Od początku roku obowiązuje tzw. ustawa prądowa, mająca na celu ochronę odbiorców energii przed gwałtownym wzrostem cen, spowodowanym drogim węglem i uprawnieniami do emisji CO 2. Ministerstwo Energii (ME) przewidziało w niej obniżkę akcyzy i opłaty przejściowej oraz wypłatę rekompensat dla dostawców prądu w zamian za utrzymanie cen dla odbiorców na poziomie ubiegłorocznym. W efekcie podwyżek nie wprowadzono w większości gospodarstw domowych. Opóźnia się natomiast wprowadzenie rekompensat — samorządowcy i przedsiębiorcy skarżą się, że mimo rządowych obietnic muszą słono płacić za prąd.

Ubiegłoroczne ceny
Tymczasem Krzysztof Tchórzewski, minister energii, zapewnia, że wielu odbiorców podwyżki nie dotknęły.
— Z danych za maj 2019 r. wynika, że 65 proc. odbiorców końcowych ma ceny nie wyższe niż w czerwcu 2018 r. W przypadku gospodarstw domowych wskaźnik jest jeszcze korzystniejszy i sięga 90 proc. — mówi Krzysztof Tchórzewski.
Tymczasem Związek Miast Polskich wysłał niedawno list do ME, alarmując, że ceny prądu drastycznie wzrosły. Przemysław Sztuczkowski, prezes Cognoru, obawia się, że podwyżki pochłoną nawet 80 proc. zysku grupy. Zarówno przedsiębiorcy, jak i samorządowcy domagają się więc rychłego wprowadzenia rekompensat dla energetyki i renegocjowania cen przez dostawców prądu. Krzysztof Tchórzewski zapowiada, że pierwsze wypłaty rekompensat ruszą w sierpniu. Tymczasem pierwotnie planowano, że firmy energetyczne do końca marca renegocjują umowy z odbiorcami i będą mogły wystąpić o dopłaty.
Obecny termin oznacza, że ruszą z pięciomiesięcznym poślizgiem. Rekompensaty mają być przelewane z Funduszu Wypłaty Różnicy Cen, do którego trafia część pieniędzy ze sprzedaży uprawnień do emisji CO2.
— W funduszu zebrano już 1,7 mld zł, a po pierwszym półroczu 2019 r. kwota powinna przekroczyć 2 mld zł — prognozuje Krzysztof Tchórzewski.
To połowa zakładanych wpływów, które mają być przeznaczone na rekompensaty. Minister Tchórzewski przyznaje, że ich wypłatę blokuje brak rozporządzenia do ustawy. Zaznacza jednak, że resort wstrzymał jego wydanie do czasu zakończeniakonsultacji z Komisją Europejską. Jej wątpliwości budzi zgodność polskich przepisów z unijnymi, dotyczącymi pomocy publicznej.
Debata o Tauronie
Krzysztof Tchórzewski przyznaje, że szybkie wdrożenie rozporządzenia i rekompensat jest ważne m.in. dla Tauronu. Stworzył on 214 mln zł rezerwy związanej z zamrożeniem cen prądu dla niektórych konsumentów, którą może rozwiązać dopiero po wprowadzeniu dopłat. Wczoraj o problemach grupy debatowali posłowie podczas posiedzenia sejmowej komisji ds. energetyki. Filip Grzegorczyk, prezes giełdowej spółki, zapewnił jednak, że jej sytuacja jest stabilna.
Poinformował, że dług grupy wynika głównie z przeinwestowania, ale równocześnie zaznaczył, że inwestycje realizowane obecnie, a podjęte przez poprzednie zarządy trudno kwestionować ze względu na bezpieczeństwo energetyczne. Podkreślił też, że w myśl uzgodnień z instytucjami finansowymi dług netto do EBITDA nie może przekroczyć wskaźnika 3,5 proc., a na koniec 2018 r. sięgał 2,54 proc. Spółka zapewnia, że w tym roku nie będzie gorszy niż określony przez partnerów finansowych. Zapowiada też, że po planowanym na przyszły rok uruchomieniu nowego bloku węglowego w Jaworznie sytuacja Tauronu zacznie się poprawiać.