółki, część płatności realizowana jest w obligacjach. Każdy dodatkowy element transakcji utrudnia jej ocenę, ale zapewne każdy ma też rzetelne oparcie w analizach i obliczeniach. A skoro tak, to jej główny element także.