Wyprzedaż na giełdzie wywołana agresją Rosji na Ukrainę nie jest wydarzeniem jedynym w swoim rodzaju. Cyklicznie na giełdach można zaobserwować gwałtowne spadki wywołane przez napięcia geopolityczne, takie jak brexit, pandemia czy wojna. Reagowanie na nie nowymi inwestycjami jest zwykle czymś nieefektywnym i spóźnionym. Według zarządzającego funduszem Zolkiewicz & Partners lepiej poświęcić więcej czasu na długoterminową strategię, która dzięki dywersyfikacji pozwoli inwestorowi przetrwać trudne czasy z jak najmniejszymi stratami.
Zmień myślenie
Pierwszą reakcją większości inwestorów na informację o rosyjskiej inwazji na Ukrainę była panika oraz relokacja kapitału w bezpieczne aktywa. Część zdecydowała o bardziej ryzykownym posunięciu, jakim jest inwestycja w akcje spółek, które mogłyby skorzystać na wzmożonych działań militarnych Rosji w najbliższych miesiącach. Kurs Protektora, producenta obuwia specjalistycznego wzrósł w czwartek, 24 lutego, o 45 proc. Spora zwyżkę zaliczyła też Lubawa produkująca m.in. namioty wojskowe.
Podobne zjawisko można było zauważyć na początku pandemii koronawirusa. W obliczu nasilających się obostrzeń sanitarnych inwestorzy rzucili się na walory Mercatora, wytwarzającego gumowe rękawice. W pewnym momencie kurs urósł do 600 zł za sztukę. Dziś jednak za akcję polskiej spółki zapłacimy 60 zł.
Zdaniem zarządzającego taki sam los czeka wszystkie podmioty, których akcje zaliczają wysokie jednodniowe zwyżki na fali wydarzeń geopolitycznych. Stracą na tym głównie inwestorzy indywidualni, skłonni do spekulacji i inwestowania na oko. Zamiast reagować na to, co już się wydarzyło, powinni oni szykować się na kolejne kryzysy.
- Rynki działają szybko i to, co się teraz dzieje na arenie międzynarodowej, jest już uwzględnione w wycenach. Zamiast impulsywnie reagować na takie wydarzenia geopolityczne jak rosyjska inwazja czy pandemia koronawirusa, lepiej się przygotować na kolejne. Inwestor posiadający w momencie wybuchu konfliktu w Ukrainie wyłącznie akcje polskie czy rosyjskie, popełnił błąd, który powinien w ciągu następnych lat naprawić przez dywersyfikację portfela na kilka regionów, stref walutowych i branż - mówi Piotr Żółkiewicz, zarządzający funduszem Zolkiewicz & Partners Inwestycji w Wartość FIZ.

Rozumieć i przewidywać
Aby stworzyć plan inwestycji w akcje na najbliższe lata, warto się zastanowić, jakie będą długofalowe skutki sytuacji na Ukrainie. Nie chodzi w tym przypadku o takie konkretne wypadkowe jak wzrost cen kukurydzy czy palladu, których Rosja jest głównym eksporterem. Mowa natomiast o trendach, które będą kształtować całe sektory.
- Skutkiem politycznym inwazji rosyjskiej jest zjednoczenie się Europy. Pod względem gospodarczym długoterminowo wzrosną wydatki państw NATO na obronność. Niewiadomą pozostaje wpływ sankcji na poszczególne państwa, gdyż będzie on zależeć od czasu ich obowiązywania. Na pewno ucierpi na nich Rosja, jednak odczują je również inne państwa. Federacja Rosyjska to kilka procent światowego PKB, przez co spółki wycofujące produkty z tego kraju zanotują niższe przychody – mówi Piotr Żółkiewicz.
Inwestorzy indywidualni, którzy od pewnego czasu stosują strategię długoterminową i nie poświęcają czasu na handel spekulacyjny, powinni pokusić się o korektę strategii. Ostatnie wydarzenia zmieniają krajobraz geopolityczny, czyniąc nieaktualnymi prognozy nawet najbardziej wprawionych inwestorów.
- Większość prognoz z końca 2021 r. nagle stała się nieaktualna. Sankcje nakładane na Rosję mają w krótkim terminie działanie inflacyjne przez wzrost surowców, ale w średnim terminie wyhamowanie wymiany międzynarodowej będzie mieć działanie silnie deflacyjne. Spadek rentowności obligacji amerykańskich wskazuje, że dla niektórych inwestorów inflacja to historia – dodaje Piotr Żółkiewicz.
Przykra prawda
Zanim przystąpi się do wdrażania zmian w planach inwestycyjnych, warto zrozumieć genezę konfliktu w Ukrainie oraz cele Federacji Rosyjskiej. Mimo że giną tysiące ludzi i z oddali wydaje się, że wojna została wywołana zapędami imperialistycznymi Władimira Putina, to może być ona ruchem czysto strategicznym.
- Wypowiedzi Władimira Putina z ostatnich dwudziestu lat wskazywały na to, że taka wojna jak wa Ukrainie się wydarzy. W 2022 r. wygaśnie większość umów gazowych Rosji ze strategicznymi odbiorcami. Wojska Stanów Zjednoczonych i Chin rozwijają się szybko technologicznie, zostawiając w tyle armię Federacji Rosyjskiej. Wojna za naszą wschodnią granicą nie jest z perspektywy Kremla walką o Ukrainę - Rosja chce zająć to państwo, aby ustawić za wschodnią granicą od strony Kaliningradu, Białorusi i Ukrainy czołgi i szantażować państwa zachodnie przy negocjacjach handlowych przez kolejne dziesięciolecia - mówi Piotr Żółkiewicz.
Część inwestorów instytucjonalnych od pewnego czasu przygotowywała się na wydarzenia podobne do tych z ostatnich dni.
Rynek akcji od pewnego czasu jest dla samodzielnych graczy giełdowych za trudny. Czasy, w których można kupić jedną akcję i ją trzymać minęły.
- Intensywne spadki na giełdach, które rozpoczęły się już w listopadzie 2021 r., od początku w pewnym stopniu uwzględniały to, co obecnie dzieje się na Ukrainie. Państwa oraz największe instytucje finansowe posiadają swój wywiad, Rosja też od miesięcy przerzucała wojska pod granicę Ukrainy, więc należy założyć, iż niektórzy inwestorzy już od dłuższego czasu dostosowywali portfele pod potencjalny konflikt. Być może nie tylko inflacja i obawy o nią były powodem wyprzedaży - dodaje Piotr Żółkiewicz
Dostęp do większej ilości informacji, często ekskluzywnych, to jeden z powodów, przez które obecny rynek akcji staje się coraz mniej przyjaznym miejscem dla inwestorów indywidualnych. Pomijając czas nienaturalnej hossy po wybuchu pandemii, trudno im osiągnąć atrakcyjne stopy zwrotu.
- Rynek akcji dla samodzielnych graczy giełdowych jest za trudny. Czasy, w których można kupić jedną akcję i ją, trzymać minęły. Spółki coraz szybciej zdobywają i tracą udziały rynkowe i wchodzą oraz wypadają z indeksów, wykonują przejęcia i robią nowe emisje, a na to trzeba reagować na bieżąco. Zarządzanie portfelem kilkunastu spółek z różnych regionów i sektorów to zajęcie na pełen etat - mówi Piotr Żółkiewicz.