Wyłączenia do odrębnego postępowania wątku sprzedaży obligacji GetBacku przez Idea Bank i Polski Dom Maklerski zażądali wczoraj w Prokuraturze Regionalnej w Warszawie przedstawiciele Stowarzyszenia Poszkodowanych Obligatariuszy Get- Back.

— Nasz wątek jest zupełnie inny niż działania byłych członków zarządu GetBacku na szkodę tej spółki. Nas za bardzo nie interesuje szkoda wyrządzona spółce przez Konrada K., bo to zupełnie inna sprawa niż nasze straty — mówi Artiom Bujan, prezes Stowarzyszenia Poszkodowanych Obligatariuszy GetBack.
Mimo nazwy stowarzyszenia osoby z nim związane uważają teraz, że żadnymi obligatariuszami nie są. Nie podpisywały bowiem wymaganych przez prawo dokumentów związanych z nabywaniem papierów wartościowych. Dokumenty te wypełniali pracownicy Idea Banku. Jak twierdzą przedstawiciele stowarzyszenia, fałszując ich podpisy. Konsekwencją tezy, że nie są obligatariuszami, jest stwierdzenie, że nie podlegają przyspieszonemu postępowaniu układowemu GetBacku.
A jednak windykator
Mimo że to nie GetBack ich oszukał, chcą jednak, by prokuratura zabezpieczyła mienie windykatora niezbędne do zwrotu im pieniędzy.
— Nasze pieniądze są w posiadaniu spółki GetBack bezprawnie — twierdzi Artiom Bujan.
Dodaje, że kwestia oszustwa dotyczy około 500 z 700-800 osób, które mają status pokrzywdzonych w postępowaniu karnym.
— Te osoby nigdy nie nabyły obligacji, ale ich pieniądze zostały przelane do GetBacku. Pokrzywdzeni oczekują by prokuratura je zabezpieczyła — mówi szef stowarzyszenia.
Artiom Bujan zwraca za to uwagę, że prokuratura zabezpieczyła dotychczas mienie osobiste osób związanych ze sprzedażą obligacji GetBacku. Pieniędzy tych może nie starczyć do zaspokojenia roszczeń wszystkich poszkodowanych w wyniku sprzedaży obligacji windykatora. Szef stowarzyszenia stawia również żądania dotyczące zarządu GetBacku. Chodzi o zamianę zarządu własnego (ustalanego przez akcjonariuszy i radę nadzorczą) na zarząd przymusowy.
— Domagamy się, by dla ograniczenia wynagrodzeń członków zarządu prokuratura wystąpiła o zarząd przymusowy. Nasze pieniądze zostały wyłudzone. Nikt nam ich nie zwraca, więc prokurator powinien taki wniosek złożyć — uważa Artiom Bujan.
Takich żądań nie stawia natomiast wobec Idea Banku, który Stowarzyszenie Poszkodowanych Obligatariuszy GetBack wini za problemy swoich członków. W przypadku samego Idea Banku organizacja oczekuje tylko zabezpieczenia prowizji, jakie otrzymał za sprzedaż tych obligacji GetBacku, których — według nowej interpretacji — osoby reprezentowane przez stowarzyszenie nie kupiły. Twierdzi, że żądanie to stawia dla dobra ogółu.
— Przyjmuje się, ze obligacje GetBacku kupiło około 9 tys. osób. Nawet po odjęciu kilkuset osób, które obligacji nie kupiły, a są uważane za obligatariuszy, zostaje ponad 8 tys. tych, co obligacje kupili. Dla ich dobra wskazane jest, by pieniądze z GetBacku nie wypływały w postaci płac. A jeśli w aferze GetBacku jesteśmy objęci wspólnym z innymi wątkami postępowaniem prokuratury, to mamy prawo złożyć taki wniosek — tłumaczy Artiom Bujan.
A co z szefem nadzoru
Stowarzyszenie Poszkodowanych Obligatariuszy GetBack wskazuje też na unikanie jakiejkolwiek odpowiedzialności przez Leszka Czarneckiego, głównego akcjonariusza i przewodniczącego rady nadzorczej Idea Banku. Organizacja uważa, że nie jest możliwe, by nie wiedział o cyklicznej sprzedaży toksycznego produktu w jego firmie.
— Pan Leszek Czarnecki wedle mojej wiedzy nie został nawet przesłuchany, a więc nie było możliwości postawienia mu zarzutów. Jesteśmy zbulwersowani tym, ze ta kwestia tyle trwa — podkreśla Monika Urbańska ze Stowarzyszenia Poszkodowanych Obligatariuszy GetBack.