Sprzedaż dochodowych firm nie służyłaby grupie — uważa prezes Lotosu
W nowej strategii nie proponujemy upłynnienia Lotosu Koleje i Lotosu Asfalt — ujawnia pomorski menedżer.
Od kilku tygodni Mikołaj Budzanowski, wiceminister skarbu, przekonuje, że Grupa Lotos, w której skarb państwa ma 53 proc. akcji, powinna się skoncentrować wyłącznie na podstawowej działalności: wydobyciu ropy, jej przerobie w gdańskiej rafinerii i sprzedaży paliw. Pozostałe aktywa mają zostać sprzedane. Sam Lotos przyznaje, że poszukuje inwestora na spółkę Lotos Parafiny. Zaprzecza jednak, by na sprzedaż wystawione były pozostałe najcenniejsze spółki takie jak Lotos Kolej czy Lotos Asfalt.
— Jeśli chodzi o kluczowe spółki uruchomienie procesu dezinwestycji wymaga przeprowadzenia głębokich analiz i przejrzystej komunikacji z partnerami społecznymi. W nowej strategii — mimo że kierunkowo nie wykluczamy takiej możliwości — nie proponujemy zapisów dotyczących wprost sprzedaży spółki kolejowej czy produkującej asfalty — mówi Paweł Olechnowicz, prezes Lotosu.
Podkreśla, że zapowiedzi sprzedaży spółek nie powinny być umieszczane w strategii. Dlaczego? Bo obejmuje ona pięć lat, a w tym okresie dużo może się zmienić na rynku. Według niego, takie pomysły należy omawiać przy pracach nad budżetem. Prace nad budżetem na 2011 r. jeszcze nie ruszyły.
Chodzi jak w zegarku
Według Pawła Olechnowicza, ewentualna sprzedaż dochodowych spółek nie służyłaby Grupie Lotos.
— Weźmy na przykład Lotos Kolej. Nie sprzedam dziś tej spółki. Dlaczego? To oczywiste. Ta firma przewozi 7 mln ton rocznie, z czego 80 proc. to produkty gdańskiej rafinerii. Jej wyłączenie ze struktur nie jest bezpieczne dla grupy. Tylko dzięki istnieniu Lotosu Kolej jestem spokojny o przywóz i wywóz towarów z rafinerii. Bez niej działalność byłaby trudniejsza i droższa — mówi szef Grupy Lotos.
Dodaje, że nie sprzedaje się spółki, która podpisała niedawno kontrakt na 10 lat wart 2,2 mld zł.
— Poza tym komu mam sprzedać spółkę, która chodzi jak dobry zegarek? PKP Cargo? Nie ma na rynku firm, które mogłyby kontynuować wypracowany przez nas najwyższy poziom obsługi logistycznej. Tak naprawdę to Lotos Kolej mógłby pokusić się o konsolidację firm z branży — zaznacza Paweł Olechnowicz.
Bez partnera ani rusz
Podkreśla też, że nie na dezinwestycjach, ale na rozwoju grupy kapitałowej opiera się nowa strategia spółki na lata 2010-14 (przyjęta przez zarząd, czeka na zatwierdzenie przez radę nadzorczą). W sytuacji, gdy program rozwoju rafinerii 10+ jest już na finiszu, celem numer jeden dla Lotosu stał się rozwój działalności wydobywczej. Priorytetem pozostaje też znalezienie branżowego partnera z dostępem do własnych źródeł ropy. Bez niego spółka, która od III kw. 2011 r. zacznie spłacać 1,5 mld USD długu zaciągniętego na realizację 10+, nie będzie w stanie realizować programu poszukiwań i wydobycia ropy naftowej.
— W nowej strategii nie precyzujemy planowanego wzrostu wydobycia ropy przez spółkę. To od potencjalnego inwestora będzie zależało, czy za kilka lat Lotos będzie wydobywał 2, 3 czy 5 mln ton ropy rocznie — mówi prezes Olechnowicz.
Nie chce jednak komentować, czy ktoś z dużych graczy (a o takim myśli szef Lotosu) jest poważnie zainteresowany zakupem udziałów w Lotosie. Czasu pozostało niewiele. Zgodnie z wcześniejszymi zapowiedziami Aleksandra Grada, ministra skarbu, we wrześniu ma się pojawić zaproszenie do rokowań w sprawie sprzedaży pakietu akcji wicelidera rynku paliw.
Róbmy swoje
Grupa Lotos nie czeka na wymarzonego partnera z założonymi rękami. Według Pawła Olechnowicza trwa intensywna restrukturyzacja spółki zależnej Lotos Petrobaltic. Prezes chciałby, aby do końca roku ta ostatnia firma przejęła też pełną kontrolę nad litewską spółką Geonafta. Proces został wstrzymany przez skarb państwa. Jego przedstawiciele chcieli, by zostały wyjaśnione wątpliwości związane z ważnością koncesji poszukiwawczych, w których posiadaniu jest litewska spółka.
Jak podkreśla Paweł Olechnowicz, Petrobaltic — na obecnym etapie — nie jest natomiast zbytnio zainteresowany poszukiwaniem niekonwencjonalnych złóż gazu ziemnego (w tym z łupków).
— To zbyt drogie przedsięwzięcie. Koncentrujemy się na ropie naftowej — kwituje szef Lotosu.
Dialog tylko poprzez uchwały
Maciej Grelowski
ekspert BCC
Akcjonariusz, nawet ten największy, nie ma prawa poprzez publiczne wypowiedzi czy nieformalne polecenia dla zarządu kreować bieżącej polityki spółki. Nie może też w ten sposób wpływać na założenia przygotowywanej strategii. To pozostaje w gestii władz spółki i jej rady nadzorczej. Jedyną możliwą drogą postępowania jest zwołanie walnego zgromadzenia. W trakcie obrad właściciel może zweryfikować pomysły zarządu i domagać się wprowadzenia stosownych zmian. Tylko uchwały są bowiem językiem dialogu między organami spółki. Jeśli jednak zarząd nie przyjmie proponowanych przez właściciela rozwiązań, to ich drogi będą musiały się rozejść.