Wybrani wczoraj członkowie KRRiT pewnie nie nacieszą się długo stanowiskami, bo PO i PiS zapowiadają likwidację rady.
Andrzej Kneifel, zastępca dyrektora ds. programowych TVP 3, i Andrzej Zieliński, były minister łączności, zostali wybrani głosami lewicy (SLD, SdPl) i PSL, co daje tym ugrupowaniom niemal pełną kontrolę nad Krajową Radą Radiofonii i Telewizji (KRRiT). Nie podoba się to partiom, które mają największe szanse stworzyć przyszły rząd, czyli Platformie Obywatelskiej (PO) i Prawie i Sprawiedliwości (PiS).
— Ten sposób wyboru członków KRRiT, w którym nie liczą się kompetencje czy autorytet kandydata, ale umowa partyjna między SLD, PSL i SdPl, jest nie do zaakceptowania — mówi Iwona Śledzińska-Katarasińska, posłanka PO.
Dlatego obie partie zapowiadają odwołanie obecnego składu rady. PiS zamierza to zrobić już wiosną.
— Rada podlega ocenie przy prezentacji sprawozdania z działalności za poprzedni rok. Dzieje się to w okolicach marca i wtedy odwołamy ten skład — zapowiada Marek Jurek, poseł PiS.
Jednak na samej zmianie składu się nie skończy. Propozycje obu partii zmierzają do reorganizacji lub wręcz likwidacji rady.
— Zlikwidowanie KRRiT jest naszym nadrzędnym celem, a jej kompetencje chcemy przekazać Urzędowi Regulacji Telekomunikacji i Poczty (URTiP), który byłby jedynym regulatorem tego rynku — mówi Iwona Śledzińska-Katarasińska.
To trochę potrwa, bo najpierw PO musi sobie poradzić z faktem, że istnienie KRRiT jest zapisane w konstytucji. PiS z kolei myśli raczej o podzieleniu kompetencji rady między URTiP, Ministerstwo Kultury i sądy powszechne.
— Przydzielanie koncesji (czyli jedna z podstawowych kompetencji KRRiT — przyp. red.) to nie tylko kwestia techniczna. Musi też odzwierciedlać potrzeby społeczne i wartości kulturowe — uważa Marek Jurek.
Obie partie są zgodne, że kandydaci na członków KRRiT powinni pochodzić ze środowisk twórczych i branży medialnej, gdyż to — ich zdaniem — miałoby odpolitycznić radę.