Trzy tytuły mistrza Europy, wicemistrzostwo świata, zagraniczne sukcesy ligowych drużyn. A do tego realna szansa reprezentacji na olimpijski medal w Londynie. Emocje, radość i złość milionów kibiców. Oto najkrótsze podsumowanie ostatnich kilku lat w polskiej siatkówce.
Według informacji „Pulsu Biznesu”, Polkomtel, operator sieci Plus i jeden z finansowych inżynierów fenomenu dyscypliny, stwierdził, że dla niego to już punkt, set, mecz. W najbliższych miesiącach zacznie się proces, w wyniku którego miejsce Polkomtela zajmie nowy sponsor. A będzie nim PKN Orlen, zaangażowany już w sporty motorowe i lekkoatletykę.
Nożyczki Solorza
Włodarze Polskiego Związku Piłki Siatkowej (PZPS) szukali nowego dobrodzieja siatkówki od kilku miesięcy. Oferta, jaką dostały m.in. instytucje finansowe, mówiły, że po 2-3 latach wspólnej koegzystencji Plusa i nowego sponsora Plus odsunie się zupełnie w cień.
Według naszych informacji, mocno zainteresowany był m.in. PZU, ale Orlen był szybszy. Zygmunt Solorz, który w zeszłym roku zapożyczył się na miliardy, po to by przejąć Polkomtela, przyznaje, że jego firma zmniejszy zaangażowanie w sponsoring.
— Do projektu sponsoringowego dołączy się Orlen. Podzielimy się z nim wydatkami, ale też korzyściami. Skąd taki ruch? W Polkomtelu mamy duże zobowiązania, teraz są dla nas najtrudniejsze dwa lata — tłumaczy biznesmen, którego można spotkać na co ciekawszych siatkarskich meczach. Przy czym właściciel Polkomtela zastrzega, że to nie koniec Plusa pod siatką.
— Wejście Orlenu nie oznacza, że porzucamy dyscyplinę, zostajemy przy niej na następne lata — zapewnia biznesmen. Orlen nie chce komentować swojej przyszłej współpracy z PZPS. Oficjalnie obie strony poinformują o tym zapewne dopiero za kilka tygodni.
Cierpliwe zyski
Polkomtel zaangażował się w polską siatkówkę w 1998 r., gdy reprezentacje męska jak i żeńska były średniakami, którymi nie interesowali się ani kibice, ani telewizja.
Startując z poziomu niższego niż koszykówka w kilka lat siatkarze i siatkarki przebili się na podium dyscyplin sportowych o największym medialnymrozgłosie. Według nieoficjalnych informacji, Polkomtel wpłacał do kasy PZPS rocznie około 15 mln zł.
Propozycja dla nowego sponsora opiewała na 10 mln zł (w pierwszym sezonie Polkomtel ma dorzucić 5 mln zł). Przez ponad 13 lat współpracy zebrało się więc więcej niż 100 mln zł. Było warto? Zdaniem ekspertów — tak. I co ciekawe, ludzi z branży sponsoringowej wcale nie dziwi ruch Polkomtela, nawet jeśli wynika z oszczędności, a nie marketingowego planu.
— Ten sponsoring to był i jest sukces, Polkomtel cierpliwie czekał na wicemistrzostwo świata siatkarzy w 2006 r., które podpaliło lont. Ale to już jest skonsumowany projekt, udany, można więc po kilkunastu latach powiedzieć basta — uważa Roman Jędrkowiak, prezes agencji reklamowej ADHD Warsaw.
Zdaniem Grzegorza Kity, prezesa Sport Management Polska, zarządzającego projektem sponsorowania piłkarskiej ekstraklasy przez T-Mobile, Polkomtel pośrednio zarabiał na siatkówce krocie. Ale mógł więcej.
— Plus nigdy nie wykorzystywał maksimum potencjału sponsoringu. Stawiał na ekspozycję marki, zapominając o rzeczywistym nawiązaniu dialogu z kibicami i konsumentami, o rozbudzeniu emocji. Choć zapewne i tak wartość ekspozycji marki była wielokrotnie wyższa niż nakłady na siatkówkę. Są hegemonem, jeśli chodzi o skojarzenie marki z dyscypliną, ale przy dzisiejszym szumie informacyjnym, żeby się wyróżnić, trzeba budować relacje, a nie tylko informacje — zaznacza Grzegorz Kita.
Czysta karta
Dużo większym zaskoczeniem niż (przynajmniej częściowe) zejście Polkomtela z siatkarskiego parkietu jest nazwa jego następcy.
— Jest jeden mocny argument dla Orlenu pod siatką: narodowa marka bierze się za sponsoring polskiej drużyny narodowej, jest orzeł, jest biel i czerwień. Muszą tylko mieć strategię podobną do poprzednika. Czekać cierpliwie, nie pęknąć, choćby sukces miał przyjść dopiero za dekadę. Siatkówka to dobra dyscyplina, mało ryzykowna wizerunkowo. Postrzegana jest jako czysty, rodzinny sport — uważa Roman Jędrkowiak.
Część ekspertów wskazuje jednak, że poza sportami motorowymi o projektach sponsoringowych Orlenu jest cicho. Ich zdaniem, mało kto wie, że Orlen wspiera mistrzów olimpijskich i sam PKOl, bo sponsor nie umie tego faktu skonsumować. A rozgłos Hołowczyca i spółki kosztują paliwowy koncern koszmarnie wysokie pieniądze. Po czym przyznają, że w obecnej sytuacji nie ma to wielkiego znaczenia. W siatkówce dla Orlenu mecz zaczyna się od nowa.
Siatkówka jak magnes
494 mln zł — taką wartość medialną miała siatkówka w 2011 r., wyliczył Pentagon Research (w przypadku piłki nożnej było to 884,3 mln zł). Siatkówkę w halach oglądają tysiące kibiców, a przed telewizorami miliony. Męska reprezentacja jest w gronie faworytów do medalu na olimpiadzie w Londynie, a liga jest wymieniana, obok rosyjskiej i włoskiej, jako najlepsza na świecie.
Nic dziwnego, że przyciąga sponsorów. Świeżo upieczony mistrz Polski jest sponsorowany przez Asseco, srebrny medalista przez PGE. Tuż za nimi są kluby, którego zawodnicy na koszulkach mają logo: ZAK, JSW, a dalej Tytan, Delecta, Lotos czy Trefl. W kobiecej lidze budowę potęgi zapowiedział właśnie Impel, od lat grają w niej Muszynianka, Fakro, Aluprof. Doświadczenia w sponsorowaniu turniejów Pucharu Polski ma też Enea.