Przez wiele lat, kiedy poruszano temat międzynarodowej ekspansji PKO BP, padał argument, że bank ma jeszcze sporo do zrobienia na krajowym rynku, zanim wybierze się za granicę. Argument wciąż wydaje się aktualny. PKO BP jest numerem jeden na krajowym podwórku, w niektórych segmentach rynku hegemonem, ale nie ma pozycji takiej jak np. OTP na Węgrzech, którego udziały przekraczają 25 proc.
W obowiązującą od ponad roku strategię na lata 2025-27 zarząd wpisał plan zwiększenia udziałów rynkowych w głównych liniach biznesowych. W pożyczkach gotówkowych z 18,6 do 20 proc., w kredytach hipotecznych z 25,6 do 26-28 proc., a w kredytach firmowych z 16,7 do 18 proc.
Strategiczne założenie mówiło o zdobywaniu rynku bez obniżania cen. Nie wiemy jeszcze, jak wygląda strona przychodowa banku, ponieważ wyniki pierwszego półrocza ogłosi za tydzień. Udało nam się jednak zajrzeć w dane dotyczące wyników sprzedażowych i udziałów PKO BP w drugim kwartale w trzech segmentach biznesowych: kredytów hipotecznych, gotówkowych i TFI osób fizycznych.
2 mld zł pożyczek miesięcznie
Warto zacząć od pożyczek gotówkowych. PKO BP to hegemon w pożyczkach, czym nie tylko się nie chwali, ale nawet się z tym kryje. Co roku odmawia udziału w badaniu Złoty Bankier, prowadzonym przez „Pulsu Biznesu” i Bankier.pl, w kategorii kredyt gotówkowy, nie dzieląc się danymi sprzedażowymi.
Z naszych informacji wynika, że wolumeny osiągane przez PKO BP na tym rynku robią wrażenie. Miesięczna sprzedaż kredytów gotówkowych i pożyczek wynosi 2 mld zł. Udziały banku w tym segmencie rynku wyniosły na koniec 2024 r. 19,27 proc. Po pierwszym kwartale bieżącego roku wzrosły do 19,68 proc., a po półroczu osiągnęły poziom 20,08 proc. Kwartalna dynamika wyniosła 40 pp. W pół roku natomiast bank powiększył udziały w tym segmencie rynku o 80 pp.
mBankowa niespodzianka w hipotekach
Nieco wolniej PKO BP rósł w kredytach hipotecznych, jednak na tym rynku nabrał już sporej masy. Hasło banku brzmi „niekwestionowany lider polskiego rynku” i o ile można z nim dyskutować, to w przypadku hipotek, używając języka komentatorów sportowych, bank dzieli i rządzi. Bodaj dwa razy w ostatnich latach zdarzyło się, żeby inny bank miał sprzedaż większą niż on miesięczną.
W tym roku PKO BP znowu ciągnie rynek. Z danych, do których dotarliśmy, wynika, że w maju udzielił kredytów o wartości prawie 2,3 mld zł, co dało mu 29,8 proc. udziałów w nowej sprzedaży. W czerwcu niemal co trzeci kredyt mieszkaniowy pochodził z fabryki hipotek PKO BP (30,2 proc.). Wartość sprzedaży wzrosła do 2,5 mld zł.
Bardzo ciekawie prezentuje się reszta stawki. Drugim sprzedawcą hipotek w maju i czerwcu był ING Bank Śląski, z udziałami na poziomie odpowiednio 20,9 proc. i 18,4 proc. Jego pozycja nie zaskakuje, bo od lat potrafi podkręcać sprzedaż kredytów mieszkaniowych. Przed rokiem, w kwietniu, również był wiceliderem rynku.
Spora niespodzianką jest natomiast wysoka pozycja mBanku. W maju i czerwcu był numerem trzy na rynku, na którym w ostatnich latach istniał w formie przetrwalnikowej, utrzymując sprzedaż na poziomie naturalnych udziałów rynkowych, czyli w granicach 8-9 proc. Dawało mu to 5-6 miejsce w branży. W maju miał 13,5 proc. nowej sprzedaży, miesiąc później nieco mniej – 13,3 proc. I to pomimo wzrostu wolumenu z 1 mld zł do 1,1 mld zł.
Przyspieszenie hipoteczne mBanku to najwyraźniejsza oznaka, że bank wychodzi z okresu wielkiej smuty frankowej.
Nowy duch w BNP Paribas
Pozostając w kategorii zaskoczeń: są jeszcze trzy w zestawieniu na koniec drugiego kwartału. Pierwsze to - idąc od góry tabeli największych sprzedawców hipotek - Pekao. Numer cztery w maju i czerwcu ze sprzedażą poniżej 1 mld zł, co dało mu 11-12 proc. udziału w nowej produkcji. Przypomnijmy, że to niegdysiejszy wicelider – a krótko również lider – zestawienia.
Jeszcze większa niespodzianka to niskie piąte miejsce Santandera. Bank, który w dobrych miesiącach miał ponad 20-procentowy udział w nowej sprzedaży, z końcem drugiego kwartału miał tylko 10 proc.
O ile życie w Santanderze zamarło, o tyle w BNP Paribas Bank Polska wstąpił nowy duch. Kilka kwartałów temu bank ogłosił, że będzie kredytować tylko własnych klientów, z wyłączeniem hipotek na inwestycje mieszkaniowe o wyspecyfikowanych normach ekologicznych. Przez wiele miesięcy bank praktycznie nie był obecny w comiesięcznych zestawieniach ze względu na kroplówkową sprzedaż. Właśnie wrócił. W maju udzielił kredytów za 183 mln zł, co dało mu 2,4 proc. nowej sprzedaży, ale miesiąc później już 460 mln zł, co przełożyło się na pokaźny wynik - 5,2 proc. rynku.
Kończąc podsumowanie ostatnich miesięcy, nie sposób nie wspomnieć o Millennium, które bardzo mocno przyhamowało sprzedaż. Z 7-8 proc. nowej sprzedaży – tak było przed rokiem – bank zmniejszył produkcję do tylko 2,2 proc. w maju.
Jedna piąta rynku TFI
Wracając do strategicznych planów zwiększania udziałów rynkowych PKO BP, warto odnotować wzrost jego znaczenia na rynku funduszy inwestycyjnych. Na koniec 2024 r. miał w nim 21,42 proc. udziałów. Po pierwszym kwartale było to 21,67 proc. a po I półroczu już 22,12 proc.