Chińskie statki reprezentują dużo wyższą jakość niż chińskie tekstylia. Cieszą się z tego polscy armatorzy i marynarze, ale nie szefowie stoczni.
Polacy rzadko budują statki dla polskich armatorów. W naszych stoczniach zaopatrują się odbiorcy z Zachodu, a rodzimi przewoźnicy na zakupy wybierają się do Chin.
Kto kupuje
Największym polskim armatorem, a więc i nabywcą statków jest Polska Żegluga Morska (PŻM), która obecnie dysponuje 74 jednostkami. Jest także jedynym krajowym przewoźnikiem morskim, który stare jednostki wymienia na nowe. W ciągu najbliższych lat wzbogaci się łącznie o 20 nowych statków. Pozostali nasi armatorzy, jak Pol-Euro, Pol-Levant czy Polskie Linie Oceaniczne, kupują jednostki na rynku wtórnym.
Na dostawach dla polskich przewoźników zwykle nie zarabiają jednak krajowe stocznie. Spośród wspominanych już 20 nowych jednostek dla PŻM większość powstanie w Chinach. Osiem masowców będzie dziełem stoczni Xingang. Sześć tzw. jeziorowców, podobnie jak cztery dalsze masowce, również zbudują chińskie zakłady. Jedynie dwa tzw. ro-paksy powstaną w Stoczni Szczecińskiej Nowej.
Jak się buduje
Obowiązkiem armatora jest dostarczenie projektu, dokonanie 30 proc. przedpłaty, wizyty w stoczni w trakcie budowy i oczywiście odbiór techniczny, po którym następuje całkowite rozliczenie z wykonawcą.
Armator w trakcie negocjacji może oczywiście przeforsować również swoje sugestie co do wyposażenia statku, zwykle nie ma jednak wpływu na to, skąd np. będą pochodziły meble instalowane w kabinach załogi. PŻM użytkuje już cztery masowce o nośności 38 tys. dwt, zbudowane w stoczni Xingang. Ich silniki zbudowała chińska firma Xichang Marine Diesel. Wyposażenie kabin, czyli meble itd., również pochodzi od chińskich dostawców. Jednak w elementy nawigacyjne wyposażyła statki szczecińska firma EPA. Inne elementy wyposażenia, jak np. chwytaki dźwigów, pochodzą z niemieckiej firmy Smag.
— W kontraktach nie zawiera się zapisów, jaka firma ma wyposażać statek np. w meble. Natomiast mówi się, że to stocznia musi zadbać o eleganckie i funkcjonalne wyposażenie. Na razie na statkach, które już odebraliśmy, chińskie łóżka spisują się znakomicie. Nie mówiąc już o stołach do gry w ping–ponga — żartuje Paweł Szynkaruk, dyrektor naczelny PŻM. l