Piętnaście lat temu, w 1993 roku, moja formacja polityczna, liberalna z nazwy i treści, kokietowała wyborców hasłem „milion nowych miejsc pracy”. Zadziwiła swój elektorat, nie przekonała milionów. Teraz Platforma Obywatelska nadaje sygnały mylące przeciwników i swoich zwolenników. Obiecuje znieść podatek Belki, ale na raty. Odróżnia skromnych ciułaczy od rekinów giełdowych.
Rachuba polityczna wygrywa z ekonomią. Niesie ryzyko zawetowania przez prezydenta drugiej fazy, czyli uwolnienia od podatku rynku kapitałowego. Byłoby to logiczne, skoro brat prezydenta rzucił kiedyś śmiały pomysł likwidacji giełdy w Warszawie. Zniesienie podatku za jednym zamachem zmniejsza ryzyko. Można znowu iść śladem Francji (w roku 1991 inspirowała nas giełda w Lyonie), ustalając pułap zysków wolnych od opodatkowania. Łamanie zasady równego traktowania źródeł przychodów oznacza, że traktujemy rynek kapitałowy podejrzliwie i po macoszemu.
Wszyscy, którzy brali udział w odrodzeniu tego rynku, po szesnastu latach oczekują raczej wsparcia regionalnych ambicji Giełdy Papierów Wartościowych w Warszawie, która — odwzajemniając poparcie — powinna być dogodnym wehikułem dla ożywienia prywatyzacji. Życzę zatem Markowi Belce, by przeżył o dziesięciolecia podatek Belki!
Postscriptum. Oddzielne życzenia dla prezydenta Grobelnego z Poznania, by obronił przed sądem zdolność podejmowania decyzji korzystnych dla miast, miasteczek i regionów.
Janusz Lewandowski
europoseł Platformy Obywatelskiej