Być może prawicowy blok PiS nie będzie się nawet martwił dobieraniem koalicjanta, albowiem ma szanse na zdobycie w Sejmie — pierwszy raz w dziejach III RP! — większości bezwzględnej. A zatem i wotum zaufania można już uznać za załatwione.

W tym kontekście prezentację Beaty Szydło w Katowicach (szczegóły obok) wypada uznać za pierwszą wersję sejmowego exposé. Lejtmotywem jej próby było słowo „konkretnie”, odmienione kilkanaście razy. Od razu wraca pamiętne „zaufanie” Donalda Tuska z 2007 r., którego wystarczyło na pierwszą kadencję oraz na przedłużenie rządów w 2011 r. Ale afera taśmowa wszystko zniszczyła i PO nie pomagają już ani zaklęcia, ani racjonalne argumenty ekonomiczne.
Z kolei konkrety PiS na razie są ogólnikami z sufitu. Ot, jeden przykład — uszczelnienie systemu podatkowego i wypływu pieniędzy. Hasło super, ale jak je zrealizować? Prawdziwe exposé dopiero w listopadzie, może wtedy czegoś się dowiemy.
Jeden z wątków sobotniej prezentacji miał posmak wręcz kabaretowy. Beata Szydło bardzo zasadnie ogłosiła zastopowanie zwijania przez władzę centralną Polski powiatowej. Ale gwiazdą konwentyklu był Jarosław Gowin, który zniósł samodzielność małych sądów rejonowych (już to zostało odkręcone), stając się symbolem właśnie niszczyciela Polski powiatowej. No tak, ale wtedy był ministrem wrażego rządu PO…