PKO BP: będzie dobrze, ale nie na GPW

Kamil KosińskiKamil Kosiński
opublikowano: 2020-02-25 22:00

Światowe giełdy otrząsną się z koronawirusa. Choroba polskiego parkietu wymaga jednak innych leków

Jego zdaniem uruchomienie PPK niewiele pomoże. W pierwszych latach funkcjonowania PPK nie będą bowiem generowały dużych napływów na GPW. Będą raczej efektem psychologicznym niż gotówkowym.

Największy polski bank wciąż zakłada, że główne światowe indeksy zakończą rok wyżej niż go zaczęły.

— W naszym scenariuszu bazowym epidemia koronawirusa zostanie dość szybko opanowana. Nie ma takiej pewności, ale większość epidemiologów zaznacza, że należy on do wirusów zdecydowanie sezonowych — mówi Piotr Bujak, główny ekonomista PKO Banku Polskiego.

Ekspert podkreśla jednak, że Covid-19 będzie miał bardzo poważny wpływ na światową gospodarkę w pierwszym kwartale 2020 r. Jego wpływ będzie odczuwalny zwłaszcza w Chinach i w krajach surowcowych. Optymizm PKO BP w dłuższym terminie wynika z tego, że w kolejnych miesiącach niski wzrost gospodarczy z pierwszego kwartału zostanie w znacznej części nadrobiony. To pochodna wyciszenia wojen handlowych i łagodzenia polityki pieniężnej przez banki centralne. Piotr Bujak przypomina, że już teraz mamy do czynienia z najgłębszym zsynchronizowanym luzowaniem polityki pieniężnej od ostatniego kryzysu finansowego.

— Nie można zakładać, że 71 obniżek stóp procentowych dokonanych już przez 49 banków centralnych pozostanie bez wpływu na sytuację gospodarczą. Oczywiście przy założeniu, że koronawirus przestanie się rozprzestrzeniać — podkreśla Piotr Bujak.

Kiedy w takiej sytuacji giełdy zaczęłyby rosnąć?

— Doświadczenie wskazuje, że inwestorzy uspokajają się, gdy przyrost zarażonych stabilizuje się, czyli liczba zakażonychrośnie, ale tempo tego wzrostu się nie zwiększa — mówi Mariusz Adamiak, dyrektor biura strategii rynkowych PKO Banku Polskiego.

Branże się liczą

Mariusz Adamiak dodaje, że światowym giełdom może pomóc nie tylko stymulacja pieniężna, której autorem są banki centralne, ale też stymulacja fiskalna, będąca dziełem rządów, zwłaszcza chińskiego.

— Jesteśmy pozytywnie nastawieni i do gospodarek, i do rynków finansowych. Zakładamy, że te ostatnie zareagują pozytywnie na poprawę koniunktury, a wzrost gospodarczy będzie sprzyjał odrabianiu strat na giełdach — mówi specjalista z PKO BP.

Mariusz Adamiak zaznacza jednak, że poprawa notowań niekoniecznie będzie udziałem polskiej giełdy. I wcale nie dlatego, że nasza gospodarka będzie sobie źle radzić. PKO BP zrewidowało co prawda prognozę wzrostu PKB dla Polski, ale tylko z 3,7 do 3,5 proc. Na sytuacji GPW bardziej zaważy wpływ banków i energetyki na główne indeksy.

— Specyfika naszej giełdy powoduje, że indeksy bardzo słabo odzwierciedlają koniunkturę gospodarczą. Każdy widzi, jakie są stopy zwrotu w ostatnich latach. Są bardzo niskie, co sugerowałoby odbicie. Ale ryzyko związane z głównymi sektorami warszawskiej giełdy jest takie, że trudno powiedzieć kiedy to odbicie nastąpi — zaznacza Mariusz Adamiak.

Obligacje skarbowe potanieją

PKO BP zakładało, że rentowność polskich obligacji skarbowych w pierwszym kwartale wyniesie 2,15 proc. Związany z koronawirusem odwrót od ryzykownych aktywów sprawił jednak, że rentowności obligacji 10-letnich spadły poniżej 2 proc. PKO BP podtrzymuje jednak, że na koniec 2020 r. będzie to 2,3 proc. (czyli obligacje potanieją).

— Jeśli chodzi o polskie obligacje, bardzo istotnym czynnikiem jest inflacja. Ona będzie spadała, ale w całym roku wyniesie 3,8 proc. To powoduje, że realne stopy procentowe są w Polsce głęboko ujemne. Jest to o tyle ciekawy moment, że pokazuje, czy jesteśmy rynkiem rozwiniętym czy wschodzącym. Co wolno rynkom rozwiniętym, nie zawsze wolno wschodzącym. Na razie polski rynek obligacji zdaje ten egzamin dobrze. Zadłużenie i bilans płatniczy sprawiają, że inwestorzy mają do Polski zaufanie — tłumaczy Mariusz Adamiak.

Według PKO BP w pierwszym półroczu 2020 r. kurs euro powinien generalnie utrzymać się w przedziale 4,25-4,30 zł. Na koniec roku euro będzie jednak kosztować 4,35 zł.

— Jeśli chodzi o złotego, element koniunktury u naszych partnerów handlowych będzie bardzo istotny. Polska gospodarka ma wiele popytu eksportowego i jest podatna na kurs walutowy. Do tego mamy podwyżkę płacy minimalnej i jeśli zbiegnie się ona ze spowolnieniem u naszych partnerów handlowych, to kurs walutowy może być elementem dostosowania do sytuacji — wyjaśnia Mariusz Adamiak.