O płatnościach mobilnych zwykło mówić sie w kontekście płatności realizowanych komórką w punkcie handlowym, zbliżeniowo, albo przy pomocy jednorazowego kodu podawanego kasjerowi. Tymczasem płatności mobilne to w coraz większym stopniu tzw. płatności zdalne. Tak nazywano je do niedawna i raczej mało kto widział w nich przyszłość. Od kiedy jednak telefonem można zapłacić na odległość, używając do tego wirtualnej karty, sytuacjazmieniła się diametralnie. To już nie są płatności zdalne, lecz m-płatności, komórkowy odpowiednik płatności w internecie, które zdobywają coraz większą popularność.
W Polsce przygoda z płatnościami mobilnymi zaczęła się właśnie od płatności zdalnych, a zainicjowały ją wcale nie banki, ale prywatne firmy. Początkowo rynek opierał się na płatnościach typu USSD, potem pojawiły się pierwsze aplikacje mobilne. Znaczenie przełomowe dla rynku miało wejście do gry MasterCard, który utworzył platformę MasterCardmobile do rozliczania m-płatności przy użyciu karty. Operatorami płatności zostali Skycash, mPay oraz uPaid, stosunkowo nowy zawodnik w stawce. Podobnie jak Skycash, a nawet bardziej, poszedł w kierunku B2B, oferując rozwiązania płatnicze do transakcji elektronicznych w internecie. To on obsługuje aplikację mobilną InPost, Cinema City, Callpay, czy ostatnio — Alma24. UPaid współpracuje z Mastercardem. Inną drogą poszedł kolejny uczestnik rynku m-commerce — PayU, agent rozliczeniowy z grupy Allegro. Niedawno udostępnił aplikację do płatności mobilnych opartą o system kartowy, ale zrobioną we własnym zakresie, bez udziału organizacji kartowych.
Jeszcze inny sposób realizacji płatności mobilnych wprowadził niedawno w swojej aplikacji mobilnej BZ WBK przy współpracy z firmą e-lider oraz siecią Piotr i Paweł. Tu płatność idzie nie w ciężar karty, ale rachunku bankowego.
Przykłady Almy, Piotra i Pawła, Multikina oraz Cinema City pokazują kierunki w jakich rozwijać się mogą płatności mobilne. Funkcja płatnicza w tych aplikacjach jest schowana w tle, jest tylko środkiem, narzędziem do osiągnięcia celu jakim jest kupno biletu, zrobienie zakupów. Wydaje się, że to właśnie m-płatności stanowią największe zagrożenie dla kart, a nie płatności realizowane przy pomocytelefonu, niezależnie czy zbliżeniowo, czy za pomocą jednorazowych kodów. Handel przenosi się coraz bardziej do komórki, smartfon staje się centrum finansowym użytkownika, w którym karta jest wyłącznie wirtualnym bytem.