Oprawa dla dziecięcych marzeń

Magdalena Mastykarz
opublikowano: 2016-05-24 22:00

POMYSŁ NA BIZNES: Dziecięce rysunki stają się podstawą małych dzieł sztuki — tak pracuje Piotr Białek, twórca biżuterii i właściciel Białek Design Studio

Coraz trudniej o stworzenie projektu, o którym można by powiedzieć, że jest na polskim rynku nowością. Jednak zdarza się, że najbardziej oryginalne pomysły przychodzą same, a czasem dostarczają ich... czteroletnie dzieci. Tak było w wypadku Piotra Białka, właściciela Białek Design Studio, w którym można zamówić biżuterię wykonaną na podstawie rysunku dziecka.

RODZINNA WSPÓŁPRACA:
RODZINNA WSPÓŁPRACA:
Gdy Piotr Białek tworzy biżuterię, jego żona Sabina Białek zajmuje się pozostałą niezbędną częścią biznesu — kontaktami z klientami, marketingiem i dystrybucją. Razem pracują na sukces Białek Desing Studio.
Marek Wiśniewski

Uwiecznij dzieciństwo

Projektowaniem i ręcznym wykonywaniem biżuterii Piotr Białek zajmuje się od 2014 r. Ogromnym wsparciem koordynacyjnym jest jego żona Sabina Białek, która jest odpowiedzialna za kontakty z klientami, marketing i dystrybucję, aby mąż spokojnie mógł tworzyć. A tworzy dla osób wymagających, które szukają czegoś niepowtarzalnego, czego nie znajdą w sieciówkach. W swoich autorskich kolekcjach łączy srebro z kamieniami szlachetnymi, a czasem — bardziej nietypowo — z betonem. Ostatnio jednak większość czasu spędza na tworzeniu biżuterii „zaprojektowanej” przez dzieci. Projekt „Biżuteria z rysunku dziecka” od kwietnia jest pierwszoplanowym w pracowni artystycznej Białka, choć on sam wcale tego nie planował...

— Pewnej soboty nasz syn narysował mamę. Spojrzałem na ten rysunek i zobaczyłem, jak wierne jest to odzwierciedlenie mojej żony. Zabrałem rysunek do pracowni, a potem wręczyłem żonie srebrną podobiznę w postaci naszyjnika. Iskra w jej oku utwierdziła mnie w przekonaniu, że to może być całkiem niezły biznes — mówi Piotr Białek.

Naturalną grupą docelową mieli być rodzice — z zaangażowaniem kolekcjonujący rysunki swoich pociech i niezależnie od realnego talentu potomków widzący w nich prawdziwe dzieła sztuki. Niemałym zaskoczeniem było zatem ogromne zainteresowanie okazane przez inne osoby.

— Oto dziewczyna chce zrobić przyjaciółce „wspominkowy prezent z dzieciństwa”, narzeczona chce dać swojemu przyszłemu mężowi spinki do mankietów, a 30-latka na podstawie swojego rysunku z dzieciństwa chce wykonać prezent mamie na Dzień Matki — wylicza właściciel Białek Design Studio. Każdego dnia przybywa „projektantów” biżuterii realizujących swoje koncepty w Białek Design Studio. Dość powiedzieć, że po opublikowaniu na Facebooku posta ze zdjęciem naszyjnika wykonanego na podstawie rysunku czteroletniego Juliana liczba fanów pracowni zwiększyła się trzykrotnie i nadal rośnie.

Ile i dlaczego tak drogo?

Cena srebrnej biżuterii wykonanej na podstawie rysunku dziecka zależy od poziomu skomplikowania rysunku, formatu biżuterii oraz jej wielkości. Za naszyjnik trzeba zapłacić średnio 450 zł, choć bywają zarówno tańsze, jak i droższe wersje. Czy to dużo? Polscy twórcy często słyszą od klientów, że zdecydowanie za dużo. — Myślę, że z podejściem ludzi do tematu rękodzieła w naszym kraju jest duży problem — diagnozuje Piotr Białek.

Jego zdaniem, bardzo często produkty wykonane ręcznie stawia się obok masowej produkcji z sieciówek.

— Obok produkcji z Azji, gdzie przy pracy ludzie są wyzyskiwani, obok ilości przedkładanej nad jakością. My natomiast tworzymy coś unikatowego i niepowtarzalnego — coś, czego nie można zdublować i nikt inny tego nie będzie miał. Dbam o szczegóły, materiały i cenię swój czas. Poświęcam pracy kilkanaście godzin w ciągu dnia, ale robię to z poczuciem jej wartości — mówi twórca.

Na końcową cenę rękodzieła składa się wiele czynników, z których klienci trzymający w ręku mały srebrny drobiazg nie zdają sobie sprawy. Zdaniem Piotra Białka, ten rodzaj działalności to niekończąca się inwestycja. Przede wszystkim kosztują narzędzia, które najpierw trzeba zakupić, a potem wymieniać i naprawiać. Nie mniej znaczącym wydatkiem są materiały, bez których nic by nie powstało. Ale to nie wszystko. Trzeba doliczyć jeszcze doskonalenie umiejętności, udział w drogich kursach czy naukę na zasadzie prób i błędów, która pochłania materiał i narzędzia. Plus koszty utrzymania warsztatu, rachunki z tym związane, do tego czas poświęcony na przygotowanie produktu i dotarcie do klientów, koszty tego dotarcia, np. w postaci opłat w stacjonarnych galeriach artystycznych czy sklepach internetowych. Do tego dochodzą standardowe koszty prowadzenia firmy, rejestracja kasy fiskalnej, urząd probierczy, księgowość i marketing, budowa i utrzymanie strony internetowej... Odwieczna zagadka „ile i dlaczego tak drogo?” rozwiązana.