Obyło się bez palenia opon, większych protestów i strajków generalnych. W środę Poczta Polska — jeden z największych pracodawców w kraju, zatrudniający prawie 80 tys. osób — podpisała ze związkami zawodowymi nowy zakładowy układ zbiorowy pracy (ZUZP) i regulamin premiowania, dostosowujące wynagrodzenia i model ich obliczania do standardów rynkowych.

— To jedno z moich największych osiągnięć w ciągu czterech lat spędzonych w firmie. Ważniejsze będzie chyba tylko rozstrzygnięcie zbliżającego się konkursu na operatora wyznaczonego. W Poczcie w końcu zaczniemy premiować pracowników za realne, mierzalne wyniki. Bez nowego układu trudno byłoby przystąpić do realizacji nowej strategii, którą ogłosimy w przyszłym tygodniu, czy myśleć o debiucie giełdowym — mówi Jerzy Jóźkowiak, prezes Poczty Polskiej.
Doby przy stole
Poczta Polska wypowiedziała stary układ — podpisany prawie 5 lat temu — 15 lipca 2014 r. — Byliśmy ostatnią dużą spółką skarbu państwa, która funkcjonowała na archaicznych zasadach, nie premiując za efekty pracy i dbanie o wynik firmy. Dodatkowym problemem było to, że — w odróżnieniu od europejskich poczt, które przechodziły wielkie restrukturyzacje w latach 90. — my musieliśmy dostosowywać się do realiów rynkowych w sytuacji ciągłego znacznego spadku wartości tradycyjnego rynku i zastępowania listów korespondencją elektroniczną — mówi Jerzy Jóźkowiak.
Od września nowy układ był negocjowany ze związkami zawodowymi. W Poczcie oficjalnie działa ich 74, z czego ponad 60 przystąpiło do negocjacji. Konieczne było porozumienie się co najmniej z tzw. organizacjami reprezentatywnymi — w przypadku Poczty to dwie największe: Związek Zawodowy Pracowników Poczty Polskiej i NSZZ Solidarność.
Warunki układu ustalano w kilkunastu turach, trwających po trzy-cztery dni, zdarzało się, że negocjatorzy nie odchodzili od stołu przez prawie dobę. W środę po południu podpisy pod układem, w obecności Andrzeja Halickiego, ministra administracji i cyfryzacji, złożyło 25 organizacji, reprezentujących 80 proc. pracowników należących do związków.
— To sukces obu stron, że układ udało się podpisać tak szybko. Tych zmian nie można już było odkładać. Pocztowcy zrozumieli, że od wprowadzenia zmian, które w ostatnim czasie zachodzą w spółce, zależy to, czy Poczta będzie w stanie skutecznie konkurować z firmami zatrudniającymi na etat co najwyżej co dziesiątego pracownika — mówi Jerzy Jóźkowiak.
Rozbudzone związki
W ostatnich miesiącach związki zawodowe w spółkach z udziałem skarbu państwa z szeregu branż — górnictwa, energetyki, sektora paliwowego czy kolei, a także organizacje rolników, lekarzy czy nauczycieli znacznie zwiększyły aktywność i coraz częściej zaczęły pojawiać się na pikietach przed zakładami czy urzędami centralnymi.
Najgłośniejsze — dosłownie i w przenośni — były protesty górników, najpierw z upadającej Kompanii Węglowej (KW), potem z JSW. Tam, podobnie jak m.in. w przypadku protestów pracowników Orlenu, sprzeciwiających się nowym warunkom zatrudnienia, związkowcy długo stali na stanowisku, że w negocjacjach powinien brać udział nie tyle zarząd, co minister skarbu państwa lub nawet premier.
Niejednokrotnie ich presja przyniosła skutek: szczególnie wyraźnie widać było to w przypadku KW — rząd na początku stycznia ogłosił program przekształcenia tej spółki, zakładający m.in. likwidację kilku kopalń, ale po kilku tygodniach i gwałtownych protestach zmiękczył stanowisko. W Poczcie obyło się bez ministerialnej ingerencji w rozmowy między pracodawcą a pracownikami.
Zarząd Poczty Polskiej początkowo proponował m.in. włączenie do wynagrodzeń zasadniczych dodatków stażowych, a także rezygnację z dodatków funkcyjnych i konwojowych. W toku negocjacji z części tych propozycji zrezygnowano.
— Dodatki funkcyjne zniknęły, stażowe zostały, a konwojowe będą wypłacane w nowej formule. Kluczowe jest to, że nowy układ nie zwiększa kosztów stałych wynagrodzeń, a jednocześnie trzykrotnie zwiększa pulę pieniędzy, które można rozdysponować między szeregowych pracowników w zależności od efektów ich pracy. To pieniądze, które w pierwszej kolejności mają trafiać do pracowników odpowiedzialnych za sprzedaż i operacje, czyli po prostu do listonoszy, pracowników okienek i logistyki — mówi Andrzej Nitecki, dyrektor HR w Poczcie Polskiej i szef zespołu negocjacyjnego.
Poziomy satysfakcji
Poczta Polska ma też rozdzielać między pracowników część zysku, jeśli ten przekroczy przyjęty plan finansowy.
— Jesteśmy spółką akcyjną i wreszcie zaczynamy w ten sposób działać — ostatecznym celem jest osiągnięcie dobrych wynikówfinansowych i wypłacanie dywidendy właścicielom, a także adekwatne wynagradzanie pracowników, którzy się do tego przyczynią — mówi Jerzy Jóźkowiak. Bogumił Nowicki, przewodniczący Solidarności w Poczcie, mówi o „kilku poziomach satysfakcji” z negocjacji z pracodawcą.
— Trudno być zadowolonym z jakości dialogu społecznego, bo nie rozmawialiśmy z zarządem, tylko z wynajętą przez niego kancelarią adwokacką, wspieraną przez przedstawicieli pocztowego działu HR. Jesteśmy natomiast zadowoleni z tego, że udało się utrzymać te elementy podstawowego wynagrodzenia, które — naszym zdaniem — pracownikom po prostu się należą, a zarząd ma to, co chciał, czyli system premiowy — mówi Bogumił Nowicki.
Poczta Polska w poniedziałek ma przedstawić nową strategię i wyniki finansowe za 2014 r. Rok wcześniej, bez uwzględnienia wyników Banku Pocztowego, miała 5,95 mld zł przychodów przy 37 mln zł zysku netto. Zarząd podkreślał wtedy, że bez jednorazowych „inwestycji w kapitał ludzki” — czyli m.in. szkolenia i inflacyjnej podwyżki wynagrodzeń — czysty zysk Poczty sięgnąłby 120 mln zł. © Ⓟ