Sprawa farmy Skoczykłody dobrze ilustruje zmianę nastawienia rządu Zjednoczonej Prawicy do energetyki wiatrowej. Rząd przeszedł drogę od ustawowego blokowania rozwoju wiatraków po dzisiejsze zapowiedzi znoszenia obostrzeń, a farma Skoczykłody — od aktywa niechcianego po bardzo pożądane.

PGE przebiła innych
O pożądaniu świadczy piątkowa informacja o transakcji, w ramach której PGE, największa polska firma energetyczna kontrolowana przez państwo, kupiła Skoczykłody za 50 mln EUR. Jak podkreśliła PGE, leżąca w województwie łódzkim farma, o łącznej mocy 36 MW, pozwoli zwiększyć łączną moc zainstalowaną farm wiatrowych PGE o ponad 5 proc. PGE nie była jedynym chętnym na ten projekt. Ofert było kilka, również od podmiotów prywatnych. Oferta od PGE miała wpłynąć najszybciej i być najwyższa. A jeszcze cztery lata temu, w 2016 r., tę samą farmę odrzucono. Odrzuciła ją Enea, inna państwowa firma energetyczna.
Sądowe potyczki
Najpierw w sierpniu 2015 r. Enea podpisała warunkową umowę zakupu 100 proc. udziałów w spółce (należącej do grupy Wento, z portfela Enterprise Investors), która prowadziła budowę farmy Skoczykłody. W grudniu 2015 r. farma, w skład której wchodzi 12 turbin, była już gotowa. Tyle że w grudniu doszło do zmiany na szczycie — powyborcza „dobra zmiana” zmiotła ze stanowiska prezesa Enei Krzysztofa Zamasza, a przywiała Mirosława Kowalika. Jednocześnie nowy rząd zaczął wprowadzać fundamentalne zmiany do prawodawstwa związanego z branżą odnawialnych źródeł energii. Nowelizacja ustawy o OZE oraz tzw. ustawa odległościowa silnie zaciążyły na rentowności projektów wiatrowych.
W efekcie Mirosław Kowalik deklarował, że w jego ocenie perspektywy dla branży odnawialnej są kiepskie. Enea postanowiła farmy nie kupować, a sprzedający poszedł z tym do sądu. Wartość sporu była niebagatelna i wynosiła 286,5 mln zł. Jednocześnie nowe władze Enei doniosły w tej sprawie na poprzedników organom ścigania. W efekcie w 2018 r. RMF FM podał, że były prezes i dwóch wiceprezesów Enea Wytwarzanie mają zarzuty narażenia spółkę na straty sięgające 100 mln zł. Nie udało nam się w piątek dowiedzieć, na jakim etapie jest dziś ta sprawa.
Od strat do zysków
Spór sądowy trwał, wiatraki się kręciły, aż wiatr przywiał… zielone zmiany. Dla Unii Europejskiej priorytetem stał się klimat i zielony wzrost, trend zmienił się też w Polsce, która — co już dziś wiadomo — nie wypełniła unijnego celu w zakresie OZE na 2020 r. Jednocześnie aukcje pokazują, że energia z wiatru jest w Polsce najtańsza, co przy rosnących cenach prądu z węgla ma znaczenie. Rząd zaczął więc stopniowo łagodzić przepisy. Farma Skoczykłody przeszła w tym czasie od strat do zysków. W 2016 r. miała 8,8 mln zł starty netto, w 2017 r. już tylko 0,5 mln zł na minusie, w 2018 r. pojawiły się 4 mln zł zysku, a w 2019 r. zysk netto sięgnął już 15 mln zł. Pojawili się też potencjalni kupcy. Dlatego w lutym farma zamknęła spór z Eneą (wciąż zarządzaną wówczas przez Mirosława Kowalika), nie domagając się żadnych pieniędzy. I zaczęła rozmowy z chętnymi.
Inwestują na potęgę
— W czerwcu otworzyliśmy dwie farmy wiatrowe w województwie zachodniopomorskim, a jeszcze w tym roku uruchomimy cztery jednomegawatowe instalacje fotowoltaiczne w województwie lubelskim, podkarpackim i lubuskim. Łącznie posiadamy już ponad 1,1 GW mocy zainstalowanej w OZE, z czego blisko 700 MW pochodzi z farm wiatrowych — chwali się w komunikacie Wojciech Dąbrowski, prezes PGE.
Zielone plany ma też Wento, choć głównie fotowoltaiczne. Firma podaje, że do dziś przygotowała do budowy lub wybudowała projekty farm wiatrowych o łącznej mocy ponad 80 MW oraz projekty fotowoltaiczne o łącznej mocy blisko 230 MW.