Opcje: raport po półrocznej walce

Adrian Boczkowski
opublikowano: 2009-04-27 07:16

Wielu przedsiębiorców wykorzystało ostatnie miesiące na zawarcie korzystnych ugód z bankami. Będą jednak procesy sądowe.

Nawet do 100 proc. zobowiązań opcyjnych umarzały niektóre banki. Potrzebne były jednak mocne argumenty. Wiele firm chce odszkodowań.

Minęło już pół roku, odkąd wraz z niemocą złotego rozpoczęły się problemy setek krajowych przedsiębiorstw. Wszystko przez struktury opcyjne, które wystawiały firmy na ogromne ryzyko. Za to ryzyko przyszło im zapłacić. Na początku roku przedsiębiorcy zapowiadali, że będą walczyć o swoje. Nie rzucali słów na wiatr. Walczą o swoje już od kilku miesięcy, nie oglądając się na polityków i ich obietnice. Gdyby zwlekali, licząc na polityków i ich parasol ochronny, czekaliby do dziś. Pisaliśmy o tym w piątek. Eugeniusz Kłopotek, poseł PSL, powiedział wówczas, że do szybkiego uchwalenia ustawy opcyjnej możliwe jest nawet zorganizowanie koalicji PSL-PiS-SLD. Wszystkie te partie złożyły własne projekty ustaw.

Jak idzie przedsiębiorcom? Rozmawialiśmy z kilkunastoma prawnikami, którzy są mocno zaangażowani w rozwiązywanie problemów związanych z opcjami i swapami walutowo-procentowymi (CIRS). Kontaktowaliśmy się także z przedsiębiorcami i bankowcami. Większość z nich prosi o anonimowość, bo negocjacje jeszcze trwają.

— Problem opcji pozostał, negocjacje trwają. Zmieniło się jednak w tym czasie podejście do negocjacji. Przedsiębiorcy i banki są lepiej przygotowani —mówi Izabella Żyglicka z kancelarii Adwokaci i Radcowie Prawni.

Dużo do ugrania
Prawnicy, z którymi rozmawialiśmy, najczęściej reprezentują po kilkunastu przedsiębiorców. Są jednak rekordziści. Po kilkadziesiąt firm wspierają kancelarie Krawczyk i Wspólnicy, Nowakowski i Wspólnicy oraz Izabella Żyglicka i Wspólnicy. Ta ostatnia kancelaria ma już kilkadziesiąt zamkniętych spraw (podpisane ugody z bankami). To nie znaczy, że każda sprawa kończy się ugodą.

— Wszystko zależy od wagi ewentualnych uchybień po stronie banku (im większe, tym większa skłonność banku do ustępstw), sytuacji finansowej spółki (im gorsza, tym większa wola banku do umorzeń), jej perspektyw (im lepsze, tym lepiej) i relacji spółki z bankiem (wieloletnia współpraca działa na korzyść klienta banku) — wylicza jeden z naszych rozmówców.

Większość specjalistów mówi o ostrych i twardych rozmowach, ale są także wyjątki.

— Bardzo sympatycznie negocjuje się z bankami. Nasze sprawy nie są jednak reprezentatywne, bo wybraliśmy pewniaków — mówi Michał Krawczyk z kancelarii Krawczyk i Wspólnicy.

W niektórych pojedynczych przypadkach banki umarzają 100 proc. wymaganej kwoty, ale niekiedy nie chcą nawet słyszeć o ugodzie. Umarzają także 10-20 proc. wyliczonych zobowiązań firm. Czasem "upust" wynosi nawet 95 proc., a pozostała kwota jest do spłacenia przez kilka lat na preferencyjnych warunkach.

— Mniejsze znaczenie ma bank, większe region. Różnice są bardzo duże, co dezorientuje przedsiębiorców, którzy wymieniają się doświadczeniami z daną instytucją —twierdzi jeden z naszych rozmówców.

Inni wskazują, że ciekawym rozwiązaniem, na jakie zgadzają się banki, jest konwersja części zobowiązań opcyjnych na długoterminowe kredyty walutowe, których spłata rozpoczyna się za rok czy dwa lata. Obecne wahania na rynku walutowym nie mają bowiem w tym przypadku znaczenia, a wyraźny trend wzmacniania się złotego w dłuższym horyzoncie jest raczej przesądzony. Co jednak sprawia, że banki biorą część zobowiązań na siebie?

MiFID — as w rękawie
Najbardziej trafiają do bankowców argumenty o błędach proceduralnych po stronie banku w konkretnej sprawie, np. brak właściwej reprezentacji czy luki w dokumentacji.

— W negocjacjach nie działa na razie powoływanie się na nadzwyczajną zmianę sytuacji, wprowadzenie w błąd czy wykorzystanie podstępu —ujawnia prawnik z północnej Polski.

Eksperci wskazują, że banki, które zobowiązały się do przestrzegania przepisów unijnych dyrektyw (MiFID wciąż u nas nie jest prawem; patrz tabela obok), biją się często w piersi.

— Szczególnie pozytywnie wypada tu  ING BSK, który w przypadku nieadekwatności produktu do klienta i braku wcześniejszego rozpoznania doświadczenia klienta proponuje mu wysokie umorzenia — mówi prawnik z południa Polski.

Jego kolega dodaje jednak, że części klientów nie wystarczają ugody.

— Zamożni przedsiębiorcy najczęściej spłacają opcje bez problemu, ale nie chcą darować bankowi, bo czują się oszukani. Chcą wysokich odszkodowań. Dlatego szykujemy się na długą batalię w sądach —mówi Cezary Nowakowski z kancelarii Nowakowski i Wspólnicy.

Duży może więcej
Nasi rozmówcy przyznają, że w większości przypadków banki zachowują się racjonalnie i dochodzi do porozumienia.

— Tylko że prawdziwa gotowość do restrukturyzacji zobowiązań opcyjnych pojawia się po stronie banków z reguły dopiero wtedy, gdy chodzi o przynajmniej kilkanaście milionów złotych. To skutek strachu o ewentualne wysokie straty banku, gdyby większy klient nie przetrwał. Boleję nad tym, ale małe i średnie firmy, którym ciążą opcje na kilka milionów złotych, są w bardzo trudnej sytuacji — mówi anonimowo dyrektor w jednym z większych banków.

Potwierdza to Stowarzyszenie na rzecz Obrony Polskich Przedsiębiorstw (SnOPP).

— Fala bankructw w sektorze małych i średnich firm (MSP) dopiero jest przed nami. Z ponad 200 firm, z którymi mam kontakt, tylko w dwóch przypadkach udało się dojść do porozumienia z bankami —mówi Zbigniew Przybysz, prezes SnOPP.

Twierdzi, że banki czasem same sobie szkodzą.

— Pewna firma z centralnej Polski, zatrudniająca 350-400 pracowników, prosiła o 50 proc. redukcji zobowiązań opcyjnych i karencję w spłacie. Nie otrzymała nic. Upadła. Syndyk dostał jednak ofertę umorzenia 90 proc. zobowiązań — mówi szef SnOPP.

— Bank nie może rozdawać pieniędzy bez przyczyny. Upadłość jest już dobrym powodem do zwiększenia skali umorzenia — broni strony bankowej wysokiej rangi pracownik średniej wielkości banku.

Można jednak skutecznie bronić się przed egzekucją na mocy bankowego tytułu egzekucyjnego.

— Trzeba pilnie monitorować wpływy wniosków do sądu i natychmiast dostarczać sędziom własną wersję stanu faktycznego. Po pierwsze, sędzia ma wtedy dylemat, a po drugie — nawet przy nadaniu klauzuli wykonalności dłużnik może skutecznie prowadzić postępowanie przeciwegzekucyjne — mówi Maciej Szulikowski z kancelarii M. Szulikowski i Partnerzy.

Kierowanie firmą w czasie kryzysu nie musi być trudne. Przeczytaj rady ekspertów. Zobacz, jak w trudnych chwilach radzą sobie inni. Szukaj rad, inspiracji i prostych rozwiązań w „Pulsie Biznesu" i na stronie kryzysk.pb.pl

Organizator

Puls Biznesu

Autor rankingu

Coface

Partner strategiczny

Alior

Partnerzy

GPW Orlen Targi Kielce