Piechociński zaprosi ambasadorów

Katarzyna KapczyńskaKatarzyna Kapczyńska
opublikowano: 2013-06-19 00:00

W tej sprawie nikt nie jest bez winy — tak konfliktach GDDKiA z wykonawcami mówi minister gospodarki.

13 czerwca informowaliśmy o liście ambasadorów sześciu europejskich państw do wicepremiera Janusza Piechocińskiego. Przedstawiciele Austrii, Holandii, Irlandii, Niemiec, Portugalii i Francji interweniowali w obronie budowlańców ze swoich krajów. Ci ostatni czują się skrzywdzeni przez Generalną Dyrekcję Dróg Krajowych i Autostrad (GDDKiA). Dyplomaci, zaalarmowani przez przedstawicieli europejskich organizacji budowlanych, zarzucili drogowcom, że celowo opóźniają wypłatę roszczeń wykonawców,szacowanych nawet na 10 mld zł.

Obustronna wina

Sprawa nie zostanie zamieciona pod dywan. Janusz Piechociński obiecał, że wkrótce zaprosi na spotkanie ambasadorów, by przedstawić im polski punkt widzenia.

— Traktuję list bardzo poważnie. Nie można pozostać obojętnym na sygnał, który psuje opinię o Polsce, o relacjach między inwestorami, wykonawcami, usługodawcami a polskimi instytucjami. Chcę powiedzieć bardzo wyraźnie, że w tej sprawie także GDDKiA zabrakło wyobraźni — skomentował list Janusz Piechociński. Sprzeciwił się jednak zrzucaniu całej winy na rządową instytucję.

— Nie można podzielać wyłącznie racji firm. Trzeba też jednakprzypomnieć, że generalna dyrekcja nie wyciągnęła w porę wniosków — podkreślił szef resortu gospodarki. Janusz Piechociński ma jej za złe zwłaszcza to, że przed laty chwaliła się wirtualnymi oszczędnościami w przetargach. Mogą one szybko wyparować, jeśli sądy uwzględnią roszczenia wykonawców. Wicepremier podkreślił, że każdy kontakt należy ocenić indywidualnie, bo za problemy związane z ich realizacją winę ponoszą także wykonawcy, którzystarali się wygrać zlecenia, oferując niskie ceny, nie zastanawiając się, czy będą w stanie je za takie pieniądze wykonać.

— Warto zwrócić uwagę i ambasadorom, i rządom, i firmom, że bardzo często stosowały zasadę w przetargach: załapać się, a potem jakoś to będzie — stwierdził minister gospodarki. Tymczasem GDDKiA przekonuje, że „jakoś nie będzie”. Urszula Nelken, rzecznik dyrekcji, podkreśla, że wykonawcy znali warunki realizacji kontraktów jeszcze przed przystąpieniemdo przetargu. Ich obecne roszczenia traktuje jako próbę otrzymania „rekompensaty za błędy w zarządzaniu kontraktami”. Zapowiada, że nie ugnie się i nie będzie do nich dopłacać.

— Nie ma mowy, by międzynarodowe koncerny, korzystając z politycznych nacisków, otrzymały więcej, niż im się należy — dodał premier Donald Tusk.

Groźne konsekwencje

Przedstawiciele polskiego rynku budowlanego obawiają się politycznych i gospodarczych konsekwencji listu ambasadorów.

— Być może w Polsce nic nie wskórają, ale kiedy polskie firmy będą chciały wejść na europejskie rynki, okaże się, że ich oferty zawsze będą zawierać braki formalne, a pisma i listy polskich instytucji będą leżeć na dole stosu dokumentów na biurkach unijnych urzędników. Nie warto było zaczynać wojny z międzynarodowymi korporacjami — stwierdził jeden z przedstawicieli drogowego rynku.

Branżowa zmiana

Od dziś działające na naszym rynku firmy budowlane mają nowego głównego przedstawiciela. Jan Styliński został prezesem Polskiego Związku Pracodawców Budownictwa, zastępując na tym stanowisku Marka Michałowskiego. W ostatnich latach pracował jako radca prawny m.in. w projektach budowlanych, a wcześniej był prawnikiem drogowej dyrekcji.