Liberalizacja rynku pocztowego podziałała jak zastrzyk adrenaliny na giełdowego Integera.pl, walczącego z Pocztą Polską i kurierami pod szyldem InPost. Spółka Rafała Brzoski właśnie wprowadziła gwarancję jednodniowej dostawy dla wszystkich klientów sieci paczkomatowej, w której stoi dziś prawie 650 maszyn.
— Dotychczas taka oferta pojawiała się na rynku w ramach specjalnych promocji lub jako usługa premium, my wprowadzamy ją na stałe, dla wszystkich współpracujących z nami nadawców, jako podstawowy standard — mówi Rafał Brzoska, prezes Integera.
Spółka zapewnia też, że jeśli nie uda jej się dotrzymać terminu, zwróci nadawcy 50 proc. kosztów wysyłki.
Według prezesa, to „podniesienie poprzeczki dla całego rynku”. — Gwarancja będzie działać także w najbardziej intensywnych dla rynku okresach, jak święta, walentynki czy sezonowe wyprzedaże. Jesteśmy na to gotowi — dowodem są dotychczasowe bardzo wysokie statystyki terminowości doręczeń — mówi Rafał Brzoska. Eksperci nie mają wątpliwości — to nie rewolucja, ale umocnienie na zdobytych już przyczółkach.
— Paczkomaty pod względem szybkości doręczenia stały gdzieś pośrodku między pocztą a kurierami, teraz wyraźnie zbliżają się do tych drugich — mówi dr Arkadiusz Kawa, specjalista od rynku kurierskiego z Uniwersytetu Ekonomicznego w Poznaniu.
Według eksperta, InPost musiał dostrzec, że przesyłki i tak zazwyczaj lądują w paczkomatach na drugi dzień, i postanowił to wykorzystać. Ze statystyk udostępnianych przez InPost wynika, że w ostatnich miesiącach nawet 96- 98 proc. paczkomatowych przesyłek było odbieranych w pierwszy dzień roboczy po ich wysyłce. — Nie sądzę, by w szczególnie „gorących” okresach — np. przed świętami — udało się utrzymać taki poziom. To ciekawa oferta, ale skierowana raczej do klientów indywidualnych. Różnica między kurierami a paczkomatami pozostaje zasadnicza — kurier daje wygodę i dostarcza paczkę pod drzwi, a do maszyny trzeba się przespacerować — mówi Arkadiusz Kawa.
Przedstawiciele sklepów internetowych podkreślają, że InPost — którego paczkomaty według nich „cieszą się dużą popularnością wśród klientów, choć dynamika wzrostów ostatnio spowolniła” — walczy o inną grupę docelową niż kurierzy. A to może powodować problemy.
— InPost kieruje ofertę do klientów indywidualnych, podczas gdy kurierzy skupiają się na przedsiębiorcach, prowadzących e-sklepy. Gdy klienci usłyszą, że przesyłka na pewno będzie na drugi dzień, a z jakiegoś powodu nie dotrze — na przykład dlatego, że paczkomat będzie przepełniony, co nadal się zdarza mimo stawiania nowych maszyn — z pretensjami będą dzwonić do nas — mówi właściciel dużej księgarni internetowej.