Poznali się przypadkowo w Londynie na imprezie sylwestrowej w 2016 r. Damian Goliński studiował na Wydziale Architektury i Urbanistyki Uniwersytetu Artystycznego w Poznaniu, chciał stworzyć kolekcję artykułów użytkowych i funkcjonalnych. Cyprian Bieniarz był wówczas studentem Uniwersytetu Ekonomicznego. Pomysł nowego znajomego zaintrygował go. Mimo że żaden z nich nie miał zaplecza finansowego ani doświadczenia, osiem miesięcy później założyli spółkę.
Nietypowe początki
Najpierw pracowali we dwóch, a ich głównym źródłem dochodu była sprzedaż… kartek okolicznościowych i plakatów. Musieli znaleźć fundusze na rozwinięcie skrzydeł w branży wyposażenia wnętrz, która wymaga sporych nakładów finansowych.
– Nie mieliśmy kapitału początkowego ani inwestora, zaczęliśmy więc od tego, od czego byliśmy w stanie zacząć, czyli od produktów papierniczych, ponieważ są stosunkowo proste – wspomina Cyprian Bieniarz, współtwórca marki noo.ma.
Skąd pomysł na tę nazwę?
– Szukaliśmy nazwy uniwersalnej, łatwej do zapamiętania także dla klientów z Niemiec, Wielkiej Brytanii czy Stanów Zjednoczonych. Wówczas wierzyłem, że dobry logotyp musi się składać z liter, które zawierają się w dwóch prostych liniach, bez wystającej kreski w górę czy w dół – noo.ma jest więc miksem rozsądku i estetycznych preferencji – przyznaje Damian Goliński.
Pierwsze meble powstały pod koniec 2017 r. Okazją do ich stworzenia było zlecenie zaprojektowania apartamentu pod najem krótkoterminowy. Koszt produkcji pokrył inwestor.
– Dzięki temu światło dziennie ujrzało 40 mebli wolnostojących: łóżek, sof, foteli, pufów, stolików kawowych, konsol, wieszaków. Wyprodukowane zostały w okolicach Poznania z surowców pozyskanych lokalnie: drewna, tapicerki i stali. Stały się prototypami pierwszej kolekcji noo.ma – mówi Damian Goliński.
Zrealizowali pierwszą sesję zdjęciową i firma powoli zaczęła się rozwijać. Przełomowy moment nastąpił w tym samym 2017 r., kiedy klientka z Belgii złożyła zamówienie na metalowy regał modułowy o wartości 2 tys. EUR. Ten zakup sprawił, że nabrali wiatru w żagle.
Wkrótce przenieśli się do biura z magazynem, a ich zespół zaczął się rozrastać. W 2020 r. przychody firmy skoczyły z 1,15 mln zł do 6,7 mln, a rok później wzrosły do 17,8 mln. W 2022 r. start-up osiągnął około 35 mln zł przychodu netto. Ubiegły rok zakończył z ponad 40 mln zł brutto ze sprzedaży i pozyskał inwestora – polską spółkę bValue Fund, która zarządza funduszami venture capital i private equity.
Dziś firma zatrudnia 40 osób, ma w portfolio 150 projektów, a jej właściciele szacują, że w 2024 r. sprzedadzą około 70 tys. produktów. Można je zamówić tylko przez internet, bo nie mają jeszcze sklepu stacjonarnego. Marka została też uwzględniona w rankingu najszybciej rozwijających się firm w Europie – FT 1000. Zajęła 50 miejsce w zestawieniu wszystkich branż, a wśród sklepów internetowych piąte. Wśród polskich firm uplasowała się na drugiej pozycji, uznano ją też za najdynamiczniej rosnący e-commerce w naszym kraju.
Liczą się wartości
Projektanci noo.ma dążą do oryginalnych form, które będą na tyle uniwersalne, by wytrzymały próbę czasu.
– Nie kierujemy się modą, bo istnieje duża szansa, że już za rok nasze produkty stałyby się nieaktualne, a chcielibyśmy, by służyły przez długie lata. Wyróżniają się oryginalnym, ponadczasowym wzornictwem, intensywnymi kolorami i radosnymi formami – twierdzi Damian Goliński.
Współpracują z wieloma polskimi producentami i podwykonawcami mebli tapicerowanych, drewnianych i metalowych.
– Zazwyczaj to duże lub średnie firmy, którym zlecamy produkcję zgodnie z naszą specyfikacją – mówi Damian Goliński.
Na stronie internetowej noo.ma można zobaczyć, jaki procent wartości produktu pokrywa koszt materiałów, podatków czy transportu. Równie ważna jak transparentność w działaniu jest dla właścicieli marki ekologia. Starają się, by działania firmy były jak najmniej szkodliwe dla środowiska, m.in. przez wykorzystywanie materiałów pozyskiwanych w Europie, produkcję w Polsce i wysyłkę w płaskich opakowaniach niezawierających plastiku. Współpracują też z organizacją non profit, dzięki czemu część ich przychodów jest przeznaczana na sadzenie bioróżnorodnych lasów liściastych. Firma udziela się też charytatywnie, wspierając schroniska w Poznaniu, finansując ferie dla dzieci z ubogich rodzin i biorąc udział w akcjach Szlachetnej Paczki.
Światowa ekspansja
Założyciele firmy planują otwarcie pierwszego stacjonarnego sklepu w Berlinie, ponieważ to Niemcy są ich największym rynkiem.
– To najbogatszy i największy rynek w Europie, także udział zakupów mebli przez internet jest tam najwyższy. Polska natomiast jest jednym z najszybciej rosnących rynków, widzimy tu dużo miejsca do dalszego rozwoju – zaznacza Damian Goliński.
Uważa, że rozwój branży wyposażenia wnętrz będzie stabilny w całej Europie. Zwiększy się sprzedaż online, bo to trend utrzymujący się już od paru lat.
– Aspekt ekologiczny też zacznie się mocniej rozwijać, kierując się ku mierzeniu śladu węglowego każdego produktu – wskazuje współwłaściciel marki.
W planach wspólnicy mają rozszerzenie działalności na inne kontynenty. Rozwijają też zaplecze technologiczne i pracują nad kolejnymi kategoriami produktowymi, m.in. tekstyliami (pledy, pościel). Do współpracy przy limitowanej kolekcji pledów zaprosili artystkę wizualną i projektantkę Sonię Dubois, która czerpała inspiracje z linorytów nawiązujących do natury.
Celem Damiana Golińskiego i Cypriana Bieniarza jest sprawienie, by noo.ma stała się globalnie rozpoznawalną marką w segmencie wyposażenia wnętrz.
Poza pracą, która jest ich pasją, w wolnym czasie grają w tenisa. Często dyskutują o inwestycjach na rynkach kapitałowych, choć przyznają, że nie są zapalonymi inwestorami.