Petru w PKO BP na pół gwizdka

Tomasz Siemieniec
opublikowano: 2011-01-28 09:38

Rusza konkurs na prezesa banku. Nieco później w szranki staną kandydaci na członków zarządu.

Jeden z najbardziej znanych ekonomistów zaczyna pracę w największym polskim banku. To może być krótka przygoda.

Rada nadzorcza PKO BP zdecydowała 26 stycznia o rozpisaniu konkursu na prezesa banku. Ogłoszenie w tej sprawie powinno się ukazać 1 lutego. Konkursy na członków zarządu zostaną rozpisane później.

— Nie ustaliliśmy jeszcze konkretnej daty, ale mechanizm jest prosty — chcemy w pierwszej kolejności rozstrzygnąć konkurs na prezesa, aby mógł się on wypowiedzieć na temat osób ubiegających się o posady członków zarządu. Decyzja należy do rady, ale musimy znać rekomendację szefa zarządu — mówi Jan Bossak, członek rady nadzorczej PKO BP.

Posadowe roszady

Z naszych informacji wynika, że konkurs na prezesa powinien zostać rozstrzygnięty na początku marca. Nie oznacza to jednak, że dopiero wtedy ruszy rywalizacja o sześć posad w zarządzie.

— Konkursy na wiceprezesów mogą być prowadzone równolegle — przyznaje Jan Bossak.

Nie wiadomo też, jakie będą rozstrzygnięcia. Mimo oficjalnych pochwał Cezarego Banasińskiego, szefa rady nadzorczej banku, i Aleksandra Grada, ministra skarbu, prezes i zarząd nie mogą być pewni kolejnej kadencji. Na rynku tradycyjnie huczy od plotek. Jedna z nich głosi, że część osób z rady nadzorczej widzi na miejscu Zbigniewa Jagiełły, obecnego prezesa, Sławomira Lachowskiego, byłego szefa BRE Banku. Część naszych rozmówców twierdzi też, że posady nie może być pewny Wojciech Papierak, wiceprezes odpowiedzialny za detal, a Krzysztof Dressler, wiceprezes odpowiedzialny za ryzyko i windykację, może się przeprowadzić do zarządu PZU.

— Skład zarządu będzie zależał od tego, kto będzie prezesem. Jeśli kolejną kadencję wygra Zbigniew Jagiełło, roszady będą kosmetyczne lub w ogóle ich nie będzie — komentuje jeden z obecnych członków zarządu.

I dodaje:

— Wprawdzie Cezary Banasiński powiedział na waszych łamach, że rada ma o obecnym zarządzie jak najlepsze zdanie, ale to nie jest ciało mówiące jednym głosem. Choć oficjalnie na posiedzeniach wszystkich ośmiu członków rady chwali zarząd. Choć o konfliktach wewnątrz zarządu mówi się bardzo dużo, to fakty są takie, że w ciągu ostatnich szesnastu miesięcy z jednym drobnym wyjątkiem zawsze głosował jednomyślnie.

Połowa drogi

Nieco w cieniu rozdań w zarządzie 1 lutego pracę w banku rozpoczyna Ryszard Petru, poprzednio główny ekonomista i dyrektor zarządzający w BRE Banku. Pracownicy PKO zostali wczoraj poinformowani o powołaniu nowego departamentu ARIS (analiz, relacji inwestorskich i strategii). Petru został jego szefem z tytułem dyrektor zarządzający. Ma jasno określone zadania.

— PKO BP ma się stać numerem jeden wśród rodzimych blue chipów dla inwestorów spoza Polski — mówi Ryszard Petru.

PKO BP ma też ambicje, żeby stworzyć silny zespół analityczny, który będzie pierwszym i najważniejszym źródłem informacji o polskim rynku dla zagranicznych instytucji finansowych.

Jest tylko jeden problem.

— Petru w BRE Banku również nadzorował departament relacji inwestorskich i wraz z prezesem Grendowiczem spotykał się z zagranicznymi inwestorami. Przekonał się, że duzi gracze nie traktują poważnie deklaracji jakiegoś tam dyrektora. To musi być prezes lub wiceprezes — mówi dawny współpracownik Ryszarda Petru.

Wie o tym Zbigniew Jagiełło, który pod koniec ubiegłego roku zabiegał o rozszerzenie składu zarządu. Rada do tej pory nie podjęła w tej sprawie decyzji.

— Rozważamy taką możliwość, choć formalnie wniosek nie został zgłoszony — mówi Jan Bossak.