Operatorzy nie chcą zapłacić za koncesje

Tomasz Siemieniec
opublikowano: 1999-12-03 00:00

Operatorzy nie chcą zapłacić za koncesje

Brak przejrzystej polityki resortu łączności naraża spółki na finansowe straty

TWARDY ORZECH: Maciej Srebro będzie musiał zdecydować, co zrobić z operatorami, którzy nie zapłacą rat koncesyjnych. Może ponowić próbę ściągnięcia należności, a jeśli to nie da rezultatu, to wprowadzić do spółki komornika, co będzie oznaczało jej bankructwo, lub próbować przełożyć terminy płatności. fot. B. Skrzyński

Krajowa Izba Gospodarcza Elektroniki i Telekomunikacji próbuje namówić resort łączności na zawieszenie płatności za lokalne licencje telekomunikacyjne. Przekonuje, że wielu operatorów nie podoła gigantycznym obciążeniom i w efekcie zbankrutuje. Minister łączności nie reaguje.

Kondycja większości lokalnych operatorów jest fatalna. Zgodnie z założeniami Ministerstwa Łączności, do końca 1999 r. powinni podłączyć 2,6 mln abonentów, a plan zrealizują zaledwie w 20 proc. Niewykluczone, że na rynku zdołają utrzymać się tylko ci, którzy rozsądnie wycenili wartość koncesji. A takich było jednak niewielu. Dominowali operatorzy bardzo hojni i już wiadomo, że opłacalność ich przedsięwzięć jest zagrożona. Decydują o tym wysokie zobowiązania koncesyjne, które często podwajają koszt inwestycji, oraz przyspieszone na początek 2001 r. uwolnienie rynku.

Na początek: nic z tego

Pierwsza próba rozwiązania tego problemu zakończyła się niepowodzeniem. KIGEiT w imieniu lokalnych operatorów zabiegał w resorcie łączności o zawieszenie płatności za przyznane koncesje.

Maciej Srebro nie zamierza jednak wprowadzać żadnych zmian. Argumentuje, że opłaty są należnościami wobec Skarbu Państwa. KIGEiT zwróciło się więc do resortu łączności z prośbą o spotkanie. Minister wyznaczył już jego termin na 20 grudnia.

— Liczymy, że resort zrozumie naszą trudną sytuację i będzie skłonny pójść na ustępstwa — mówi Lucjan Gęborys, prezes Potela.

Niewykluczone, że już teraz kilka firm nie zapłaci przypadającej na koniec roku kolejnej raty koncesyjnej. Na brak środków narzekają obecnie m.in. spółki należące do grupy Poland Telecom Operators, część operatorów Elektrimu — szczególnie ZT św. Olaf, Potel oraz kilka mniejszych firm.

Lepiej radzą sobie: Netia, Telefonia Lokalna oraz Szeptel. Jednak również te firmy będą płaciły ostatnie raty za koncesje w momencie, kiedy na ich rynkach od trzech lat bez żadnych opłat będą mogli działać nowi gracze. Telefonia Lokalna ma do zapłacenia w ciągu pięciu lat około 870 mln zł, El-Net — ponad 1,22 mld zł, PTO — około 400 mln zł, a Potel — 280 mln zł.

— Większość lokalnych operatorów rozważa możliwość niezapłacenia kolejnych rat za koncesję. U części z nich wynika to z braku gotówki, a wszyscy chcą zaprotestować przeciwko fatalnej polityce resortu — ujawnia szef dużej spółki operatorskiej.

Bardzo możliwe, że kolejnych rat nie zapłacą m.in. operatorzy należący do grupy PTO, Potel oraz grupa Elektrimu.

Nie mają wyjścia

Właściciele teleoperatorów byli przekonani, że do końca 2003 r. na ich teren nie wejdą nowe podmioty. Ma to jednak nastąpić już w 2001 r.

— Nigdzie nie jest zapisane, że pozwolenia, które zdobyli operatorzy, dają im prawo bycia jedynym rywalem TP SA. Inna sprawa, że wszyscy uwierzyli, że uwolnienie rynku nastąpi dopiero w 2003 r. — twierdzi Mirosław Żurawski, doradca zarządu Netii.

Operatorom trudno negocjować warunki współpracy z kandydatami na inwestora, jeśli są obciążeni wysokimi kosztami koncesji, a w 2001 roku będzie można wejść na ten rynek za darmo.

— Wobec braku strategii MŁ dotyczącej rozwoju rynku starania operatorów o zawieszenie opłat koncesyjnych są uzasadnione. Nie mają bowiem podstaw do stworzenia rzetelnego biznesplanu. Jego brak uniemożliwia natomiast uzyskanie finansowania — uważa szef dużej spółki operatorskiej.

Brak inwestora i dostępu do kredytów może oznaczać tylko kłopoty. Bankructwo operatora jest oczywiście powodem do zmartwień dla jego właścicieli, ale także dla resortu łączności. TP SA na wielu obszarach może pozostać monopolistą, a nie takie rezultaty miała przynieść demonopolizacja. Taka sytuacja nie zachęci też potencjalnych inwestorów do wejścia na polski rynek.

Z drugiej strony operatorzy sami są sobie winni. Deklarując wysokie opłaty wiedzieli, na co się decydują.

— Część graczy traktuje koncesję jak papier wartościowy. Zaniedbuje rozwój telefonii, a wszystkie siły koncentruje na jak najdroższym sprzedaniu koncesji, co wcale nie jest proste — uważa Stanisław Piątek, profesor UW, specjalista od prawa telekomunikacyjnego.