Do dotacji z funduszy strukturalnych należy podchodzić ostrożnie. Nie można stawiać wszystkiego na jedną — unijną — kartę.
Na konto firmy Suwary z Pabianic, specjalizującej się w produkcji akcesoriów samochodowych i wyrobów z tworzyw sztucznych, trafiło już około 1,2 tys. zł dofinansowania inwestycji w ramach działania 2.3 Sektorowego Programu Operacyjnego — Wzrost Konkurencyjności Przedsiębiorstw (SPO WKP). Na tym jednak nie koniec — firma podpisała już z Polską Agencją Rozwoju Przedsiębiorczości drugą umowę o wsparcie, również z działania 2.3 SPO WKP, i jest obecnie na etapie realizacji tego projektu. Kontrakt także w tym przypadku zbliżony jest do maksymalnej kwoty dotacji. Przedsiębiorstwo z funduszy strukturalnych otrzyma łącznie blisko 2,5 mln zł.
Czasem lepiej zrezygnować
— Ubieganie się o dofinansowanie z Unii Europejskiej nie jest tak skomplikowane, jak może się wydawać. Pieniędzy nie dostaje się co prawda od ręki, trzeba włożyć w to pewien wysiłek, ale jest to naprawdę mały koszt, biorąc pod uwagę kwotę dofinansowania, jaką można otrzymać — mówi Maciej Mróz, dyrektor finansowy firmy Suwary.
Jego zdaniem, firmie starającej się o wsparcie najbardziej może przeszkadzać upływający czas.
— W przypadku naszego, zrealizowanego już projektu od momentu złożenia wniosku do otrzymania pieniędzy minęło prawie 1,5 roku — twierdzi Maciej Mróz.
Dlatego przestrzega inne firmy, które zamierzają starać się o dotację, by do przedsięwzięcia podchodziły z rozsądkiem.
— Beneficjent nie może zakładać, że od razu po zrealizowaniu inwestycji otrzyma pieniądze. My na wypłatę czekaliśmy około pół roku. Firma musi być więc na taką okoliczność przygotowana i — moim zdaniem — nie powinna starać się o dotację, jeżeli nie ma odpowiedniej ilości własnych środków na pokrycie części kosztów projektu — ostrzega Maciej Mróz.
Z przygotowaniem wniosku aplikacyjnego pracownicy przedsiębiorstwa poradzili sobie bez pomocy firmy doradczej. Korzystali jedynie z porad osób zaprzyjaźnionych z firmą.
Zadanie dla ambitnych
Zdaniem Macieja Mroza, sporządzenie aplikacji nie jest na tyle trudne, by przedsiębiorca nie mógł z nim sam sobie poradzić.
— Żeby odnaleźć się w gąszczu przepisów, trzeba rzeczywiście włożyć w to pewien wysiłek. Jednak, moim zdaniem, każdy, kto ma czas i chęć, żeby to zrobić, jest w stanie się z tym zadaniem uporać. Trzeba się tylko mocno skupić nad wymaganiami zawartymi w wytycznych oraz zwrócić szczególną uwagę na kwestię innowacyjności i konkurencyjności projektu. Firma doradcza faktycznie może w znacznym stopniu pomóc, jeżeli nie ma się czasu na sporządzenie dokumentacji, ale i tak beneficjent musi wszystkiego dopilnować i osobiście czuwać nad stroną merytoryczną projektu — uważa Maciej Mróz.
Jego zdaniem, nawet najlepszy partner zewnętrzny nie jest w stanie wziąć na siebie całego ciężaru aplikowania.